Emocje piłkarskie ożywiły szczyt UE Brukseli. Bar prasowy szczelnie wypełniła ponad setka dziennikarzy, żywiołowo kibicujących drużonom Niemiec i Włoch rozgrywająym półfinał Euro 2012 w Warszawie. Don't cry Angela - cieszyli się po zdobytym golu Włosi.
Do Brukseli zjechali w czwartek przywódcy 27 krajów UE, by debatować nad sposobami wyjścia z kryzysu strefy euro. Na razie nie ma kuluarowych doniesień, jak na przewagę Włochów po pierwszej połowie reagowali premier Włoch Mario Monti i kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Wynik, jaki może paść na warszawskim Stadionie Narodowym, to nie jedyny potencjalnie drażliwy temat między tą dwójką. Włosi oczekują bowiem od Niemców pilnych decyzji "na już i teraz", które pomogą im obniżyć koszty obsługi długu, do czego Berlin się nie kwapi. Monti dramatycznie apelował przed szczytem o wykup włoskich obligacji przez fundusz ratunkowy eurolandu. Zapowiadał, że jeśli będzie to konieczne, gotów jest przedłużyć szczyt do niedzielnego wieczoru, by przed poniedziałkowym otwarciem rynków podjąć odpowiednie decyzje.
Po golu strzelonym przez reprezentację Włoch dziennikarze ironizowali: "Bye bye eurobonds" (żegnajcie, euroobligacje) przewidując, że Merkel w złym humorze jeszcze trudniej będzie skłonić do ustępstw, a już na pewno nie do uwspólnotowanienia państw długu państw euro.
Po drugim golu dla Włoch, włoscy dziennikarze złośliwie komentowali: don't cry Angela (nie płacz Angela). To jest dla nas katastrofa - ubolewali z kolei w przerwie meczu Niemcy.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
stk/ icz/ kot/
