Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szpital: Wioletta W.podpisała zgodę na zabieg

0
Podziel się:

#
Dochodzi stanowisko szpitala i wypowiedź Wioletty W.
#

# Dochodzi stanowisko szpitala i wypowiedź Wioletty W. #

28.08. Poznań/Warszawa (PAP) - Wioletta W., matka Róży - noworodka odebranego rodzicom w szpitalu w Szamotułach (Wielkopolskie) podpisała przed porodem zgodę na zabieg - poinformował w piątek PAP Andrzej Leja, zastępca dyrektora Szpitala Powiatowego w Szamotułach. Lekarz nie sprecyzował jednak, czy w podpisanych przez Wiolettę W. dokumentach była zgoda na ewentualną sterylizację.

"Mamy jej zgodę, dokumenty zostały przekazane do prokuratury. Sposób przeprowadzenia zabiegu został jej przedstawiony i podpisała na to zgodę. Sam zabieg przebiegł nie do końca tak jak zaplanowano. Czynności o jakie ten zabieg został rozszerzony miały na celu ratowanie jej życia. Sterylizacja nie jest zabiegiem ratującym życie. Może jednak towarzyszyć takim zabiegom" - powiedział PAP Leja.

Kobiecie tuż po narodzinach dziecka odebrano córkę i przekazano rodzinie zastępczej. W czwartek media poinformowały, że kobieta po porodzie została poddana zabiegowi sterylizacji. Jak twierdzi Wioletta W. o sterylizacji nie miała pojęcia, jest też przekonana, że żadnych dokumentów dotyczących sterylizacji nie podpisywała.

"Pierwsze słyszę o takiej możliwości. Może mi nie powiedzieli, co podpisywałam. Może jakiś kwitek podsunęli i ja nie wiedziałam i podpisałam z innymi dokumentami np. o braniu lekarstw. Nie przyszło nam na myśl, żeby wczytywać się w dokumenty ze szpitala, myśmy odstawili ten dokument i poszli do pracy. Pokazałam komuś ten wypis ze szpitala i wtedy okazało się, że tam jest informacja o sterylizacji. Nie chciałam w to wierzyć" - powiedziała PAP Wioletta W.

"Nie wiem, jak się mam z tym wszystkim pogodzić. Może bym miała zamiar mieć kolejne dzieci. Ale to, co mi zrobili, to aż się wierzyć nie chce" - dodała.

Poznańska prokuratura wszczęła śledztwo z urzędu w sprawie pozbawienia płodności Wioletty W. Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, prokurator zweryfikuje informacje zawarte w materiałach prasowych. W czwartek portal "Rzeczpospolita" poinformował, że kobieta tuż po porodzie została bez swej zgody i wiedzy wysterylizowana.

"Prokuratura sprawdzi dokumentację medyczną. Chcemy też przesłuchać kobietę i jej konkubenta. Niewykluczone, że przesłuchanie kobiety odbędzie się przy udziale biegłego psychologa ze względu na jej stan emocjonalny. Musimy sprawdzić, czy do takiego zabiegu doszło i czy była zgoda na taki zabieg" - powiedziała PAP Mazur-Prus.

Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma podkreślił, że Kodeks karny przewiduje karę do 10 lat więzienia za uczynienie innej osoby bezpłodną. "Biegli złożą opinię, czy życie tej kobiety faktycznie było zagrożone i czy lekarz mógł zrobić to, co zrobił" - powiedział Czuma.

Według Prokuratora Krajowego Edwarda Zalewskiego, w grę może wchodzić także odpowiedzialność karna lekarza za przeprowadzenie zabiegu bez zgody pacjenta - ale to zależy od przesłuchania pokrzywdzonej, bo tylko ona ma prawo złożyć wniosek o ściganie sprawcy. Za przeprowadzenie zabiegu bez zgody pacjenta grozi do 2 lat więzienia.

Minister zdrowia Ewa Kopacz powiedziała w piątek w TVN24, że sprawą już w czwartek zajął się rzecznik praw pacjenta przy jej urzędzie. Zwrócił się o wyjaśnienia do szamotulskiego szpitala.

Kopacz podkreśliła, że w ustawie o zawodzie lekarza wyraźnie zapisano, że "w sytuacji, w której lekarz podczas zabiegu operacyjnego zdecyduje, że musi dokonać więcej niż to na co miał zgodę od samego pacjenta, bo to chroni go przed utratą życia, to po konsultacji z drugim lekarzem może podjąć taką decyzję".

Zastrzegła jednak, że nie zna szczegółów sprawy z szamotulskiego szpitala, więc nie chce być "w tej chwili tym, który osądza jedną jak i drugą stronę". "Po to właśnie postępowanie rzecznika praw pacjenta, abyśmy tę wiedzę mieli pełną i wtedy oczywiście w tej sprawie będę się mogła wypowiedzieć" - dodała.

Reprezentująca rodzinę z Błot Wielkich, której odebrano noworodka, mecenas Małgorzata Heller-Kaczmarska, powiedziała PAP w piątek, że z dokumentacji otrzymanej w szpitalu wynika, że matka dziewczynki w trakcie porodu została poddana zabiegowi sterylizacji bez wyrażonej wcześniej zgody.

"Taką wiedzę mamy z historii choroby. Kobieta dostała kartę informacyjną i tam istnieje wypis, jakie zabiegi zostały dokonane w szpitalu. Jak twierdzi, z tej karty po raz pierwszy dowiedziała się, że wykonano jej taki zabieg. Tymczasem jest to zabieg, który jest wykonywany po spełnieniu określonych warunków" - podkreśliła adwokat.

Zgodnie za art. 35. ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, jeżeli w trakcie wykonywania zabiegu operacyjnego albo stosowania metody leczniczej lub diagnostycznej wystąpią okoliczności, których nieuwzględnienie groziłoby pacjentowi niebezpieczeństwem utraty życia, ciężkim uszkodzeniem ciała lub ciężkim rozstrojem zdrowia, a nie ma możliwości niezwłocznie uzyskać zgody pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego, lekarz ma prawo, bez uzyskania tej zgody, zmienić zakres zabiegu bądź metody leczenia lub diagnostyki w sposób umożliwiający uwzględnienie tych okoliczności.

W takim przypadku lekarz ma obowiązek, o ile jest to możliwe, zasięgnąć opinii drugiego lekarza, w miarę możliwości tej samej specjalności. Musi dokonać odpowiedniej adnotacji w dokumentacji medycznej oraz poinformować pacjenta, przedstawiciela ustawowego lub opiekuna faktycznego albo sąd opiekuńczy.

Zastępca ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego w Szamotułach tłumaczyła w piątkowej "Gazecie Wyborczej", że macica Wioletty W. była uszkodzona, przy następnym porodzie mogłaby pęknąć. "Nie mogliśmy zapytać pacjentki o zgodę. Była uśpiona. Trzeba by było ją wybudzić z narkozy. Narazilibyśmy ją na kolejną operację" - wyjaśniała.

Według prawa, osoba powodująca ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci pozbawienia płodności podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat.

W lipcu Sąd Rejonowy w Szamotułach zdecydował o odebraniu Róży matce i przekazaniu dziecka rodzinie zastępczej, na podstawie sprawozdań z kuratorskiego nadzoru nad rodziną. Sądowa kurator stwierdziła niewydolność wychowawczo-opiekuńczą matki małoletnich dzieci i oceniła, że nie daje ona gwarancji prawidłowego spełniania funkcji rodzica w przypadku opieki nad noworodkiem.

W miniony piątek Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił pierwsze zażalenie na decyzję o przekazaniu noworodka rodzinie zastępczej. Uzasadnił to dobrem dziecka, wskazując na pasywność matki w sprawowaniu opieki rodzicielskiej oraz braku czasu ojca dziecka. Tymczasem zmieniła się sytuacja prawna nowo narodzonej dziewczynki.

Jej rodzice nie są małżeństwem, ale ojciec uznał Różę i ma on obecnie pełnie praw rodzicielskich, zatem dziecko powinno wrócić do domu - wyjaśniła mec. Heller-Kaczmarska. Dlatego też skierowała do szamotulskiego sądu ponowny wniosek o uchylenie decyzji o przekazaniu noworodka do rodziny zastępczej. Dodała, że wobec ojca "nie toczy się żadne postępowanie o pozbawienie praw rodzicielskich; ojciec ma do córki pełne prawo. Dziewczynka powinna wrócić do domu jak najszybciej" - podkreśliła.

W sprawę odebranego rodzicom noworodka z Błot Wielkich włączyli się zarówno Rzecznik Praw Dziecka, jak i Rzecznik Praw Obywatelskich. Nadzorem sprawę objął minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, który zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Poznaniu zapoznanie się z jej aktami.

Wcześniej list w obronie rodziny małej Róży z prośbą o pomoc i dokładne zbadanie całej sprawy wysłali do niego mieszkańcy Błot Wielkich. Podobne listy skierowali też do prezydenta i premiera. (PAP)

rpo/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)