Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SWS: udzielenie Białorusi pomocy ws. Bialackiego to akt głupoty

0
Podziel się:

Za "akt głupoty" uznało Stowarzyszenie Wolnego Słowa przekazanie Białorusi
przez polską prokuraturę informacji, które posłużyły jako pretekst do aresztowania i oskarżenia
opozycjonisty Alesia Bialackiego, szefa Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna".

Za "akt głupoty" uznało Stowarzyszenie Wolnego Słowa przekazanie Białorusi przez polską prokuraturę informacji, które posłużyły jako pretekst do aresztowania i oskarżenia opozycjonisty Alesia Bialackiego, szefa Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna".

Stowarzyszenie zaapelowało też o zerwanie umów o współpracy policyjnej z krajami nieszanującymi praw człowieka.

"Jest to szczególnie niewiarygodne w przypadku Polski, która jeszcze niedawno sama była pod rządami totalitarnej dyktatury i nie tylko nie spotykała się z tego typu zachowaniami administracji państw wolnego świata, ale wręcz otrzymywała realną, także polityczną pomoc w swojej walce o wolność" - podkreślili we wtorek członkowie SWS w oświadczeniu.

"Akt głupoty, bo chcemy wierzyć, że była to tylko głupota, który przyniósł naszemu białoruskiemu Koledze zdradę ze strony Polski, ma korzenie w praktyce administracji naszego kraju, od wielu lat lekceważącej kwestie solidarności z walczącymi o wolność w innych państwach świata z nieposzanowaniem zasady azylu na czele" - uważa SWS.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej honorowy prezes SWS Mirosław Chojecki ocenił, że Polska nie chce dziś spłacać swojego moralnego "długu" zaciągniętego na świecie po II wojnie światowej. "Po wojnie ogromna liczba Polaków znalazła schronienie w krajach demokratycznych. Dziś powinniśmy zachowywać się co najmniej tak, jak władze tych krajów w okresie komunizmu w Polsce" - powiedział.

Zdaniem Chojeckiego w proces podejmowania decyzji administracyjnych dotyczących przebywających w Polsce uchodźców powinny zostać włączone pomagające im organizacje pozarządowe, bo mają one lepszą wiedzę na temat ich sytuacji. Dodał, że mogłoby to wyglądać tak, jak w latach 80. XX w. we Francji, gdzie organizacje polonijne współdecydowały o tym, kto z Polaków otrzymywał azyl na terenie tego kraju.

Robert Krzysztoń z SWS zwrócił z kolei uwagę, że organy polskiej administracji współpracują dziś z państwami rządzonymi przez dyktatury. Przypomniał, że np. we wrześniu 2010 r. premierzy Polski Donald Tusk oraz Wietnamu Ngyuen Tan Dung podpisali w Hanoi umowę o wzajemnej ochronie informacji niejawnych. Podkreślił, że także dane dotyczące Bialackiego zostały przekazane białoruskim władzom na skutek realizacji wiążącej Polskę umowy z tym krajem.

"Umowy policyjne z takimi krajami są szkodliwe dla Polski i należy je wypowiedzieć" - ocenił Krzysztoń.

Wietnamska opozycjonistka i działaczka na rzecz praw człowieka Ton Van Anh, której w lutym tego roku prezydent Bronisław Komorowski nadał polskie obywatelstwo, oceniła zaś, że żaden błąd polskiej administracji nie wymaże pozytywnego obrazu Polski wśród imigrantów. Zaznaczyła jednak, że na skutek zapadających w Polsce decyzji część imigrantów jest wydalana do krajów pochodzenia, w których stają się obiektem prześladowania ze strony tamtejszych organów bezpieczeństwa.

Adam Borowski, pełniący od 2005 r. funkcję honorowego konsula Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, przypomniał natomiast sprawę Ahmeda Zakajewa - b. szefa emigracyjnego rządu Czeczenii, ściganego przez Rosjan pod zarzutem terroryzmu. W ub.r., po wniosku skierowanym przez Rosję, Zakajewa w Polsce zatrzymano. Sąd odmówił wówczas jego aresztowania powołując się m.in. na fakt, że dostał on azyl w Wlk. Brytanii.

Po wyjeździe Zakajewa z Polski prokuratura wysłała sądowi wniosek strony rosyjskiej o ekstradycję, wraz z własnym stanowiskiem, w którym wnosiła o wydanie postanowienia o jej dopuszczalności. W grudniu 2010 r. SO w Warszawie sprawę umorzył z powodu nieobecności Zakajewa w Polsce. Obrona złożyła odwołanie, bo chciała, aby polski sąd uznał prawną niedopuszczalność tej ekstradycji. Zakajew nie otrzymał jednak polskiej wizy i nie mógł przybyć na posiedzenie w SA. W styczniu br. warszawski sąd apelacyjny podtrzymał decyzję o umorzeniu.

"Strona rosyjska tylko do Polski zwróciła się o wydanie Zakajewa. Po całej Europie porusza się on beż żadnego problemu, może wjechać do każdego kraju poza Polską" - podkreślił Borowski.

Według najnowszych danych Urzędu ds. Cudzoziemców na terenie Polski legalnie przebywa ok. 97 tys. cudzoziemców; od 50 do 70 tys. jest tu nielegalnie.(PAP)

mca/ itm/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)