Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szczecin: Rozpoczął się proces lustracyjny gen. A. Malinowskiego

0
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie ruszył we wtorek proces lustracyjny gen.
Andrzeja Malinowskiego. Według IPN generał złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. W
archiwach Instytutu odnaleziono m.in. podpisaną przez niego deklarację o współpracy.

Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie ruszył we wtorek proces lustracyjny gen. Andrzeja Malinowskiego. Według IPN generał złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. W archiwach Instytutu odnaleziono m.in. podpisaną przez niego deklarację o współpracy.

Generał nie przyznał się przed sądem do zarzutu lustracyjnego, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Zdecydował się jedynie na złożenie krótkiego oświadczenia.

Wniosek o lustrację generała dywizji Andrzeja Malinowskiego IPN skierował do sądu w grudniu ub.r. Malinowski był wówczas zastępcą dowódcy i szefa sztabu wojsk lądowych. Szef MON zdecydował wtedy o natychmiastowym przeniesieniu generała do rezerwy kadrowej do czasu wyjaśnienia sprawy.

Zgodnie z ustawą lustracyjną lustrowani są oficerowie powoływani na najwyższe funkcje kierownicze w siłach zbrojnych.

Uzasadniając wniosek IPN prok. Jolanta Jędrzejowska powiedziała w sądzie, że zachowała się teczka personalna TW Andrzeja Malinowskiego o pseudonimie Jantar, współpracującego z oficerem Wojskowych Służb Wewnętrznych 7. Łużyckiej Brygady Obrony Wybrzeża w latach 1987-89. Malinowski był w tym czasie szefem sztabu jednostki w Lęborku w stopniu kapitana.

W teczce znalazło się m.in. napisane własnoręcznie i podpisane przez generała zobowiązanie do współpracy, oświadczenie o zakończeniu współpracy oraz o zachowaniu jej w tajemnicy - zaznaczyła.

"Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem, nie przekazywałem żadnych informacji jawnych lub niejawnych, nie pobierałem żadnych wynagrodzeń ani upominków czy gratyfikacji. Nigdy nie służyłem w organach bezpieczeństwa państwa komunistycznego. Nie udzielałem im pomocy jako osobowe źródło informacji" - powiedział m.in. Malinowski.

Przyznał, że podpisał deklarację o współpracy, lecz był przekonany, że pełniąc funkcję szefa sztabu pułku, musi to zrobić. Podkreślił, że jako szef sztabu odpowiadał za ochronę i obronę jednostki, która była obiektem zainteresowania obcych służb. W trosce o siebie i dobro służby wojskowej wyraziłem zgodę na ochronę kontrwywiadowczą mojej osoby - dodał.

Wersję Malinowskiego potwierdził ówczesny oficer kontrwywiadu wojskowego Jerzy K. Andrzej Malinowski nigdy nie był TW - mówił. Przyznał, że to on założył teczkę personalną lustrowanemu. Nie było teczki pracy, bo nie było efektów współpracy ze służbami - zaznaczył. Tłumaczył, że notatka ws. upominku wartości 4 tys. zł, która była w teczce personalnej, nie dotyczyła Malinowskiego. Tłumaczył, że czasem, gdy trzeba było więcej wydać na innego TW, to tę kwotę przypisywano innej osobie, czyli fałszowano dokumentację.

Fragment opisu rozmowy, w której Malinowski miał przedstawić "wstępną charakterystykę" członka klubu krótkofalowców, świadek określił jako nieprawdziwy. "Dzisiaj wstydzę się, ale wtedy takie bzdury się wypisywało. Trzeba było coś napisać" - powiedział.

K. tłumaczył, że zainteresował się Malinowskim, bo ten mógł mu pomóc przy rozpracowywaniu tzw. figuranta, który mógł być szpiegiem niemieckim zainteresowanym jednostką. Mówił też, że jego przełożeni nie zaakceptowali kontynuowania tej sprawy, więc "Jantar" nie był mu więcej potrzebny.

WSI nie pozwoliły mi kontynuować tej pracy, bo były powiązane z KGB i GRU, a figurant mógł być ich człowiekiem - snuł swoje przypuszczenia świadek.

Dodał, że z lustrowanym rozmawiał tylko raz - wtedy, gdy ten podpisywał deklarację. Potem prowadzenie Malinowskiego miał przejąć inny oficer.

Kolejna rozprawa lustracyjna generała odbędzie się 2 kwietnia.

57-letni gen. Malinowski m.in. w latach 1998-1999 dowodził Polskim Kontyngentem Wojskowym ONZ UNIFIL w Libanie. Był też dowódcą ostatniej, X zmiany polskiego kontyngentu w Iraku. Nominację na stopień generała dywizji odebrał z rąk prezydenta RP w maju 2007 r.

W marcu 2010 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił go od korupcyjnego zarzutu. Wojskowa prokuratura oskarżała go, że w 2002 r., gdy dowodził w Szczecinie, przyjął łapówkę w formie prac budowlanych w jego domu.

Osoba uznana prawomocnie przez sądy za kłamcę lustracyjnego nie może przez okres od 3 do 10 lat pełnić funkcji publicznych.(PAP)

epr/ abr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)