Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tajlandia: Trzy ofiary śmiertelne starć w Bangkoku

0
Podziel się:

#
dochodzi informacja o śmierci dwóch cywilów
#

# dochodzi informacja o śmierci dwóch cywilów #

18.02. Bangkok (PAP/AFP,AP,Reuters,Kyodo) - Trzy osoby - policjant i dwóch cywilów - zginęły, a 60 zostało rannych we wtorek w starciach tajlandzkiej policji z antyrządowymi demonstrantami podczas operacji mającej na celu usunięcie protestujących z zajętych przez nich budynków rządowych.

Według mediów policja użyła gazu łzawiącego i gumowych kul. Aresztowano kilkadziesiąt osób. Manifestanci od ponad trzech miesięcy domagają się ustąpienia rządu premier Yingluck Shinawatry.

Szef policji w Bangkoku poinformował, że podczas starć z protestującymi poniósł śmierć policjant postrzelony w głowę, a 14 funkcjonariuszy zostało rannych. Według świadków, na których powołuje się agencja Reutera, w Bangkoku słychać było strzały, a w broń palną uzbrojeni byli zarówno policjanci jak i manifestanci.

Centrum Lekarskie Erawan, które monitoruje szpitale w Bangkoku, podało, że podczas zamieszek od kul zginął 52-letni uczestnik protestów. Wśród ofiar śmiertelnych jest też 29-latek. Centrum nie podało szczegółów na temat jego śmierci.

Dochodzą sprzeczne informacje co do liczby funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, którzy brali udział we wtorkowej operacji. Reuters pisze o 15 tysiącach, a według agencji Kyodo do operacji usuwania demonstrantów z pięciu okupowanych przez nich miejsc w Bangkoku oddelegowano 25 tys. policjantów.

W relacji tajlandzkiej telewizji widać chmury gazu łzawiącego i policjantów walczących z manifestantami w pobliżu siedziby rządu. Nie jest jasne - jak pisze Reuters - kto użył gazu łzawiącego i broni palnej; władze obwiniają o to demonstrantów.

"Mogę zagwarantować, że siły bezpieczeństwa nie użyły gazu łzawiącego, ponieważ nie wzięły go na akcję" - powiedział szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Paradorn Pattanatabut. "To protestujący atakowali siły bezpieczeństwa gazem łzawiącym. Policja jest tylko uzbrojona w pałki i tarcze; nie używa też gumowych kul" - podkreślił.

W kompleksie ministerstwa energetyki zatrzymano ok. 100 demonstrantów pod zarzutem naruszenia obowiązującego w Bangkoku stanu wyjątkowego. Po raz pierwszy od rozpoczęcia na jesieni 2013 roku najnowszej serii protestów władze przystąpiły do masowych aresztowań demonstrantów.

W piątek kilkuset policjantów zlikwidowało opozycyjne obozowisko wokół siedziby rządu, której premier Yingluck Shinawatra nie używa od prawie dwóch miesięcy. W czasie tej operacji nie doszło do poważniejszych starć, ani do aresztowań; wkrótce potem demonstranci zaczęli na nowo wznosić barykady z opon i worków z piaskiem.

W poniedziałek rano tysiące przeciwników władz otoczyły tymczasową siedzibę rządu. Liderzy protestujących mówili, że nie pozwolą rządowi wznowić prac.

Demonstranci, których liczba w minionych tygodniach nieco się zmniejszyła, od ponad trzech miesięcy domagają się ustąpienia Yingluck Shinawatry. Premier jest postrzegana jako reprezentantka interesów przebywającego poza krajem brata Thaksina Shinawatry, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu. Były szef tajlandzkiego rządu został zaocznie skazany w 2008 roku na więzienie za korupcję.

Chcąc wyjść z kryzysu politycznego, władze Tajlandii rozpisały przedterminowe wybory parlamentarne. Opozycja chciała ich odłożenia do czasu przeprowadzenia reform politycznych. Antyrządowi demonstranci domagają się powołania "rady ludowej", której zadaniem byłoby wprowadzenie reform niezbędnych do ukrócenia korupcji w polityce. Przedterminowe wybory, które przeprowadzono 2 lutego, zostały zerwane przez opozycję w około 10 proc. lokali wyborczych. (PAP)

jhp/ cyk/ ksaj/ ap/

15777622 15777640 15777893 15777941 15777948 15778029 15778918 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)