Sojusz Ludu na rzecz Demokracji, który przyczynił się do obalenia rządów w Tajlandii w 2006 i 2008 roku, domaga się dymisji premiera Abhisita Vejjajivy, gdyż - jak to ujęto - ugiął się przed "terrorystami", czyli obiecał demonstrantom, że spełni ich żądania.
Liderzy konserwatywnego Sojuszu Ludowego dla Demokracji, którego zwolennicy noszą na demonstracjach żółte koszule, wystąpili w czwartek z żądaniem ustąpienia Vejjajivy, ponieważ "pojednał się z czerwonymi koszulami".
Premier obiecał tego dnia demonstrantom ze Zjednoczonego Frontu na rzecz Demokracji i przeciw Dyktaturze, że spełni ich żądania: rozwiąże we wrześniu parlament i wyznaczy na 14 listopada nowe wybory.
Demonstranci, których znakiem rozpoznawczym są czerwone koszule i którzy od 2 miesięcy okupują city Bangkoku, odmówili jednak spełnienia warunku postawionego przez szefa rządu, który domaga się, by opuścili centrum miasta i powrócili do domów.
Większość z demonstrantów to wieśniacy z przeludnionej północnej i północno-wschodniej Tajlandii, zwolennicy obalonego w 2006 premiera Thaksina Shinavatry, który próbował wprowadzić pewne reformy na rzecz uboższych warstw ludności. Jego rząd upadł pod naciskiem demonstracji "żółtych koszul".
Dotychczas wskutek starć między wojskami rządowymi a policją, do których trzykrotnie dochodziło ostatnio w Bangkoku, zginęło 27 osób.(PAP)
ik/ kar/
6177194 6179643 61781117