Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świadek: nie było zobowiązania Czykwina , ale był współpracownikiem SB

0
Podziel się:

#
dochodzi więcej szczegółów z rozprawy
#

# dochodzi więcej szczegółów z rozprawy #

17.12. Białystok (PAP) - Były funkcjonariusz SB, który w latach 80. zajmował się działalnością organizacji kierowanej przez Eugeniusza Czykwina, zeznał w czwartek przed białostockim sądem, że chociaż w przejętych przez niego dokumentach nie było zobowiązania Czykwina do współpracy, to uważa, iż - według ówczesnych przepisów - był on tajnym współpracownikiem.

"W rozumieniu przepisów, które wówczas obowiązywały, Eugeniusz Czykwin był tajnym współpracownikiem" - powiedział świadek (nie zgodził się na podawanie jego danych), zapytany przez sąd wprost, czy Czykwin był tajnym współpracownikiem.

Świadek pracował w latach 80. w białostockiej SB, w wydziale który zajmował się m.in. Kościołami. B. funkcjonariusz SB mówił przed sądem, że przejął "opiekę" nad Chrześcijańskim Stowarzyszeniem Społecznym w Białymstoku po innej osobie. Organizacją kierował wówczas Eugeniusz Czykwin. Do zadań oficera należały m.in. spotkania z kierującym organizacją.

Świadek przyznał, że Czykwin nie chciał przekazywać informacji personalnych, godził się jedynie na przekazywanie danych oficjalnych. Mówił też, że spotykał się z nim kilka razy w roku, telefonował do Czykwina, by umówić się na spotkania. Po nich sporządzał notatki, które trafiały do kierownika wydziału, w którym pracował.

"Ja go nigdy nie zadaniowałem" - powiedział świadek. Mówił, że z racji zachowania Czykwina uważał nawet, że to nie tajny współpracownik, ale jedynie tzw. kontakt służbowy (za takich uważani byli wszyscy "funkcyjni", np. dyrektorzy zakładów, szefowie innych instytucji zmuszeni do kontaktów z SB) i sugerował zwierzchnikom, by go "zarchiwizować", czyli usunąć ze stanu aktywnych. Zwierzchnicy mówili, by się z tym nie spieszyć - zeznał były funkcjonariusz SB.

Zapytany jednak potem wprost przez sąd powiedział, że obecny poseł Lewicy był wówczas tajnym współpracownikiem SB "w rozumieniu przepisów".

Sąd odczytywał świadkowi jego zeznania złożone wcześniej m.in. przed rzecznikiem interesu publicznego, a także przed prokuratorem IPN. W niektórych kwestiach różniły się. Zapytany na koniec przez obrońcę posła o to, czy Czykwin przekazał mu jakieś istotne informacje, świadek powiedział, że nie. "W moim odczuciu nic istotnego nie powiedział" - dodał b. funkcjonariusz SB.

Sąd rozpoczął też przesłuchanie drugiego b. funkcjonariusza SB, w latach 80. szefa wydziału w białostockiej SB. Świadek będzie kontynuował zeznania w połowie stycznia.

Eugeniusz Czykwin od lat zaprzecza współpracy ze służbami PRL i zapewnia, że w żadnej formie, nigdy nie wyraził na nią zgody ale nie ukrywa, że z racji swojej pracy społecznej i zawodowej, "zmuszony był" do kontaktów służbowych z SB. Jego postępowanie lustracyjne wszczął IPN, który ma wątpliwości, czy Eugeniusz Czykwin złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Według IPN, w archiwach byłych służb bezpieczeństwa, w latach 80. poseł figurował jako tajny współpracownik.

Według katalogu Instytutu, białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 r. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika".

5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseudonimie "Izydor", a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na "Wilhelm". Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności".

Nazwisko Czykwina znalazło się w 1992 r. na tzw. liście Macierewicza, która prezentowała zasoby archiwalne po służbach specjalnych PRL. Tam napisano, że Czykwin był tajnym współpracownikiem o pseudonimie "Izydor" i "Wilhelm" oraz że figuruje w kartotece ogólnoinformacyjnej UOP.

Czykwin już w 2007 roku, gdy dane o nim znalazły się w katalogu IPN, mówił PAP, że w swojej karierze politycznej pięć razy składał oświadczenie lustracyjne, które nigdy nie zostało zakwestionowane. Przypominał też, że w latach 90. wygrał proces za umieszczenie go na tzw. liście Macierewicza.

To jeden z najbardziej doświadczonych posłów w polskim parlamencie. Jak podaje na swej stronie internetowej, parlamentarzystą jest od 1985 roku. Współzałożyciel i przewodniczący (lata 1980-85) Bractwa Młodzieży Prawosławnej, założyciel i od 1985 roku - redaktor naczelny "Przeglądu Prawosławnego". (PAP)

rof/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)