Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Sueddeutsche Zeitung": z populistami trzeba walczyć na argumenty

0
Podziel się:

Z porażki nienawidzącego islamu holenderskiego populisty Geerta
Wildersa wypływają wnioski także dla innych europejskich krajów: z populistami trzeba walczyć za
pomocą argumentów, a nie arogancji i prawnych chwytów - pisze "Sueddeutsche Zeitung".

Z porażki nienawidzącego islamu holenderskiego populisty Geerta Wildersa wypływają wnioski także dla innych europejskich krajów: z populistami trzeba walczyć za pomocą argumentów, a nie arogancji i prawnych chwytów - pisze "Sueddeutsche Zeitung".

Komentator wydawanej w Monachium lewicowo-liberalnej gazety podkreśla w piątek, że holenderscy wyborcy odwrócili się masowo od politycznych radykałów i zagłosowali tym razem na partie w centrum politycznego spektrum. Nie chcieli rządu zależnego od "nieobliczalnego podżegacza", takiego jak Wilders - wyjaśnia, stwierdzając, że wynik wyborów parlamentarnych jest "dowodem na siłę i żywotność parlamentarnej demokracji w europejskim wydaniu". "Demokracja jest zdolna do zapanowania nad demonami" - czytamy w "SZ".

W środowych wyborach parlamentarnych wygrała Liberalna Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego przed Partią Pracy. Partia Wolności Wildersa straciła dziewięć z posiadanych dotychczas 24 mandatów.

"Czy nienawidzący islamu i krytykujący w czambuł Europę Wilders został ostatecznie odczarowany?" - pyta komentator i odpowiada twierdząco, zastrzegając, że w tak płynnym systemie politycznym jak holenderski należy być ostrożnym z ocenami.

"Sprawny populista mącił przez sześć lat w polityce swego kraju; wysuwając prowokacyjną tezę o zagrożeniu Zachodu przez polityczny islam, decydował o kierunku dyskusji, stając się w końcu demonem o sporym znaczeniu" - czytamy w "SZ". Tolerując rząd Marka Ruttego, miał go w ręku i chciał sam zostać premierem.

Zdaniem "SZ" polityczna klasa w Holandii "urosła" w konfrontacji z Wildersem. "Minęły czasy, gdy doświadczeni politycy w obliczu prowokacji ze strony populisty Wildersa bledli ze strachu i wściekali się" - zauważa komentator. Przypomina, że na czele Partii Pracy stoi teraz Diederik Samsom - "nieustraszony młody polityk, który nie boi się słownych potyczek z Wildersem". To samo dotyczy Ruttego - dodaje. "Obaj przeciwstawiają się już od dawna ufarbowanemu na blond przeciwnikowi za pomocą argumentów, a nie arogancji" - pisze "SZ". Natomiast wcześniejsze próby pokonania go za pomocą chwytów prawnych spaliły na panewce.

"SZ" zwraca uwagę, że inne europejskie kraje mogą wykorzystać holenderskie doświadczenie. "Populistycznych upiorów, które w minionych latach wstrząsały krajami w Europie środkowej, wschodniej i północnej, nie należy się bać ani wątpić w fundamenty politycznego systemu czy też we własny rozsądek". "Trzeba zakasać rękawy i przeciwstawić się im, prowadząc odważną i zaangażowaną politykę" - konkluduje komentator "Sueddeutsche Zeitung".(PAP)

lep/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)