Syria potępiła w czwartek sankcje, nałożone przez USA na prezydenta Baszara el-Asada i innych przedstawicieli władz w Damaszku w reakcji na brutalne tłumienie prodemokratycznych protestów.
Według państwowej telewizji syryjskiej, powołującej się na "oficjalne źródło", sankcje są wymierzone w naród syryjski i "służą interesom Izraela".
Na podstawie zarządzenia prezydenta Baracka Obamy i amerykańskiego Ministerstwa Skarbu w środę zamrożono w bankach USA aktywa prezydenta Asada i sześciu jego najbliższych współpracowników. Są wśród nich m.in.: wiceprezydent Faruk esz-Szaraa, premier Adel Safar i minister spraw wewnętrznych Mohammad Ibrahim esz-Szaar.
Jednocześnie Amerykanom i firmom amerykańskim zakazano dokonywania jakichkolwiek transakcji biznesowych ze wspomnianymi osobami.
Zdaniem obserwatorów, amerykańskie sankcje są sygnałem zmiany dotychczasowej ugodowej polityki Waszyngtonu wobec dyktatury Asada.
Na początku niepokojów w Syrii, gdy policja krwawo tłumiła już protesty uliczne, sekretarz stanu Hillary Clinton powiedziała, że Ameryka uważa Asada za "reformatora". Administracja długo nie potępiała brutalności reżimu.
Zdaniem komentatorów w USA, przyczyną tej powściągliwości były obawy, że po ewentualnym obaleniu Asada władzę w Syrii obejmą siły, które będą prowadziły politykę jeszcze bardziej antyamerykańską i antyizraelską. Spekulowano też, że Waszyngton liczy wciąż na pomoc syryjskiego dyktatora we wznowieniu dialogu izraelsko-palestyńskiego.
Polityka ta spotykała się z coraz silniejszą krytyką. Przypominano, że Syria jest sponsorem międzynarodowego terroryzmu i poprzez islamistów z Hezbollahu, finansowanych przez Iran, stała się narzędziem reżimu irańskiego.(PAP)
az/ ro/
9020160 9020260,arch.