Minister obrony narodowej w ustępującym rządzie, Aleksander Szczygło (PiS) powtórzył w poniedziałek, że chciałby się spotkać ze swoim następcą na stanowisku szefa resortu obrony, aby przekazać mu informacje związane z funkcjonowaniem ministerstwa obrony oraz z misjami polskich wojsk zagranicą.
"To są rzeczy zbyt poważne, aby traktować je w charakterze politycznych podziałów. Szczególnie tam, gdzie wchodzi w grę życie i zdrowie żołnierzy" - powiedział Szczygło dziennikarzom w Sejmie.
Minister zaznaczył jednocześnie, że nie planuje spotkania ze swoim poprzednikiem - Radosławem Sikorskim, który ma zostać szefem MSZ w rządzie Donalda Tuska.
Na pytanie dziennikarzy, kiedy możliwe jest najwcześniej wycofanie polskich wojsk z Iraku Szczygło powiedział, że jego poglądy są znane. "Jestem zwolennikiem pobytu wojsk przez cały następny rok" - mówił.
"Myślę, że nasi następcy zdają sobie sprawę, że punktu widzenia interesu Polski, wycofanie, obiecywanie tego w kampanii wyborczej było nieprzemyślanym i obliczonym na pozyskanie jeszcze lepszego wyniku hasłem" - ocenił.
Jego zdaniem, odpowiedzialna polityka zagraniczna nie polega na "uleganiu emocjom, bo polityka zagraniczna jest pewną ciągłością".
W ocenie ministra, trzeba pamiętać o czterech warunkach przed podjęciem decyzji w sprawie wycofania wojsk polskich z Iraku. "Po pierwsze to mandat Organizacji Narodów Zjednoczonych, po drugie prośba władz irackich, po trzecie możliwość wzięcia odpowiedzialności samych Irakijczyków za poziom bezpieczeństwa i po czwarte - konsultacje z sojusznikami" - wyliczał.
"Tutaj uleganie emocjom nie jest wskaźnikiem podejmowania tak poważnej decyzji. Mamy dwa filary polskiej polityki zagranicznej, jednym filarem jest NATO, drugim Unia Europejska" - podkreślił Szczygło. Jak dodał, nie można tych członkostw przeciwstawiać sobie, tylko je harmonizować.
Na pytanie dotyczące pracy w Ministerstwie Obrony Narodowej Szczygło powiedział, że to pierwsze miejsce pracy, z którego będzie mu bardzo żal odchodzić. (PAP)
ak/ par/ mag/
