Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szczecin: Ranni pielgrzymi o wypadku: dostaliśmy nowe życie

0
Podziel się:

Ranni pielgrzymi i ich bliscy, z którymi
udało się PAP porozmawiać po ich przylocie z Francji do kraju,
powtarzali jedno: to cud, dostaliśmy nowe życie. Do Polski w
sobotę wróciło w sumie osiem osób - najpierw dwie ciężej
ranne rano, a sześć kolejnych po południu.

Ranni pielgrzymi i ich bliscy, z którymi udało się PAP porozmawiać po ich przylocie z Francji do kraju, powtarzali jedno: to cud, dostaliśmy nowe życie. Do Polski w sobotę wróciło w sumie osiem osób - najpierw dwie ciężej ranne rano, a sześć kolejnych po południu.

W izbie przyjęć szczecińskiego szpitala w Zdunowie, gdzie prosto z lotniska przywieziono piątkę z sześciorga rannych pielgrzymów, panowało spore zamieszanie. Część rannych była w stanie samodzielnie lub przy nieznacznej pomocy sanitariuszy wejść do szpitala. Jednak byli i tacy, których wnoszono na noszach. Wśród nich był kierowca autokaru Edward Gawron. "Nic nie pamiętam, jestem zmęczony" - tylko tyle powiedział dziennikarzom. Drugi z kierowców, 22-latek, który w momencie wypadku prowadził autokar, zginął.

Dyrektor szpitala dr Tomasz Grodzki powiedział PAP, że troje z pięciorga rannych pozostawiono w szpitalu. Ich stan - jak podkreślił - jest stabilny, nie ma bezpośredniego zagrożenia życia. "Ranni będą wymagali krótkiej rehabilitacji, a w jednym przypadku dłuższego leczenia" - dodał.

Do domu prosto z lotniska pojechał 13-letni Bartek ze Świnoujścia, pozwalał na to jego stan zdrowia. Chłopak nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

Jan Gronek ze Stargardu Szczecińskiego, którego żona Krystyna przyleciała w sobotę popołudniowym samolotem z Grenoble, powiedział na lotnisku dziennikarzom, że jest pod wrażeniem opieki, jaką strona francuska zapewniła rannym. Dziękował też polskiemu ministerstwu zdrowia, służbom dyplomatycznym oraz Polonii francuskiej, która bardzo się zaangażowała w pomoc.

"Żona jest poobijana, ale psychicznie już jest prawie dobrze. Co ją uratowało, nie wiem. Może modlitwa, mówiła, że trzymała w ręce różaniec. Żona samego momentu wypadku nie pamięta, pamięta już jak wychodziła z autobusu i później, kiedy była na trawie, jak jej założyli gorset" - relacjonował.

Krystyna Leśnińska ze Stargardu Szczecińskiego przyjechała z synem na lotnisko przywitać swoją siostrę. "Możemy tylko dziękować wszystkim, którzy nam pomagali" - powiedziała dziennikarzom. Jej syn, który był na miejscu tragedii, mówił, że widok ten zrobił na nim straszne wrażenie.

W rozmowach z członkami rodzin przewijało się jedno słowo - cud. Oni dostali nowe życie - mówili ze łzami w oczach.

W dobrym humorze, mimo ciężkich przeżyć, była Lidia Kropska, nauczycielka j. polskiego ze Świnoujścia. "Jestem szczęśliwa, że żyję, to jest dla mnie najważniejsze. Mogę myśleć o przyszłości. Jestem zmęczona, ale mimo wszystko z nadzieją patrzę w przyszłość. Zrobiono mi we Francji operację barku, wiem że czeka mnie długa rehabilitacja, wiem, że będę musiała dużo wysiłku włożyć, żeby tę rękę uruchomić" - mówiła.

Pani Lidia nie pamięta, czy w trakcie jazdy była jakakolwiek dyskusja na temat trasy przejazdu. "Ja wtedy byłam zajęta rozmową z koleżanką, z którą siedziałam na sąsiednim fotelu. Ja sobie nie zdawałam sprawy z grozy sytuacji, nie widziałam tego manewru kierowcy, ani tego niebezpiecznego zakrętu. Dopiero potem zobaczyłam, że wszystko się przewraca do góry nogami, że się autobus odwraca. Ja sobie wtedy pomyślałam - to był taki mechanizm obronny - to jest tylko film, który się za chwilę skończy i za chwilę wyłączę telewizor. A potem już się znalazłam na trawie" - opowiadała.

"Można powiedzieć, że 23 lipca to moje drugie narodziny. Widocznie coś jeszcze muszę w tym życiu zrobić" - dodała.

Pytana o kierowców Kropska powiedziała, że według niej obydwaj byli bardzo wyważeni i bardzo uważni, i nie jeździli za szybko. "Tutaj wysiadły hamulce, więc autokar siłą rzeczy jechał szybciej niż powinien" - dodała.

Podobnie jak pozostali pielgrzymi bardzo chwaliła atmosferę we Francji. "Wielka troska i wielka życzliwość dla nas, a byłam w dwóch francuskich klinikach" - podkreśliła. (PAP)

mgm/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)