Syryjskie lotnictwo rządowe zbombardowało w środę Salahedin i trzy inne dzielnice Aleppo oraz miasto Azaz w prowincji Aleppo. W Azaz jest 80 ofiar śmiertelnych i 150 rannych. W Damaszku dokonano zamachu w pobliżu siedziby szefa sztabu sił zbrojnych.
Doniesienia z Azaz mówiły początkowo o "40 ofiarach bombardowania". Najnowsze, oparte na źródłach szpitalnych, podają: "80 zabitych i 150 rannych".
Budynek wojskowy w Damaszku, w dzielnicy Mazzeh, który był celem środowego zamachu bombowego mieści się niedaleko siedziby premiera Syrii. Celem zamachu - eksplodowała bomba umieszczona w samochodzie-cysternie - było jednak biuro szefa syryjskiego sztabu generalnego na tyłach hotelu "Dama Rose", w którym kwaterują członkowie międzynarodowej misji obserwatorów w Syrii.
W pobliżu znajduje się także ambasada Iranu, głównego sojusznika reżimu syryjskiego.
Według syryjskiej telewizji rządowej "służby specjalne zaatakowały w ogrodach niedaleko rezydencji premiera Syrii oddział terrorystów-najemników, zabijając nieokreśloną ich liczbę i biorąc do niewoli innych".
Syryjski wiceminister spraw zagranicznych Faisal Makdad oświadczył, że eksplozja w dzielnicy Mazzeh była "zamachem terrorystycznym" na obserwatorów.
Wolna Armia Syryjska (WAS) ogłosiła przez swego rzecznika, że zamach był wymierzony w grupę najwyższych dowódców syryjskich wojsk rządowych, a nie w obserwatorów bądź obce przedstawicielstwo dyplomatyczne.
W ostatnich miesiącach w stolicy Syrii często dochodzi do eksplozji ładunków wybuchowych. Władze oskarżają o nie "terrorystów", jak określa rząd żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej.
Do zamachów bombowych doszło w środę także w damasceńskiej dzielnicy Kabun, gdzie przez wiele godzin wojsko dokonywało potem rewizji i aresztowań.
Agencja Reutersa przekazała z Aleppo szczegóły wtorkowego ataku rakietowego na miejscowy szpital al-Szifaa. Został on trafiony pięcioma rakietami S-5 rosyjskiej produkcji. Produkowane od 1950 r. mają zasięg pięciu kilometrów.
Rakiety zniszczyły częściowo czwarte piętro oznakowanego budynku szpitalnego, w którym znajdowali się niemal wyłącznie ranni cywile.
Na chwilę przed atakiem lekarze zdążyli zakończyć serię operacji, dzięki czemu, jak podał jeden z nich, dr Junes, sala operacyjna była już pusta i nikt nie zginął.
18 lipca Wolna Armia Syryjska zadała najcięższy cios reżimowi syryjskiemu, dokonując zamachu na gmach Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Damaszku; zginęli wówczas m.in. minister i wiceminister obrony.(PAP)
ik/ ro/
12042679 12042742 12042382 12044131