Szczecińscy policjanci zatrzymali kolejne dwie osoby powiązane z rozbitą w maju siatką handlarzy narkotykami. W ręce policji wpadli organizator przerzutu narkotyków do Szczecina oraz stojący wysoko w rozbitej grupie diler - poinformował w czwartek PAP rzecznik szczecińskiej policji Artur Marciniak.
22-letni Rafał G. został zatrzymany w centrum Szczecina. "Wprawdzie nie znaleziono przy nim, ani w jego mieszkaniu narkotyków, ale na podstawie zgromadzonych dowodów zostały mu przedstawione zarzuty wprowadzenia do obrotu blisko trzech kilogramów narkotyków, 500 tabletek ekstazy i 500 listków LSD" - dodał Marciniak.
Według policji, pozycja G. w gangu była wysoka, miał swoją siatkę dilerów-detalistów, których zaopatrywał w narkotyki.
Poszukiwany listem gończym 29-letni Artur Ż. ze Świnoujścia został zatrzymany w Warszawie. Przedstawiono mu zarzut wprowadzenia do obrotu blisko 250 kg narkotyków oraz ich przemyt z Holandii. W środę sąd zdecydował o jego aresztowaniu.
Z ustaleń policji wynika, że grupa do której należeli obaj mężczyźni wprowadziła na lokalny rynek łącznie ponad 500 kg narkotyków. W całej sprawie jest podejrzanych 60 osób, z których 48 aresztowano.
Policja przejęła od zatrzymanych członków siatki ponad 5 kg marihuany, blisko 3 kg amfetaminy, około 1000 tabletek ekstazy, około 1000 listków LSD. Zabezpieczono też 300 tys. zł w banknotach o nominałach 10 i 20 zł. co według policji może potwierdzać, że były to pieniądze pochodzące z handlu "działkami" narkotyków.
Zalążki grupy powstawały już w 2000 roku. Organizatorzy gangu znali się z czasów szkolnych, część z nich miała powiązania rodzinne. Nawiązali kontakt z innymi grupami przestępczymi w Polsce zajmującymi się narkobiznesem. Uzyskali "licencję na wyłączność" na sprzedaż narkotyków na swoim terenie, czyli w Szczecinie i okolicach, po wpłaceniu odpowiedniej sumy. W narkotyki zaopatrywali się głównie od innych grup z terenu południowej Polski lub przemycali je z Holandii. "Towar" przechowywali w wynajmowanych mieszkaniach, które dla zatarcia śladów co miesiąc zmieniali.
Członkowie siatki nie obnosili się z pieniędzmi, jeździli samochodami, które nie zwracały uwagi, nie mieli kont bankowych, a "zarobioną" gotówkę przechowywali w skrytkach bankowych. Nowych członków grupy werbowali wśród ludzi młodych, którzy wcześniej nie weszli w konflikt z prawem i byli poza policyjnym zainteresowaniem.
Drobni dilerzy nie wiedzieli dla kogo pracują, podawano im fałszywe imiona, czy pseudonimy, tak by w razie wpadki nie można było dotrzeć do szefostwa.
Wszystkim zatrzymanym zostały przedstawione zarzuty posiadania i wprowadzania do obiegu znacznych ilości narkotyków. Grozi za to do 10 lat więzienia. (PAP)
epr/ pz/