Szef partii Libertas Irlandczyk Declan Ganley, potępił w rozmowie z PAP zachowanie grupy Polaków, którzy na zjeździe tej partii w Rzymie usiłowali zakłócić przemówienie byłego prezydenta Lecha Wałęsy.
"Obawialiśmy się tego, podejrzewaliśmy, że coś takiego może się wydarzyć" - przyznał w piątek Ganley.
Jego zdaniem ludzie, którzy tak się zachowują przerywając przemówienie byłego polskiego prezydenta są "przeciwko wolności, przeciwko demokracji".
"To przejaw nietolerancji" - oświadczył szef Libertas dodając: "w naszych szeregach nie ma miejsca dla sabotażystów".
Ludzi, którzy wznosili okrzyki, przeciwko Lechowi Wałęsie określił jako "kilku idiotów".
Wystąpienie Wałęsy było kilka razy przerywane przez okrzyki w języku polskim z sali: "Lechu Bolek" i "zdrajca". Były prezydent zareagował bijąc brawo i dyskutował z zebranymi. (PAP)
sw/ aop/ mag/