Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Strajk w siedmiu szpitalach woj. śląskiego

0
Podziel się:

W siedmiu szpitalach woj. śląskiego lekarze
rozpoczęli w poniedziałek bezterminowy strajk, domagając się m.in.
wzrostu wynagrodzeń i zwiększenia środków na służbę zdrowia.
Oprócz śląskich placówek do strajku przystąpił również Wojewódzki
Szpital Specjalistyczny w Radomiu (Mazowieckie).

*W siedmiu szpitalach woj. śląskiego lekarze rozpoczęli w poniedziałek bezterminowy strajk, domagając się m.in. wzrostu wynagrodzeń i zwiększenia środków na służbę zdrowia. Oprócz śląskich placówek do strajku przystąpił również Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Radomiu (Mazowieckie). *

Lekarze dyżurują jak w weekendy, większość z nich pozostaje w domach, są ze swoimi placówkami w kontakcie telefonicznym - poinformował PAP szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w regionie śląskim dr Maciej Niwiński.

Zapowiedział, że w ten sposób będzie wyglądała praca w objętych protestem szpitalach do czasu spełnienia żądań lekarzy. Niewykluczone, że do strajku będą się przyłączały kolejne placówki.

"Zarząd naszego związku przyjął uchwałę, w której upoważnił lekarzy do przeprowadzenia strajków po wyczerpaniu wymaganej prawem procedury i w miarę możliwości zorganizowania takich protestów" - powiedział dr Niwiński.

Według niego, do protestu przystąpili pracownicy szpitala św. Barbary w Sosnowcu, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w nr 1 Tychach, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Nr 3 w Rybniku oraz Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w tym mieście. Protest trwa też w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie, Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej oraz szpitalu chorób płuc w Bystrej.

Dr Niwiński powiedział, że w każdej z wymienionych przez niego placówek w strajku biorą udział lekarze, w niektórych także inne związki zawodowe, zrzeszające pielęgniarki i położne.

Jak wyjaśnił, każda placówka decyduje we własnym zakresie, jaka formę ma przybrać strajk. Generalnie lekarze pracują jak w soboty i niedziele, czyli wielu z nich nie przyszło do pracy, ale pozostają w kontakcie telefonicznym ze szpitalem i są gotowi przyjechać w razie konieczności.

"Są wykonywane planowane operacje, ale tylko te, których odłożenie stanowiłoby zagrożenie dla życia pacjentów" - powiedział dr Niwiński.

Protestujący lekarze domagają się 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2,4 tys. zł brutto miesięcznie i 100-procentowej podwyżki w przyszłym roku. Uważają też, że dwa regiony - Śląsk i Mazowsze - są dyskryminowane przy podziale środków na ochronę zdrowia. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6 proc. PKB.

W piątek przez dwie godziny lekarze z ponad stu szpitali protestowali w kilku regionach kraju, podnosząc podobne postulaty. Szpitale pracowały jak na ostrym dyżurze, wykonywane były tylko zabiegi ratujące życie. W woj. śląskim tamten protest lekarzy i personelu medycznego objął co najmniej kilkanaście placówek.

Na środę lekarze zapowiadają ogólnopolską akcję protestacyjną. Zamierzają manifestować przed Sejmem. (PAP)

kon/ eaw/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)