Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Szczecinie oddalił w piątek, jako bezzasadną, sprawę o naruszenie dóbr osobistych, którą w ubiegłym roku szczecińskiemu posłowi PO Sławomirowi Nitrasowi wytoczył prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej (SKOK) Grzegorz Bierecki.
Oznacza to, że poseł nie musi już przepraszać Biereckiego, ani też wpłacać pieniędzy na cele charytatywne, czego domagał się prezes SKOK-ów. Bierecki zarzucił Nitrasowi pomówienie. Sąd obciążył Biereckiego kosztami postępowania procesowego, a wydany pod koniec ubiegłego roku zaocznie wyrok - uchylił.
W lipcu ubiegłego roku Platforma Obywatelska - w tym również Nitras - zarzuciła posłom PiS lobbowanie w Sejmie na rzecz SKOK. PO chciała, aby sprawę zbadały prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Nitras wówczas powiedział, że Bierecki miał mu z tego powodu grozić oraz zapowiedzieć, że "poniesie wszelkie konsekwencje i osobiście zapłaci mu za to, co mówi". Bierecki zaprzeczył i wniósł przeciwko posłowi akt oskarżenia, w którym zarzucił mu pomówienie.
W piątek zarówno Nitras, jak i Bierecki byli nieobecni w sądzie, reprezentowali ich pełnomocnicy.
"Bardzo się cieszę z tego wyroku, bo mówiłem prawdę. Dedykuję ten wyrok wszystkim posłom PiS, którzy martwili się, że Jacek Kurski za swoje kłamstwa musi zapłacić 100 tys. zł odszkodowania, a nie dostrzegali, jak ich polityczny kolega żąda ode mnie 100 tys. za prawdę, którą powiedziałem" - napisał Nitras w przesłanym mediom oświadczeniu.
Sąd nie znalazł podstaw, by stwierdzić, że Nitras w jakikolwiek sposób naruszył dobra osobiste prezesa SKOK. Uznał jednocześnie, że sformułowania, których użył poseł podczas wymiany zdań między obydwoma panami, nie oddawały stanu faktycznego, a jedynie emocje posła.
Szczeciński sąd zajął się sprawą ponownie po odwołaniu Nitrasa, który nie zgadzał się z orzeczoną wcześniej sentencją wyroku. Na posiedzeniu w grudniu sąd pod nieobecność posła nakazał mu przeproszenie Biereckiego na łamach "Rzeczpospolitej" oraz w TVN24 i w radiu TOK FM oraz wpłatę 100 tys. zł na cele społeczne.
Prezes SKOK zeznał na poprzedniej rozprawie, że nie groził Nitrasowi, a jego rozmowa z posłem w sali restauracyjnej w Sejmie przebiegała bardzo spokojnie. Zaznaczył, że stwierdzenia Nitrasa, jakoby mu groził, wywołały u niego "traumatyczne przeżycia", a także nadszarpnęły zaufanie do jego osoby.
Sam Nitras nazwał również swoje emocje związane z "groźbami" ze strony Biereckiego traumatycznymi. Powtórzył, że w budynku sejmowym, "wymachując mu palcem przed nosem" prezes Bierecki groził, że poniesie on konsekwencje i zapłaci mu za to, co mówi".
Stronom przysługuje odwołanie od wyroku w ciągu siedmiu dni. (PAP)
mgm/ itm/