Władze Sudanu Płd. zaapelowały w niedzielę do państw Rady Bezpieczeństwa ONZ o pomoc w wyparciu armii Północy ze spornego, bogatego w ropę regionu Abyei. Eskalację przemocy w regionie potępiły USA i Wielka Brytania.
"Obecna okupacja (przez rząd Sudanu) jest nielegalna", "zakończyć ją powinna Rada Bezpieczeństwa ONZ" - powiedział minister informacji Południa, Barnaba Benjamin.
W sobotę czołgi armii Północy wjechały do Abyei, rozpraszając oddziały Południa i zyskując kontrolę nad głównym miastem regionu, Abyei, co może doprowadzić do wybuchu kolejnej wojny domowej. Na teren należący do ONZ spadły pociski moździerzowe.
Sudan oskarżył Południe o pogwałcenie porozumienia pokojowego i zapowiedział, że okupacja Abyei potrwa, dopóki w regionie nie zostaną zagwarantowane stabilność i bezpieczeństwo.
RB ONZ, której delegacja przybyła do Sudanu w niedzielę, zaapelowała do rządu Północy o niezwłoczne wycofanie sił z miasta i jego okolic. W oświadczeniu winą za walki obarczyła obie strony: Sudan Płd. zaatakował wcześniej konwój wojsk Północy, a Północ zaogniła konflikt, wkraczając do Abyei - napisano.
Rzecznik armii Sudanu Płd. Philip Aguer powiedział, że okupacja Abyei jest aktem wojennym ze strony Północy, ale na razie nie spotka się z reakcją Południa. Agencja AP zauważa przy tym, że potencjał militarny Południa nie dorównuje Północy.
USA nazwały okupację Południa "nieadekwatną i nieodpowiedzialną", a amerykańska ambasador przy ONZ Susan Rice określiła eskalację przemocy w Abyei jako "bardzo niebezpieczną".
"Większość mieszkańców 20-tysięcznego Abyei opuściła miasto w środę i udała się na południe. Mamy doniesienia o uzbrojonych grupach szabrujących" opuszczone budynki - poinformowała rzeczniczka ONZ Hua Jiang. (PAP)
akl/
9042391 9042791