Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szwecja: Hoegstroem: czuję się niewinny w sprawie napisu z Auschwitz

0
Podziel się:

Szwed Anders Hoegstroem, który odsiedział dwa lata i osiem miesięcy po
skazaniu przez polski sąd za podżeganie do kradzieży napisu z muzeum Auschwitz, powiedział
szwedzkiej telewizji SVT, że czuje się niewinny, a przestępstwo zlecił ktoś inny.

Szwed Anders Hoegstroem, który odsiedział dwa lata i osiem miesięcy po skazaniu przez polski sąd za podżeganie do kradzieży napisu z muzeum Auschwitz, powiedział szwedzkiej telewizji SVT, że czuje się niewinny, a przestępstwo zlecił ktoś inny.

Hoegstroem na początku roku wyszedł na wolność ze szwedzkiego więzienia.

"Postąpiłem głupio i mam w tym swój udział. Jeśli jednak ludzie myślą, że to ja osobiście zabrałem napis, warto, aby wiedzieli, że nigdy nawet nie spotkałem tych, którzy byli na miejscu, kiedy dokonano kradzieży" - powiedział Hoegstroem.

Szwed stwierdził, że przyznał się do podżegania do kradzieży wyłącznie dlatego, że chciał jak najszybciej wrócić do Szwecji. W reportażu skarży się na złe warunki w polskim areszcie, w którym przebywał przed procesem, zanim został skazany przez krakowski sąd i przewieziony na odbywanie kary więzienia w Szwecji. Hoegstroem opowiada m.in., że w Polsce do jedzenia podawano makaron z odrobiną sera, a jego pościel przesiąknięta była uryną.

Szwed uważa, że stał się łatwym celem oskarżeń z powodu swojej przeszłości - w młodości sympatyzował z ruchem neonazistowskim. Według niego wiele informacji wskazuje na to, że kradzież napisu "Arbeit macht frei" zleciła inna osoba ze Szwecji. W tej sprawie na prośbę polskiej prokuratury sprawę prowadziła prokuratura szwedzka. W związku z tym wątkiem w grudniu 2011 roku Hoegstroem był w swojej ojczyźnie przesłuchiwany. Jak podaje SVT, dochodzenie zostało umorzone z powodu braku dowodów.

"To trochę dziwne. Mam wrażenie, że od początku zdecydowano, kto jest winny kradzieży" - powiedział telewizji były obrońca Hoegstroema, Bjoern Sandin.

SVT nie ujawniła nazwiska osoby, która była podejrzewana o zlecenie kradzieży napisu "Arbeit macht frei". Na początku stycznia "Rzeczpospolita" podała, że szwedzka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie milionera Larsa-Goerana Wahlstroema, który miał zamówić napis.

Szwedzka prokurator Katarina Bergstroem do środy nie odpowiedziała PAP na przesłane dwa tygodnie temu pytania dotyczące szczegółów sprawy i powodów jej zakończenia.

Do kradzieży napisu "Arbeit macht frei" doszło 18 grudnia 2009 r. Napis odnaleziono kilkadziesiąt godzin później we wsi koło Torunia. Złodzieje, których wkrótce zatrzymano, pocięli go wcześniej na trzy części. Jak ustalono, pięciu Polaków - wśród których znajdowali się sprawcy kradzieży i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji.

Trzej bezpośredni sprawcy kradzieży w zostali skazani na kary od półtora do 2,5 roku pozbawienia wolności oraz nawiązki pieniężne.

Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)

zys/ awl/ ro/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)