Umiarkowana syryjska opozycja dystansuje się od ekstremistów, walczących tak jak ona z reżimem prezydenta Baszara el-Asada. Podczas spotkania Przyjaciół Syrii w Stambule, Syryjska Koalicja Narodowa zobowiązała się do budowy "demokratycznego i pluralistycznego państwa".
"Koalicja gwarantuje wszystkim siłom narodu syryjskiego równe prawa i udział w budowie przyszłości Syrii" - głosi opublikowana w nocy z soboty na niedzielę deklaracja Syryjskiej Koalicji Narodowej.
Koalicja obiecała także, że w Syrii nie będzie miejsca na etniczną i religijną dyskryminację. "Zdajemy sobie sprawę, że w Syrii są radykalne elementy. Odrzucamy jednak wszelkie formy terroryzmu, tak jak odrzucamy każdą ekstremistyczną ideologię" - zapewniła umiarkowana syryjska opozycja.
Zdecydowanego odcięcia się od ekstremistów oczekiwał od sił powstańczych przede wszystkim Zachód, który obawia się, że ewentualna pomoc wojskowa może trafić w ręce bojowników islamskich.
W spotkaniu w Stambule uczestniczyli szefowie dyplomacji USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch oraz Arabii Saudyjskiej, Kataru, Jordanii, Emiratów Arabskich i Turcji, a także przedstawiciele umiarkowanej syryjskiej opozycji. Ministrowie z zadowoleniem przyjęli deklarację Syryjskiej Koalicji Narodowej.
Sekretarz stanu USA John Kerry zapowiedział podwojenie amerykańskiej pomocy dla syryjskiej opozycji, w tym także dostawy sprzętu wojskowego o charakterze defensywnym. Nie sprecyzował jednak, o jaki sprzęt chodzi. Według amerykańskich mediów, USA chcą dostarczyć syryjskim powstańcom m.in. kamizelki kuloodporne, noktowizory i pojazdy.
"Mamy nadzieję, że w Syrii dojdzie w końcu do rozmów pokojowych" - powiedział Kerry. Ministrowie podkreślili jednak we wspólnym oświadczeniu, że dla prezydenta Baszara el-Asada nie będzie już miejsca w przyszłej Syrii. "Nie ma miejsca dla człowieka, który ma krew na rękach" - dodał szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu.
Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague zapowiedział, że w najbliższych tygodniach Unia Europejska zajmie się sprawą embarga na dostawy broni dla syryjskiej opozycji. Z końcem maja wygasa obowiązujący obecnie zakaz. Przeciwko jego przedłużeniu są przede wszystkim Wielka Brytania i Francja.
Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle oświadczył w Stambule, że Niemcy nie zmienią swego stanowiska i nie będą dostarczać broni syryjskiej opozycji, bo nadal obawiają się, że może ona "wpaść w ręce ekstremistów".
ONZ szacuje, że od wybuchu konfliktu w Syrii w marcu 2011 roku śmierć poniosło już ponad 70 tys. ludzi. (PAP)
sp/
13648628 13648698 13648569