Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Syria: Asad niespodziewanie spotkał się ze swymi zwolennikami w Damaszku

0
Podziel się:

Prezydent Syrii Baszar el-Asad, który rzadko występuje
publicznie, spotkał się w środę ze swymi zwolennikami w centrum Damaszku. "Jestem jednym z was" -
mówił zapewniając, że władze uporają się z antyrządową rewoltą, którą tłumią już od 10 miesięcy.

Prezydent Syrii Baszar el-Asad, który rzadko występuje publicznie, spotkał się w środę ze swymi zwolennikami w centrum Damaszku. "Jestem jednym z was" - mówił zapewniając, że władze uporają się z antyrządową rewoltą, którą tłumią już od 10 miesięcy.

Wraz z żoną Asmą i dwójką dzieci prezydent Syrii pojawił się na placu przed meczetem Umajjadów, gdzie zgromadzili się zwolennicy reżimu. "Szabiha na zawsze" - wykrzykiwał tłum, wymachujący flagami Syrii i zdjęciami prezydenta. Szabiha to nazwa proreżimowej milicji, która odgrywa ważną rolę w tłumieniu antyrządowych protestów.

"Chciałem być z wami, by czerpać od was siłę w obliczu tego, na co narażona jest Syria" - powiedział Asad, ubrany na wiecu bardziej swobodnie niż zwykle: w marynarkę, ale bez krawata. "Bez wątpienia pokonamy spisek. Nadchodzi jego koniec" - dodał.

46-letni Asad we wtorek przerwał sześciomiesięczne milczenie i wygłosił przemówienie na stołecznym uniwersytecie, w którym zapowiedział pewne zmiany, ale nie takie, które przekonałyby opozycję. Domaga się ona oddania władzy przez rodzinę Asadów, która rządzi krajem od około 40 lat - informuje telewizja Al-Dżazira.

Winą za zajścia w kraju prezydent obciążył "zagraniczny spisek". Oświadczył, że nie ustąpi z urzędu, ponieważ wciąż cieszy się poparciem swego narodu.

Tymczasem jeden z obserwatorów Ligi Arabskiej, których zadaniem jest ocena sytuację w Syrii, opuścił ten kraj, a całą misję nazwał farsą.

Algierczyk Anwar Malik powiedział arabskim mediom, że zrezygnował z udziału w misji, ponieważ w Syrii widział "katastrofę humanitarną" i czuł, że jego pobyt służy interesom władz. "Reżim nie popełnia jednej zbrodni wojennej, lecz serię zbrodni przeciwko swoim obywatelom" - mówił.

"Snajperzy są wszędzie i strzelają do cywilów. Ludzie są porywani, więźniowie torturowani i żaden nie został uwolniony" - relacjonował. Osoby, które według władz zostały zwolnione, to przypadkowi ludzie porywani na ulicach, przetrzymywani przez kilka dni, a następnie wypuszczani "by wyglądali na prawdziwych więźniów" - mówił Malik.

"Niektórzy członkowie naszej ekipy woleli zachowywać dobre stosunki z reżimem i zaprzeczali jakoby widzieli snajperów" - relacjonował.

Według byłego obserwatora, syryjskie siły bezpieczeństwa nie wycofały czołgów z miast, lecz ukryły je, a następnie ponownie je rozmieściły. "Reżim nie spełnił naszych próśb. Próbowali nas zmylić i odciągać od tego, co naprawdę się dzieje" - mówił.

Malik twierdzi, że władze w Damaszku dzięki misji obserwatorów "zyskały na czasie, co pomogło im we wprowadzaniu w życie przygotowanego planu". "Dlatego postanowiłem wycofać się z misji" - wyjaśnił.

Liga Arabska nie skomentowała dotychczas wystąpienia byłego obserwatora.

W niedzielę Liga zdecydowała, że pomimo krytyki nie wycofa misji, lecz zwiększy liczbę obserwatorów. Dzień później jedenastu członków misji zostało lekko rannych, gdy demonstranci zaatakowali ich w mieście Latakia na północnym zachodzie Syrii. Według Ligi całkowitą odpowiedzialność za atak ponosi rząd w Damaszku.

Celem obserwatorów jest ustalenie, czy Syria przestrzega uzgodnień dotyczących zaprzestania krwawego tłumienia antyreżimowych protestów. Zgodnie z przyjętym w listopadzie planem reżim Asada zobowiązany został do zezwalania na pokojowe demonstracje, nawiązania dialogu z opozycją i wpuszczenia na terytorium Syrii zagranicznych mediów. Władze zgodziły się na te warunki, ale nie spełniły żadnej z obietnic - ocenia agencja Reutera. (PAP)

jhp/ ap/

10556194 10556118 10556206 10556265 10555396 arch. int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)