Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Syria: "Washington Post": Los Iraku ucisza demokratów w Syrii

0
Podziel się:

Chaos i rozlew krwi
towarzyszące staraniom USA o wprowadzenie demokracji w Iraku
spowodowały w sąsiedniej Syrii coś, co nie udało się prezydentowi
tego kraju Baszarowi Asadowi: uciszyły zwolenników reform
demokratycznych - pisze w czwartek "Washington Post".

Chaos i rozlew krwi towarzyszące staraniom USA o wprowadzenie demokracji w Iraku spowodowały w sąsiedniej Syrii coś, co nie udało się prezydentowi tego kraju Baszarowi Asadowi: uciszyły zwolenników reform demokratycznych - pisze w czwartek "Washington Post".

Hasło, że rząd stanowi ostoję stabilności i bezpieczeństwa, jest od dawna dewizą syryjskich biurokratów i starszyzny wioskowej - dodaje Ellen Knickmeyer w korespondencji z Damaszku. Jednak od czasu gdy Irak zaczął pogrążać się w wojnie wyznaniowej i etnicznej, słaby syryjski ruch praw człowieka praktycznie zamarł.

Orędowników demokracji nazywa się teraz zwolennikami Ameryki, a nawet "zdrajcami" - powiedział Maan Abdul Salam, 36-letni wydawca z Damaszku, organizator spotkań na temat praw kobiet i swobód demokratycznych.

"Mówienie o demokracji i wolności stało się bardzo trudne - dodał Salam. - Ludzie już w to nie wierzą. Kiedy USA weszły do Iraku, weszły w imię demokracji i wolności. Ale teraz widzimy tam tylko trupy, same trupy".

Zwykli Syryjczycy siedzą cicho i prawdopodobnie mają rację - uważa znany syryjski filmowiec Omar Amiralaj, którego filmy dokumentalne zawierają dyskretną krytykę rządów rodziny Asadów.

"Skoro demokracja przynosi w regionie taki chaos, a zwłaszcza tak niszczy społeczeństwo, jak to się stało w Iraku i w Libanie, to trudno się dziwić, że ludzie wzdragają się na samą myśl o tym, jak to by wyglądało w Syrii - powiedział Amiralaj. - Myślę, iż dochodzą do wniosku, że lepiej niech obecny rząd rządzi dalej. Znamy go i nie chcemy wojny domowej, fanatyzmu wyznaniowego i krwi".

Anonimowy pisarz syryjski, który siedział w więzieniu za nieprawomyślność, powiedział "WP", że w 2003 roku, kiedy Amerykanie obalili Saddama Husajna, byli w Damaszku ludzie, którzy to świętowali i marzyli o zmianach w swoim kraju, rządzonym przez panarabską partię Baas, podobną do irackiej Baas, która była politycznym filarem rządów Saddama.

"Amerykanie przybyli do Iraku, aby uczynić z niego przykład dla innych krajów i skłonić ich ludność do domagania się zmian - powiedział pisarz. - Tymczasem stało się coś przeciwnego. Teraz wszyscy mówią, że nie chcą, żeby stało się tak, jak w Iraku".

Według "Washington Post" władze syryjskie wykorzystują te nastroje i jeszcze bardziej przykręcają śrubę, by zdusić najmniejsze przejawy krytyki rządu. W maju co najmniej 12 osób trafiło do więzienia za podpisanie petycji z apelem o poprawę stosunków z Libanem.

W lipcu sądy syryjskie skazały na kary do czterech lat więzienia trzech blogerów za to, że na swoich stronach internetowych wypowiadali się zbyt swobodnie. Komentując te wyroki organizacja Reporterzy bez Granic nazwała Syrię "największym na Bliskim Wschodzie więzieniem dla dysydentów działających w cyberprzestrzeni". (PAP)

xp/ kan/ int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)