Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Święczkowski i Ocieczek z immunitetami; Brochwicz: skarga do Strasburga

0
Podziel się:

Prokuratorski sąd dyscyplinarny odmówił uchylenia immunitetów b. szefów ABW
w rządzie PiS Bogdana Święczkowskiego i Grzegorza Ocieczka za domniemany nielegalny podsłuch wobec
mec. Wojciecha Brochwicza w 2007 r. Będzie skarga do Strasburga - zapowiada Brochwicz.

Prokuratorski sąd dyscyplinarny odmówił uchylenia immunitetów b. szefów ABW w rządzie PiS Bogdana Święczkowskiego i Grzegorza Ocieczka za domniemany nielegalny podsłuch wobec mec. Wojciecha Brochwicza w 2007 r. Będzie skarga do Strasburga - zapowiada Brochwicz.

Czwartkowa decyzja Dyscyplinarnego Sądu Odwoławczego jest prawomocna. W czerwcu br. sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym odmówił warszawskiej prokuraturze zgody na ściganie Święczkowskiego i Ocieczka i nie uchylił ich immunitetów. W czwartek DSO rozpatrywał odwołanie złożone w sprawie przez prowadzącą śledztwo Prokuraturę Okręgową w Warszawie.

"Decyzja o odmowie uchylenia immunitetów została dziś utrzymana w mocy" - powiedział w czwartek PAP rzecznik Prokuratora Generalnego Mateusz Martyniuk. Z uwagi na tajny charakter całego postępowania nie podał żadnych szczegółów, ani uzasadnienia decyzji. Kończy ona sprawę przed polskim wymiarem sprawiedliwości.

W tej sytuacji Brochwicz zapowiedział, że wyśle skargę na państwo polskie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. "Jest mi przykro, że jako obywatel, którego prawa zostały naruszone, zostałem zmuszony do odwołania się do międzynarodowych instancji sądowych" - powiedział PAP Brochwicz, komentując decyzję. Jak dodał, będąc podsłuchiwanym, "padł ofiarą ubeckich metod".

"Bardzo dziwię się prawnikom, którzy wbrew oczywistości stawiają sądy koleżeńskie ponad sądami powszechnymi" - mówił Brochwicz, dodając, że nie traktuje tej sprawy jako swojej porażki, bo w istocie "jest ona porażką prokuratora Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który po roku prowadzenia postępowania skierował wniosek o uchylenie immunitetów, bo zgromadził niezbite - w swoim przekonaniu - dowody winy Święczkowskiego i Ocieczka". "Może to stworzyć niebezpieczny precedens w przyszłości" - ocenił.

Warszawska prokuratura chciała zarzucić Święczkowskiemu i Ocieczkowi zarzuty przekroczenia uprawnień za bezprawne rozpracowywanie w 2007 r. Brochwicza, b. wiceszefa kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa. Święczkowski był wtedy szefem Agencji, a Ocieczek jego zastępcą. Dziś Święczkowski, jako prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku, kandyduje z list PiS do samorządu na Górnym Śląsku. Ocieczek jest zaś adwokatem.

Po czerwcowej decyzji sądu Święczkowski mówił PAP, że decyzja potwierdza, że wniosek prokuratury jest "bezprzedmiotowy i pozamerytoryczny".

Według "Dziennika Gazety Prawnej", ABW zaczęła rozpracowywać Brochwicza, podejrzewając go o wpływanie na wybory prezydenckie w 2005 r., w których kandydował m.in. Włodzimierz Cimoszewicz. To Brochwicz skontaktował z Konstantym Miodowiczem (posłem PO i członkiem sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen) Annę Jarucką. Przed tą komisją kobieta zeznała, że Cimoszewicz jako szef MSZ miał ją w 2002 r. upoważnić do zmiany swego oświadczenia majątkowego za 2001 r. W wyniku tego Cimoszewicz wycofał się z wyborów. Podstawą do kontroli operacyjnej ABW miało być podejrzenie, że Brochwicz podżegał Jarucką do fałszywych zeznań przed komisją śledczą. Zdaniem "DGP" prokuratura uznała, że na rozpracowywanie Brochwicza nie pozwalała wewnętrzna analiza ABW.

Brochwicz mówił, że sprawa Jaruckiej z 2005 r. była tylko pretekstem do działań ABW z 2007 r., a chodziło o próbę zdobycia informacji o nim i jego klientach. Brochwicz podkreślał, że sam zorientował się, że jest śledzony, bo "robiono to po amatorsku". Spytał wtedy ABW, czy jest podsłuchiwany; dostał odpowiedź, że ABW nie może odpowiedzieć na takie pytanie. "A w tym czasie Aleksander Kwaśniewski dostał odpowiedź, że nie był podsłuchiwany" - podkreślał Brochwicz. "Taka to była IV RP; mam nadzieję, że nigdy nie wróci" - dodał.

Brochwicz (działacz opozycji w PRL) był w 1990 r. sekretarzem komisji weryfikującej funkcjonariuszy SB, a potem - wiceszefem kontrwywiadu UOP oraz wiceszefem MSWiA. Był także ekspertem PO, członkiem Rady Programowej tej partii.

Półtora roku więzienia w zawieszeniu - taki wyrok wydał w maju br. warszawski sąd wobec Jaruckiej za sfałszowanie i posłużenie się dokumentem, w którym Cimoszewicz miał rzekomo upoważnić ją do zamiany swego oświadczenia majątkowego. Według sądu motywem b. asystentki b. szefa MSZ "mogła być" chęć zemsty za ignorowanie przez Cimoszewicza jej próśb o załatwienie pracy w zagranicznej placówce. Obrona zapowiedziała apelację.

Wojciech Tumidalski (PAP)

wkt/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)