Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Strajk pielęgniarek w radomskim szpitalu

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź minister zdrowia
#

# dochodzi wypowiedź minister zdrowia #

05.08. Radom (PAP) - W środę do radomskiej prokuratury wpłynęło kolejne doniesienie związane ze strajkiem w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. Dotyczy ono m.in. podejrzenia manipulacji i wywierania nacisku podczas referendum strajkowego, które poprzedziło trwający od rana strajk generalny pielęgniarek.

Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od stycznia. Domagają się podwyżek średnio o 600 zł brutto, a także m.in. wprowadzenia taryfikatora, siatki płac i norm zatrudnienia.

W przeprowadzonym niedawno referendum, w którym wzięła udział ponad połowa pracowników, ponad 94 proc. opowiedziało się za strajkiem generalnym pielęgniarek.

W środę do Prokuratury Rejonowej Radom-Wschód wpłynęło doniesienie od wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Radomiu. "Dotyczy ono podejrzenia popełnienia przestępstwa, polegającego na zmuszaniu personelu szpitala przez poszczególnych członków Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych groźbą bezprawną i podstępem do określonego sposobu głosowania podczas referendum strajkowego, co mogło mieć wpływ na jego wynik" - powiedziała PAP zastępca szefa radomskiej prokuratury Iwona Ozga.

O sprawie poinformowała radomskich radnych w piątek podczas nadzwyczajnej sesji rady miejskiej jedna z pielęgniarek. Według niej referendum mogło być sfałszowane, a pielęgniarki mogły być manipulowane przez działaczki związkowe i zmuszane do głosowania za strajkiem.

Według przewodniczącej szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Anny Trzaszczki, doniesienia to "kompletna bzdura i szkalowanie ich dobrego imienia".

Radomska prokuratura prowadzi już dwa inne dochodzenia dotyczące akcji strajkowej w radomskim szpitalu. Jedno dotyczy śmierci pacjenta na oddziale dializ podczas dwugodzinnego strajku ostrzegawczego pielęgniarek. Drugie - m.in. utrudniania działalności związkowej i zastraszania pielęgniarek przez dyrekcję lecznicy.

Strajk w radomskim szpitalu rozpoczął się w środę o godz. 7 rano. Strajkujące pielęgniarki, ubrane w czarne koszulki, gromadzą się w szpitalnej świetlicy. Przed południem było tam 170 osób.

Minister zdrowia Ewa Kopacz pytana o sytuację w radomskiej placówce wskazała, powołując się na dane NFZ, że jest to szpital, w którym jest 600 łóżek, z czego tylko połowa jest wykorzystywana. "W tymże sześciusetłóżkowym szpitalu, wykorzystanym na poziomie 300, jest zatrudnionych 1500 osób" - podała.

Jak podkreśliła, "to nie jest tak, że jak coś się dzieje w szpitalu, to za to odpowiada minister". "Każdy ze szpitali ma organ założycielski. Organem założycielskim dla tego szpitala jest rada miasta i prezydent miasta. Ten organ, a nie minister zdrowia, śledzi dokładnie dynamikę zadłużania placówki" - powiedziała Kopacz.

Jak podała, szpital ma 25 mln zł długu. "Można byłoby zapytać gdzie w takim razie był organ założycielski, gdy nie reagował, choć obowiązujące prawo () nakłada na niego obowiązki" - dodała.

Minister podnosiła, że za bezpieczeństwo zdrowotne na tym terenie odpowiada jednostka samorządu terytorialnego - czyli prezydent miasta. "I to pan prezydent będzie musiał podjąć decyzję o ewakuacji szpitala lub nie. Może pan prezydent usiądzie z tymi paniami do stołu i będzie z nimi rozmawiał. Jak będzie rozmawiał, to może dojdą do porozumienia" - powiedziała.

Naczelna pielęgniarka radomskiego szpitala Zofia Kopaczewska powiedziała, że opieka pielęgniarska w szpitalu jest obecnie zapewniona na minimalnym, ale wystarczającym poziomie. Dodała, że nie ma oddziału, na którym nie byłoby pielęgniarek. "Ich liczba jest zależna od liczby pacjentów. Na niektóre oddziały zostały przesunięte pielęgniarki z poradni specjalistycznych i położne z oddziału ginekologiczno-położniczego, na którym trwa obecnie dezynfekcja" - wyjaśniła.

Podkreśliła, że komitet strajkowy podał listę pielęgniarek, które mogą być wezwane telefonicznie do pracy w nagłych wypadkach zagrożenia życia lub zdrowia pacjentów.

Według przewodniczącej szpitalnego ZPiP wszystkie pielęgniarki są w pracy m.in. na oddziale dializ. Wcześniej planowały zapewnić obsadę tylko przy hemodializach. "Rano okazało się, że zgłosili się pacjenci do dializowania. Nie można było zostawić ich bez pomocy" - powiedziała.

Według szacunków dyrektora lecznicy Andrzeja Pawluczyka, w szpitalu przebywa 250 pacjentów; w sumie w placówce jest 600 łóżek.

Zastępca dyrektora ds. lecznictwa Tadeusz Kalbarczyk stwierdził, że odejście od łóżek pielęgniarek jest niezgodne z zasadami etyki oraz z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. "Artykuł 19 stanowi, że tam gdzie może dojść do pogorszenia stanu zdrowia lub życia ludzi, zabrania się podejmowania strajku" - wyjaśnił Kalbarczyk.

Wicedyrektor dodał, że sytuacja w szpitalu jest na bieżąco monitorowana. "Ale w przypadku stwierdzenia stanu zagrożenia zdrowia i życia pacjentów dyrektor szpitala może zgłosić wniosek do wojewody mazowieckiego o zawieszenie działalności określonego oddziału" - zastrzegł Kalbarczyk.

Według niego najgorszy scenariusz w dalszej kolejności przewiduje m.in. ewakuację pacjentów, wstrzymanie przyjęć w poradniach szpitala, a w sytuacji pogorszenia stanu zdrowia lub życia chorych w wyniku akcji strajkowej - wystąpienie do prokuratury o przeprowadzenie dochodzenia.

Na razie nie wiadomo, ile pielęgniarek zdecydowało się przystąpić do strajku. "Nie narzucaliśmy żadnej dyscypliny. Ten, kto widzi konieczność strajku, bierze w nim udział" - podkreśliła Trzaszczka.

Dodała, że pielęgniarki gotowe są do rozmów. "Strajk jest rozwiązaniem ostatecznym. Zabrakło nam już sposobów domagania się o poprawę naszej sytuacji" - dodała.

Pawluczyk podkreślił, że w obecnej sytuacji finansowej szpitala (zadłużenie na poziomie 25 mln zł, z czego 5 mln zł to zobowiązania wymagalne), nie ma mowy o rozmowach o podwyżkach. Lecznica potrzebowałaby na wyższe pensje dodatkowo 500 tys. zł. "Sytuację finansową możemy ocenić na nowo dopiero po 1 stycznia 2010, po zawarciu kontraktów z NFZ" - wyjaśnił.

Od czwartku wstrzymane zostały już planowe przyjęcia na wszystkie szpitalne oddziały. Pacjenci są sukcesywnie wypisywani do domu.

O sytuacji w lecznicy został powiadomiony wojewoda mazowiecki. Nawiązano także kontakt z innymi szpitalami, które w razie konieczności będą musiały przejąć opiekę nad pacjentami.

Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie radomskim. Leczą się w nim pacjenci nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów.

W szpitalu pracuje blisko 1500 osób, z czego 600 to pielęgniarki i położne. (PAP)

ilp/ ktl/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)