Lider Syryjskiej Koalicji Narodowej Moaz al-Chatib zażądał w środę od syryjskich władz, by do niedzieli uwolniły wszystkie kobiety, które zostały uwięzione po wybuchu antyasadowskiego powstania. Oświadczył, że w przeciwnym razie wycofa propozycję dialogu.
"Do niedzieli trzeba uwolnić więzione kobiety. Jeśli w tym dniu dotrą do nas wiarygodne informacje, z których będzie wynikać, że w więzieniu wciąż jest choć jedna kobieta, to uznam, że reżim odrzucił moją propozycję" - powiedział Chatib w wywiadzie dla arabskojęzycznej wersji BBC.
Pod koniec stycznia szef opozycyjnej koalicji wezwał prezydenta Syrii Baszara el-Asada do rozpoczęcia rozmów na temat pokojowego oddania władzy i uchronienia w ten sposób kraju od dalszego rozlewu krwi i zniszczeń. Warunkiem było uwolnienie 160 tys. ludzi uwięzionych w czasie trwającego od marca 2011 roku antyasadowskiego powstania.
W poniedziałek Chatib wyjaśnił, że byłby gotów spotkać się z jednym ze współpracowników Asada, wiceprezydentem Farukiem esz-Szaraa. Oferta wywołała jednak sprzeciw pewnych grup w koalicji, zwłaszcza Narodowej Rady Syryjskiej.
W rozmowie z BBC Chatib oskarżył Iran o naciskanie na Damaszek, by ten odrzucił propozycję powołania wiceprezydenta na negocjatora.
Bronił się też przed krytyką ze strony Narodowej Rady Syryjskiej, która oceniła, że jego niedzielne spotkanie z szefem irańskiego MSZ Alim Akbarem Salehim było "próbą poprawienia wizerunku Iranu", który "wspiera reżim" w Damaszku.
"Podczas mojego spotkania z Salehim mówiłem o gniewie Syryjczyków z powodu sposobu, w jaki Iran zachowuje się podczas kryzysu syryjskiego. Nie chcemy, aby konflikt przerodził się w konflikt sunnicko-szyicki w regionie" - podkreślił Chatib.(PAP)
jhp/ kar/
13155887
Zbliżony do władz syryjskich dziennik "Al-Watan" nazwał we wtorek ofertę dialogu złożoną przez szefa koalicji opozycyjnej "manewrem politycznym".
