Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szef eurogrupy: Czas na zbicie deficytu tylko w zamian za reformy

0
Podziel się:

Kraje, którym Komisja Europejska daje więcej czasu na zmniejszenie
deficytu, powinny w zamian zobowiązywać się do przeprowadzenia konkretnych reform - ocenił szef
eurogrupy Jeroen Dijsselbloem w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla kilku europejskich gazet.

Kraje, którym Komisja Europejska daje więcej czasu na zmniejszenie deficytu, powinny w zamian zobowiązywać się do przeprowadzenia konkretnych reform - ocenił szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla kilku europejskich gazet.

"Jeżeli jakieś kraje - jak na przykład niedawno Francja - dostają w ramach bieżącej procedury nadmiernego deficytu więcej czasu na korektę swego deficytu, powinno to być powiązane z warunkiem, że państwa te zobowiążą się do przeprowadzenia w tym czasie określonych reform" - powiedział Dijsselbloem, cytowany przez niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Dodał, że propozycja ta mogłaby zostać wdrożona poprzez zmianę Paktu Stabilności i Wzrostu, który zobowiązuje kraje unii gospodarczej i walutowej do utrzymania równowagi budżetowej, w tym deficytu poniżej 3 proc. PKB.

"FAZ" odnotowuje, że obecnie unijny Pakt Stabilności i Wzrostu nie przewiduje zobowiązania krajów do reform w zamian za złagodzenie warunków spełniania kryteriów dotyczących równowagi budżetowej. Przyznając państwom więcej czasu na zbicie deficytu, Komisja Europejska uzasadnia to najczęściej słabą koniunkturą gospodarczą oraz formułuje zalecenia dotyczące polityki finansowej danego państwa.

Dijsselbloem przyznał też, że jest zaniepokojony tym, iż wraz z zakończeniem najbardziej dramatycznej fazy kryzysu euro zwalnia tempo reform w strefie wspólnej waluty. "Doświadczenie polityczne pokazuje, że gdy tylko słabnie presja rynków finansowych, państwa mniej energicznie zabierają się za rozwiązywanie swoich problemów gospodarczych" - ocenił szef eurogrupy.

W maju tego roku więcej czasu na zmniejszenie deficytu dostało siedem krajów, w tym Polska. Według dziennika "Financial Times" uwagi Dijsselbloema po części zaadresowane są jednak do Francji, której Komisja Europejska dała dodatkowe dwa lata na zbicie deficytu budżetowego poniżej poziomu 3 proc. PKB, ale jednocześnie zaleciła reformy strukturalne i fiskalne, aby poprawić konkurencyjność gospodarki tego kraju. W odpowiedzi prezydent Francji oświadczył, że "Bruksela nie może dyktować Francji, co ma robić".

Pozytywnie na propozycję szefa eurogrupy zareagowała we wtorek Komisja Europejska. "Wiele razy powtarzaliśmy, że od krajów, które chcą więcej czasu na zmniejszenie deficytu, oczekuje się podjęcia określonych działań i dodatkowych reform" - powiedziała na konferencji prasowej rzeczniczka KE ds. rynku wewnętrznego Chantal Hughes.

Pomysł Dijsselbloema ma podobne cele jak forsowana przez niemiecki rząd propozycja "kontraktów reformatorskich", dzięki którym kraje eurolandu mogłyby otrzymywać wsparcie na konkretne reformy strukturalne ze środków nieistniejącego jeszcze funduszu, nazywanego roboczo "zdolnościami fiskalnymi" albo po prostu budżetem strefy euro.

Na szczycie UE w minionym tygodniu uzgodniono, że pierwsze decyzje dotyczące "ustaleń umownych (czyli wspomnianych kontraktów - PAP) oraz powiązanych z tym mechanizmów solidarnościowych", czyli budżetu eurolandu, powinny zapaść w grudniu.

We wnioskach szczytu zaznaczono też, że te nowe rozwiązania obejmowałyby kraje strefy euro, ale "państwa członkowskie nienależące do strefy euro również mogłyby zdecydować się na przyjęcie podobnych ustaleń". Na zapisy, które zapobiegłyby wyłączeniu państw spoza eurolandu z nowych rozwiązań, nalegała Polska.

Tygodnik "Der Spiegel" napisał w najnowszym wydaniu, że niemieckie ministerstwo finansów intensywnie pracuje nad zasadami funkcjonowania nowego "mechanizmu solidarnościowego". Niemieccy eksperci rządowi biorą pod uwagę dwa źródła, z których zasilany miałby być ów mechanizm: przychody z planowanego podatku od transakcji finansowych oraz część z dochodów własnych UE. Decyzja o tym, jak duży miałby być ten fundusz, na razie nie zapadła. Jak pisze "Spiegel", wszyscy są jednak świadomi, że w ten sposób "w końcu powstanie własny budżet strefy euro", czego kanclerz Angela Merkel długo nie chciała brać pod uwagę.

Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)

awi/ mmp/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)