W środę rano rozpoczęła się mobilizacja tajlandzkiego wojska, w tym wozów pancernych, wokół obozu antyrządowych demonstrantów w centrum Bangkoku. Jak informują lokalne media, może to być początek ofensywy, mającej stłumić trwające od marca protesty.
Jak wynika z relacji 9. kanału tajlandzkiej telewizji, żołnierze od świtu strzelają w powietrze i wzywają protestujących do opuszczenia zabarykadowanego obozowiska w handlowo-turystycznym centrum Bangkoku, które okupowane jest przez nich od ponad miesiąca.
"Apelujemy o natychmiastowe opuszczenie tego terenu. Rząd jest bliski przeprowadzenia operacji" - nawołuje wojsko przez megafony.
Żołnierze opryskują armatkami wodnymi okalające obóz barykady z opon i bambusowych łodyg, aby nie dopuścić do ich podpalenia przez demonstrantów. Użyli również gazu łzawiącego.
Uliczne protesty w tajlandzkiej stolicy zapoczątkowali przed dwoma miesiącami zwolennicy byłego premiera Thaksina Shinawatry, nazywani "czerwonymi koszulami". Reprezentują oni głównie uboższą ludność i domagają się natychmiastowego ustąpienia premiera Abhisita Vejjajivy, który ich zdaniem nie posiada społecznego mandatu, a także rozwiązania parlamentu oraz rozpisania przedterminowych wyborów.
W czwartek tajlandzkie wojsko podjęło próbę odizolowania obozowiska demonstrantów, rozpościerającego się na około 3 kilometrach kwadratowych. Miało to skłonić ich do negocjacji z rządem i udrożnić sparaliżowane centrum Bangkoku.
Od tego czasu w tajlandzkiej stolicy dochodzi do starć protestujących z wojskiem, w wyniku których zginęło 39 osób, a 300 zostało rannych.(PAP)
gsi/
6262382 6262423 6262421 6262621