Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Środa: 79. dzień kampanii wyborczej do europarlamentu

0
Podziel się:

W środę, w 79. dniu kampanii wyborczej do
europarlamentu, w Olsztynie w przedwyborczej debacie starło się 11
kandydatów, m.in. Jacek Kurski (PiS) i Tadeusz Iwiński (SLD). W
Poznaniu z kolei politycy PiS po raz kolejny skrytykowali poziom
wydatkowania środków unijnych przez rząd Donalda Tuska.

W środę, w 79. dniu kampanii wyborczej do europarlamentu, w Olsztynie w przedwyborczej debacie starło się 11 kandydatów, m.in. Jacek Kurski (PiS) i Tadeusz Iwiński (SLD). W Poznaniu z kolei politycy PiS po raz kolejny skrytykowali poziom wydatkowania środków unijnych przez rząd Donalda Tuska.

Kurski i Iwiński to dwaj kandydaci do europarlamentu, którzy najzacieklej wymieniali argumenty w Olsztynie podczas debaty na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, m.in. na temat Traktatu Lizbońskiego. Dyskutowali też, czy w Polsce w wyborach do PE powinien być jeden, ogólnokrajowy okręg wyborczy.

Kurski polemizował też z Ryszardem Benderem, kandydującym w eurowyborach z listy Libertas, który zapowiedział, że będzie co tydzień przyjeżdżał z Brukseli na spotkania z wyborcami. "Po co opowiadać ludziom, że będzie kontakt między nami a wyborcami, skoro wszyscy wiemy, że pojedyncze kontakty tu nie mają znaczenia. W Parlamencie Europejskim nie ma możliwości załatwienia spraw mieszkaniowych, czy z ZUS-em, a to najczęściej trapi wyborców" - zauważył Kurski.

Kandydat PiS zobowiązał się natomiast do spotkań z wyborami w każdym powiecie i zdawania im relacji z tego, co się dzieje w europarlamencie. Taka postawa spodobała się Iwińskiemu. "Pierwszy raz się z panem Kurskim zgadzam" - zadeklarował poseł SLD.

Środowa debata na UMW była pierwszą w tej kampanii wyborczej w Olsztynie z udziałem aż 11 kandydatów. Oprócz Kurskiego, Iwińskiego i Bendera, wzięli w niej udział również: Włodzimierz Szelążek (PO), Stanisław Żelichowski (PSL), Piotr Lenkiewicz (PdP - CentroLewica), Piotr Lisiecki (UPR)
, Renata Rochnowska (Samoobrona), Bartosz Grucel (PPP), Marcin Galibarczyk (Prawica Rzeczypospolitej)
i Piotr Janiszewski (PPS).

W Poznaniu z kolei tamtejsi politycy PiS po raz kolejny skrytykowali poziom wydatkowania przez rząd Tuska środków z UE. Według nich rząd zamiast wydawać te pieniądze na walkę z kryzysem, "kropelkuje" fundusze unijne i w efekcie większość z nich wciąż nie jest zakontraktowana.

Na środowej konferencji prasowej europoseł Konrad Szymański - ubiegający się ponownie o mandat w PE z listy PiS - ocenił, że niezdolność do wykorzystywania środków unijnych "zablokuje też polskie starania o dobry budżet Unii Europejskiej na kolejne lata".

Według b. minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej, rząd PO-PSL w dziedzinie wydawania środków unijnych robi tylko to, co jest absolutnie konieczne i jak najmniejszym kosztem. "A pieniądze te mogłyby napędzać gospodarkę w obliczu kryzysu gospodarczego" - zaznaczyła Gęsicka.

W jej opinii, w 2008 r. zaplanowano wydatkowanie środków unijnych na poziomie 35 miliardów złotych, a wydano z tego 15 miliardów. Nie lepiej - jak mówiła - będzie również w tym roku. "Z zaplanowanych na pierwsze półrocze 2,8 miliarda złotych do tej pory wydatkowano około 53 proc. i nie wydaje się, aby w ciągu kilkudziesięciu dni udało się zakontraktować pozostałe środki" - podkreśliła Gęsicka.

Politycy PiS uważają, ze rząd powinien - w celu zwiększenia absorpcji środków unijnych - uprościć procedury, zmienić prawo o zamówieniach publicznych, usprawnić administrację, znowelizować ustawę prawo budowlane i wynegocjować z UE zmniejszenie wymogów środowiskowych.

O środkach unijnych mówił też na konferencji w Warszawie minister w Kancelarii Premiera Eugeniusz Grzeszczak z PSL. Zwrócił uwagę, że na listach wyborczych Stronnictwa jest wielu samorządowców, którzy - jak podkreślał - znają problemy środowisk lokalnych i wiedzą jak wykorzystywać europejskie pieniądze. "Oni mogą dobrze reprezentować nas w UE" - przekonywał Grzeszczak.

Jego zdaniem, to właśnie w samorządzie uprawia się politykę dla dobra rozwoju społeczności lokalnej. "Chciałbym przenieść te nastroje polityczne ze szczebla gminy, powiatu czy województwa, na szczebel centralny" - podkreślił polityk PSL.

Libertas Polska upomniał się z kolei w Warszawie o to, by ściąganie plików z internetu było legalne. Partia chce również objąć amnestią osoby dotychczas ukarane przez sąd za tego typu działania. Działacze polskiego oddziału partii Irlandczyka Declana Ganleya zapowiedzieli złożenie, w najbliższym czasie, u marszałka Sejmu dwóch projektów ustaw w tej sprawie.

Libertas Polska nie ma formalnie swych przedstawicieli w parlamencie i tym samym nie posiada inicjatywy ustawodawczej. W związku z tym - jak mówił b. poseł LPR, a dziś jeden z liderów Libertas, Wojciech Wierzejski - partia chce nakłaniać marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, by potraktował projekty jako własne i w ten sposób umożliwił procedowanie nad nimi.

W Katowicach przedstawiciele komitetu honorowego prof. Adama Gierka (nr 2 na liście SLD-UP) przekonywali, że obecny europoseł Unii Pracy jest najlepszym śląskim kandydatem do PE. Powoływali się przy tym na wyniki niedawnego sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej", według którego Gierek ma 5 proc. poparcia, co daje mu drugą pozycję w regionie po kandydacie PO, b. premierze Jerzym Buzku (28 proc. poparcia).

W Rzeszowie natomiast marszałek Bronisław Komorowski oceniał szanse na dobry wynik wyborczy tamtejszych kandydatów Platformy. "Na Podkarpaciu jest szansa na zsumowanie głosów Elżbiety Łukacijewskiej (nr 2 na liście PO), która pewnie uzyska te tradycyjne głosy PO oraz głosów Mariana Krzaklewskiego (nr 1 na liście PO), to będą być może głosy rozstrzygające o szansie PO na postawienie tutaj mocnej stopy, jeśli chodzi o PE" - podkreślił Komorowski na konferencji prasowej. Jego zdaniem, Krzaklewski "może przyciągnąć liczącą się część wyborców" dawnej AWS. (PAP)

mkr/ stk/ mzk/ jwo/ kpr/ kyc/ ura/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)