Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Stolica: Jest śledztwo ws. wypadku autobusu

0
Podziel się:

Prokuratura powoła biegłych w sprawie sobotniego wypadku warszawskiego
autobusu, po którym 7 osób nadal jest w szpitalu, w tym troje dzieci i kierowca. Śledztwo dotyczy
nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

Prokuratura powoła biegłych w sprawie sobotniego wypadku warszawskiego autobusu, po którym 7 osób nadal jest w szpitalu, w tym troje dzieci i kierowca. Śledztwo dotyczy nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

Śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów. Za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób, grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jeżeli następstwem jest śmierć człowieka lub "ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób", sprawca podlega karze od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Na razie śledztwo toczy się "w sprawie, a nie przeciw komukolwiek" - podała w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska. Powiedziała PAP, że zabezpieczono rozbity pojazd, który będzie poddany badaniom biegłych. "Biegli zbadają też zapis monitoringu z autobusu" - poinformowała prokurator. Według wstępnych opinii, autobus był sprawny.

Lewandowska dodała, że siedem osób, w tym troje dzieci i kierowca, nadal przebywa w szpitalach. Kierowca był już przesłuchany przez policję (na razie jako świadek). W sumie policja przesłuchała już ponad 20 osób.

W sobotę autobus linii 739 zjechał z wiaduktu, uderzył w barierki oddzielające pasy ruchu i zderzył się z inny autem. W autobusie było ok. 40 osób. Jak podawała w sobotę wieczorem policja 32 z nich, w tym ośmioro dzieci, trafiło do szpitala. 16-letni chłopiec doznał urazu kręgosłupa - obrażenia te nie grożą jednak kalectwem. Najciężej ranny miał być sam kierowca.

Zdaniem świadków przyczyną wypadku mógł być błąd kierowcy. Nagrania z pojazdu mają pokazywać, że tuż przed zjechaniem z jezdni mężczyzna pochyla się. "Na tej podstawie można by podejrzewać, że mógł zasłabnąć, ale świadkowie twierdzą, że było inaczej" - mówił informator PAP. Jak dodał, sprawdzane jest m.in., czy kierowca mógł rozmawiać przez telefon.(PAP)

sta/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)