Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świadkowie: "Dar Młodzieży" budowany dla szkoły, nie dla państwa

0
Podziel się:

Żaglowiec "Dar Młodzieży" zbudowano dla szkoły morskiej w Gdyni i to ona
winna pozostać jego właścicielem - mówili we wtorek przed sądem świadkowie, także ci wezwani przez
reprezentantów Skarbu Państwa dowodzących państwowej własności "Białej Fregaty".

Żaglowiec "Dar Młodzieży" zbudowano dla szkoły morskiej w Gdyni i to ona winna pozostać jego właścicielem - mówili we wtorek przed sądem świadkowie, także ci wezwani przez reprezentantów Skarbu Państwa dowodzących państwowej własności "Białej Fregaty".

Akademia Morska w Gdyni stara się o uznanie za swoją własność "Daru Młodzieży", figurującego w rejestrze statków jako własność Skarbu Państwa.

"Zbieraliśmy fundusze na +Dar Młodzieży+, aby żaglowiec był własnością Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni, i tak się stało" - zeznał Lechosław Bar, inicjator zbiórki pieniędzy na następcę legendarnego "Daru Pomorza", wezwany do sądu na wniosek Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, reprezentującej w tym procesie ministra transportu i gospodarki morskiej.

Jak podkreślał Bar, idea zbiórki w 1978 r. zyskała akceptację ówczesnych władz partyjnych i państwowych (łącznie z "błogosławieństwem" I sekretarza PZPR Edwarda Gierka) i udało się zebrać połowę potrzebnej sumy. Drugą połowę dołożyły Polskie Linie Oceaniczne w ramach pożyczki dla gdyńskiej WSM, która w całości została przez szkołę spłacona.

"Formalnie to WSM złożyła w stoczni gdańskiej im. Lenina zamówienie na żaglowiec, i to szkoła go odebrała" - podkreślił świadek. Jak dodał, "nikomu w głowie się nie mieściło, by statkiem zarządzał minister, a nie szkoła", przygotowująca plany rejsów szkolnych, remontów itp.

Podobnie zeznawał inny świadek Prokuratorii, były prorektor WSM ds. morskich Zbigniew Burciu. "Plan rejsów wymagał akceptacji senatu uczelni. Potem informacja o planie była przekazywana do ministerstwa, ale nigdy stamtąd nie napłynął żaden protest" - powiedział w sądzie. Co do remontów ich przeprowadzanie (co roku mniejszy i co cztery lata większy) wynikało z przepisów, a wszystko sygnalizował komendant żaglowca - dodał świadek. Burciu twierdzi, że kilkanaście lat temu zdarzyły się naciski ze strony ministerstwa, aby szkoła zorganizowała rejs do japońskiej Osaki za 300 tys. dolarów. "To by zrujnowało budżet szkoły, więc się sprzeciwiłem, za co miałem potem ministerialne kontrole" - zeznał.

"Gdy płynęliśmy +Darem Młodzieży+ w rejsy poza Bałtyk, szkoła zwracała się do MSZ o notyfikację naszego przejścia przez cieśniny duńskie i wejścia do obcego portu. To było pomocne, bo jako +statkowi państwowemu, niehandlowemu+ obniżano nam opłaty portowe. Ale rejsy planowała szkoła i minister żadnych poleceń w tej sprawie jej nie wydawał" - zeznał kpt. Roman Marcinkowski, komendant "Daru Młodzieży" w latach 80.

Również Władysław Rymarz, były rektor WSM w Gdyni z lat 1981-84, potwierdził, że tylko szkoła łożyła na żaglowiec i nim zarządzała. "Czy kiedykolwiek faktyczne posiadanie +Daru Młodzieży+ przez szkołę zostało choćby na moment przerwane?" - pytał mec. Roman Olszewski, pełnomocnik następczyni WSM, Akademii Morskiej w Gdyni. "Nigdy" - brzmiała odpowiedź.

Sąd odroczył proces do 12 kwietnia, gdy powinien on dobiec końca. Na świadka wezwał obecną wiceminister ds. gospodarki morskiej Annę Wypych-Namiotko. Prokuratoria oponowała, bo - jak podkreślił radca PG Marek Miller - nie wiadomo jeszcze, czy będzie ona nadal ministrem, a wówczas przed sądem mogłaby stanąć nie jako świadek, a jako strona. Sąd doszedł jednak do wniosku, że Wypych-Namiotko powinna złożyć zeznania.

Nie wiadomo, jakie będą dalsze losy tego procesu. Zależy to m.in. od tego, czy dotychczasowe stanowisko będzie podtrzymywał nowy minister odpowiedzialny za gospodarkę morską Sławomir Nowak. Jak przypomnieli prawnicy uczelni, jest on absolwentem wydziału administracji gdyńskiej WSM.

Budowę "Daru Młodzieży" ukończono w 1982 r. Wówczas w rejestrze okrętowym (to swoista księga wieczysta statku) jako właściciela jednostki wpisano państwo. Armatorem żaglowca została państwowa Wyższa Szkoła Morska (kilka lat temu zmieniła nazwę na Akademia Morska).

W 2008 r. ta publiczna uczelnia wystąpiła do gdyńskiej Izby Morskiej o zmianę zapisu w rejestrze, tak by Akademia była zarówno armatorem, jak i właścicielem jednostki. Izba Morska przychyliła się do tego wniosku - na podstawie ustawy o szkolnictwie wyższym z lat 90., która przekazywała uczelniom na własność majątek ruchomy należący dotychczas do państwa. Decyzję tę zaskarżyło Ministerstwo Infrastruktury. W maju 2005 r. gdyńska Odwoławcza Izba Morska orzekła prawomocnie, że w rejestrze okrętowym właścicielem pozostanie Skarb Państwa. Uznano, że Akademia nie przedstawiła dokumentów, które wystarczająco udowodniłyby, że jest ona właścicielem. Stąd proces cywilny w tej sprawie. (PAP)

wkt/ itm/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)