Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Suu Kyi apeluje, by USA i Chiny nie traktowały Birmy jak "pola walki"

0
Podziel się:

Przywódczyni birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi zaapelowała w
piątek do USA i Chin, aby umacniając swe wpływy w regionie Azji i Pacyfiku, nie traktowały Birmy
jak "pola walki". Suu Kyi przebywa w Tajlandii, gdzie uczestniczy w regionalnym forum gospodarczym.

Przywódczyni birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi zaapelowała w piątek do USA i Chin, aby umacniając swe wpływy w regionie Azji i Pacyfiku, nie traktowały Birmy jak "pola walki". Suu Kyi przebywa w Tajlandii, gdzie uczestniczy w regionalnym forum gospodarczym.

"Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, jaka jest pozycja Birmy, odkąd zbliżyła się do Stanów Zjednoczonych, i jak ta zmiana wpłynie na nasze relacje z Chinami" - powiedziała opozycjonistka na konferencji prasowej z okazji Forum Gospodarczego Azji Wschodniej w Bangkoku.

"Martwi mnie jednak, gdy Birma postrzegana jest jako pole walki między USA i Chinami" - przyznała podkreślając jednocześnie, że "nie musi tak być, gdyż Birma może stać się strefą harmonii" między tymi krajami.

Suu Kyi przypomniała, że jej kraj i Chiny od kilkudziesięciu lat utrzymują dobre relacje.

Chiny to największy partner handlowy Birmy, od której kupuje surowce takie jak gaz ziemny czy ropa naftowa. Pekin czerpie również korzyści z szerokiego dostępu do birmańskiego rynku zbytu.

W zamian Chiny przez lata chroniły rządzoną przez wojskowych Birmę przed naciskami społeczności międzynarodowej. Korzystając z uprawnień stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, Pekin niejednokrotnie wetował projekty sankcji wobec Birmy.

Aung San Suu Kyi zwróciła się w piątek z apelem do zagranicznych firm, by z "ostrożnym sceptycyzmem" podchodziły do reform podejmowanych przez cywilny rząd, który przed rokiem zastąpił juntę wojskową. Reformy te mogą zostać wstrzymane, jeśli stracą poparcie u wciąż wpływowej armii - podkreśliła.

Opozycjonistka ostrzegła też, że jej krajowi grozi kryzys związany z wysokim bezrobociem wśród młodych ludzi. Zwróciła się do firm, by inwestując w Birmie, troszczyli się o tworzenie miejsc pracy i podnoszenie kwalifikacji pracowników, a także by nie napędzali korupcji.

"Stopa bezrobocia wśród młodych Birmańczyków jest bardzo wysoka. To bomba z opóźnionym zapłonem" - podkreśliła Suu Kyi. Dlatego też Birma potrzebuje nowych miejsc pracy, "tylu ile da się stworzyć". "Zdaję sobie sprawę, że inwestycje przeprowadza się dla zysku (...), jednak nasz kraj musi mieć z nich tak sam pożytek jak ci, którzy ich dokonują" - powiedziała.

W 2011 roku władzę w Birmie przejął nominalnie cywilny rząd. Prezydent Thein Sein rozpoczął dialog z demokratyczną opozycją i zapowiedział dalsze reformy. Osiągnięto pojednanie z mniejszościami etnicznymi, zwolniono setki więźniów politycznych i przywrócono legalność opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji pani Suu Kyi.

Zmiany te spowodowały ocieplenie w stosunkach Birmy i USA, czego wyrazem stała się wizyta sekretarz stanu Hillary Clinton w tym kraju w listopadzie 2011 roku. Była to pierwsza wizyta wysokiego rangą przedstawiciela amerykańskiej administracji od ponad 50 lat. (PAP)

akl/ ap/

11534252 11534609 11534575 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)