W czwartek w Rastanie - mieście w środkowej Syrii opanowanym przez dezerterów - zginęło ponad 40 cywilów oraz 7 członków sił bezpieczeństwa - podały organizacje obrony praw człowieka oraz państwowa agencja informacyjna. Walki w Rastanie trwają od wtorku.
Wojsko i policja zabiły 41 cywilów i jednego dezertera w mieście Rastan, opanowanym przez zbiegów z armii - podali obrońcy praw człowieka. Dodali, że lojalny wobec reżimu gang Szabiha splądrował tamtejsze sklepy.
Powołując się na syryjskie Komitety Koordynacyjne, Reuters mówi o "co najmniej 27 zabitych", w tym dwóch dezerterach.
Straty - choć zdecydowanie mniejsze - poniosła też strona rządowa. Państwowa agencja informacyjna poinformowała, że w operacji wojskowej przeciwko "terrorystom" w Rastanie zginęło siedmiu funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.
Mimo to "oddziały wyrządziły znaczne szkody po stronie uzbrojonych grup terrorystycznych" - podała agencja, powołując się na rzecznika syryjskiego wojska. Siły bezpieczeństwa "nie ustają w ściganiu członków tych grup, by przywrócić bezpieczeństwo i ład dla Rastanu i jego mieszkańców" - dodała.
Walki między siłami reżimu a dezerterami trwają tam od wtorku. Ofensywę przeciwko miastu wspierają z ziemi i powietrza czołgi i śmigłowce.
Przeciwnicy prezydenta Baszara el-Asada nawołują do udziału w zaplanowanej na najbliższy piątek demonstracji pod hasłem "Powstańcie, obywatele Syrii! Rastan jest masakrowany" - pisze dpa.
Agencja podaje również, że do zaciętych walk między dezerterami a siłami reżimu doszło w prowincji Idlib; rannych zostało ok. 40 osób.
Doniesień z Syrii nie można zweryfikować z niezależnych źródeł, bo władze nie dopuszczają do kraju zagranicznych mediów.
Od połowy marca, gdy rozpoczęły się antyreżimowe protesty, w Syrii zginęło ponad 2,7 tys. ludzi, a około 15 tysięcy - jak podaje syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka - zostało zatrzymanych.
(PAP)
akl/
9890451 9888356 9889959