Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Strajk w PKS w Gostyninie pod Płockiem

0
Podziel się:

#
dochodzi stanowisko Ministerstwa Skarbu Państwa
#

# dochodzi stanowisko Ministerstwa Skarbu Państwa #

04.05. Płock (PAP) - Większość załogi państwowego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej (PKS) w Gostyninie pod Płockiem (Mazowieckie) rozpoczęła we wtorek bezterminowy strajk. Prowadzący akcję domagają się komunalizacji spółki i podwyżki płac.

Jak poinformował PAP przewodniczący rady pracowniczej Edward Chojnacki, strajk jest wynikiem braku porozumienia w ramach sporu zbiorowego, który trwa od października 2009 r., a także wyrazem obawy utraty miejsc pracy w spółce, którą Ministerstwo Skarbu Państwa chce sprywatyzować.

"Strajk jest bezterminowy" - powiedział PAP Chojnacki. Dodał, iż do akcji przystąpiła większość kierowców, pracownicy administracji i stacji obsługi pojazdów. Jej organizatorem są trzy z czterech działających w spółce związków zawodowych: NSZZ "Solidarność", Związek Zawodowy Pracowników Transportu Samochodowego i OPZZ.

Chojnacki podkreślił, iż większość załogi PKS w Gostyninie obawia się, że prywatyzacja tej spółki może doprowadzić do ograniczenia zatrudnienia. "W tej sprawie składaliśmy pisma do resortu Skarbu Państwa, ale nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi" - oświadczył. Przypomniał zarazem, że niektóre spółki PKS, m.in. w Łosicach, Siedlcach i Sokołowie Podlaskim, zostały skomunalizowane.

Chojnacki dodał, że postulat wzrostu płac wynika z obecnej wielkości zarobków w spółce, które w przypadku kierowców, przy nominalnym czasie pracy, kształtują się na poziomie najniższej pensji krajowej. "Były rokowania z udziałem mediatora, ale nie przyniosły one rezultatu" - zaznaczył.

W przeprowadzonym 19 kwietnia referendum związkowym na 109 pracowników gostynińskiego PKS wzięło udział 95 osób - za strajkiem opowiedziało się wtedy 84, a przeciwko 11 głosujących.

Według prezesa gostynińskiego PKS Wojciecha Wiśniewskiego, strajk wpłynie negatywnie na sytuację spółki, przynosząc każdego dnia straty w wysokości około 36 tys. zł. "Do strajku faktycznie przystąpiła większość załogi, pracuje jedynie kilku kierowców, dyżurna ruchu i jeden kierownik. Większość kursów, w tym lokalnych i dalekobieżnych, nie jest realizowana" - przyznał szef spółki, zajmujący to stanowisko od grudnia 2009 r.

Wiśniewski zaznaczył, iż właściwym adresatem postulatu, dotyczącego komunalizacji jest właściciel gostynińskiego PKS, czyli Ministerstwo Skarbu Państwa. W przypadku postulatu płacowego ocenił natomiast, że spółki nie stać obecnie na podniesienie wynagrodzeń pracowniczych. Wiśniewski podkreślił, iż rokowania z udziałem mediatora zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności, jednak związki zawodowe nie zdecydowały się na arbitraż społeczny. Dodał, iż z uwagi na wzrost płacy minimalnej pracownicy otrzymali w tym roku podwyżki w wysokości 64 zł brutto.

"Wierzę, że pracownicy się zreflektują. Strajk nie wróży spółce nic dobrego. Utracimy płynność finansową, nie będziemy mieli możliwości wypłat wynagrodzeń, zakupu paliwa. To jest firma komercyjna, musi zarabiać, nie może ponosić strat" - oświadczył prezes gostynińskiego PKS.

W przesłanym we wtorek PAP przez biuro prasowe Ministerstwa Skarbu Państwa stanowisku napisano, iż przerywanie procesu prywatyzacji gostynińskiego PKS, ze względu na jego zaawansowanie, byłoby nierozsądne.

Przypomniano w nim, że w grudniu 2009 r. resort zaprosił inwestorów do negocjacji w sprawie kupna siedmiu mazowieckich spółek PKS, w tym spółki w Gostyninie. Do negocjacji w sprawie PKS w Gostyninie dopuszczono cztery podmioty: Marmstrom i Mobilis w Warszawie (dopuszczone także do negocjacji w sprawie sześciu pozostałych mazowieckich spółek PKS), Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji - Łódź oraz PKS w Grodzisku Mazowieckim. Termin składania przez potencjalnych inwestorów ofert wiążących mija 7 maja.

Jak wyjaśnił resort Skarbu Państwa, w październiku 2009 r. zwrócono się do marszałka województwa mazowieckiego z pytaniem, czy byłby zainteresowany przejęciem wszystkich spółek PKS ze swojego województwa i dopiero po jego odmowie postanowiono uruchomić proces prywatyzacji. Resort podał, iż zależało mu na znalezieniu inwestora, który przejąłby wszystkie mazowieckie spółki komunikacyjne. Z tego też powodu, mimo złożonego wniosku powiatu gostynińskiego, postanowiono nie wstrzymywać procesu poszukiwania inwestora.

"Poza tym uznaliśmy, że dla PKS-u w Gostyninie - spółki, której kondycja finansowa z roku na rok ulegała pogorszeniu, najodpowiedniejszą formą zmiany właścicielskiej będzie znalezienie inwestora prywatnego, który w sposób istotny ją dofinansuje" - podkreślono w stanowisku Skarbu Państwa.

Zaznaczono w nim, iż przyszły inwestor będzie zobowiązany w umowie do kontynuowania działalności spółki, jak i jej rozwoju. "Będziemy również rozmawiać z inwestorem o umowach społecznych w celu zabezpieczenia interesu załogi. Mamy nadzieję, że wszyscy zaangażowani zdają sobie sprawę z ciążącej na nich odpowiedzialności, szczególnie w czasie, gdy od wpłynięcia ofert wiążących dzieli nas zaledwie kilka dni, a spółka nie jest w najlepszej kondycji" - podał resort Skarbu Państwa.

W stanowisku wyjaśniono także, że z powodu ograniczonego zainteresowania inwestorów spółkami PKS ze wschodniej części województwa mazowieckiego - w Siedlcach, Sokołowie Podlaskim oraz Łosicach - oraz z uwagi na zainteresowanie poparte wnioskami o nieodpłatne przekazanie udziałów, zdecydowano się na wyłączenie ich z prywatyzacji.(PAP)

mb/ je/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)