Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świadkowie zeznają w procesie Szabłowska kontra Polskie Radio

0
Podziel się:

Troje świadków zeznawało w środę w procesie
przed warszawskim sądem pracy, który dziennikarka muzyczna Maria
Szabłowska wytoczyła Polskiemu Radiu za zwolnienie jej z pracy.

*Troje świadków zeznawało w środę w procesie przed warszawskim sądem pracy, który dziennikarka muzyczna Maria Szabłowska wytoczyła Polskiemu Radiu za zwolnienie jej z pracy. *

W ocenie Szabłowskiej, zwolnienie było bezzasadne. Radio w oficjalnym uzasadnieniu zwolnienia podało, że dziennikarka, która prowadziła na żywo audycje na antenie Jedynki, nie jest w stanie m.in. sprostać nowym zadaniom, spowalnia pracę i nie radzi sobie z cyfrowym montażem. Radio wskazywało również, że dziennikarka osiągnęła wiek emerytalny.

Paweł Sztompke, który był przed zwolnieniem Szabłowskiej jej przełożonym, zeznawał przed sądem, że nie wie, czy umie ona montować na komputerze, ale zadania stawiane przed nią w pracy - prowadzenie audycji muzycznych na żywo - wymagały jej talentu, wiedzy, możliwości intelektualnych, kontaktów w środowisku muzycznym, długoletniego obycia z anteną, a w niewielkim stopniu technicznych umiejętności montażu.

"Nie spotkałem się nigdy z jakimkolwiek problemem, czy +wpadką+, który miałaby podczas prowadzenia audycji" - mówił przed sądem Sztompke. "Umiejętność montażu ma każdy z nas, a technika, w której to robimy, jest wtórna" - przekonywał. Pytany przez sąd, czy Szabłowska była w stanie sprostać zmianom technicznym, odparł, że nie były to zmiany rewolucyjne, tylko naturalny proces, do którego się dostosowywała.

Powiedział, że po poinformowaniu jej o zwolnieniu wróciła do redakcyjnego pokoju przygnębiona i przybita, mówiła, iż powiedziano jej, że jest złogiem PRL-u i się już do tego wszystkiego nie nadaje. Ocenił, że Szabłowska była i jest gwiazdą Jedynki, "jedyną osobą, która przez środowisko artystyczne jest w pełni rozpoznawalna". "Tego jej wszyscy zazdrościli" - dodał.

Inni świadkowie podkreślali, że nie było żadnych uwag do jej pracy, a przed zwolnieniem nadal była pełna pomysłów, zaangażowana w pracę, nie zdarzało się, by odmówiła wykonania jakiegoś zadania, czy spowalniała pracę innych.

Dziennikarka, która była wydawcą audycji Szabłowskiej w Polskim Radio, mówiła, że montaż był potrzebny przy nagrywanych wcześniej audycjach. Podkreślała jednak, że podstawowe było to, że robiła dobre audycje, a to, czy będzie ona przygotowana w sposób cyfrowy czy analogowy, nie ma znaczenia, bo to jedynie nośnik dla dźwięku.

Zaznaczyła, że metoda analogowa jest nadal, choć rzadziej, stosowana w pracy Polskiego Radia, a system analogowy jest bardziej niezawodny, a komputery zawieszają się. Podkreśliła, że nauczenie się systemu montażowego w komputerze nie jest skomplikowane i zajmuje godzinę. Szabłowska w pracy korzystała z komputera, internetu, poczty elektronicznej - mówiła.

Podkreślała, że Szabłowska, pomimo zwolnienia była i jest ikoną Polskiego Radia. "To ogromny sukces w radio, żeby przekuć swój głos - na twarz i być rozpoznawalnym" - mówiła. Oceniła, że zawsze - również przed zwolnieniem - była wyjątkowo sprawną autorką, pełną pomysłów, chętną do działania i wcielania tych pomysłów na audycje, płyty, koncerty czy imprezy w życie.

Mówiła też, że spośród pracujących w redakcji muzycznej i współpracujących z nią osób bardzo wiele montaż cyfrowy zna w miernym stopniu. Nikt z tych osób jednak nie został zwolniony z tego powodu - zeznała przed sądem.

Kolejna rozprawa - 7 grudnia. Będą zeznawać dwaj kolejni świadkowie - koledzy redakcyjni Szabłowskiej. Proces monitoruje Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Od września do telewizyjnej Dwójki powrócił przygotowywany przez Szabłowską i Krzysztofa Szewczyka program "Wideotka Dorosłego Człowieka" o muzyce lat 60., 70., 80. i 90., zdjęty, gdy prezesem telewizji był Bronisław Wildstein.(PAP)

ago/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)