Szef aresztu śledczego w Toruniu stracił stanowisko po kontroli przeprowadzonej w placówce przez Centralny Zarząd Służby Więziennej. O nieprawidłowościach powiadomił dowództwo SW kierownik działu penitencjarnego aresztu w liście wysłanym tuż przed samobójstwem, które popełnił tydzień temu.
Ciało Dariusza W. znaleźli na leśnym parkingu pod Toruniem grzybiarze. Następnego dnia do dyrekcji SW dotarł list funkcjonariusza opisujący nieprawidłowości w toruńskim areszcie. Zarządzona natychmiast kontrola działań placówki trwa, ale podjęto już decyzję o odwołaniu dyrektora aresztu.
Jak poinformowała rzeczniczka SW Luiza Sałapa, powodem dymisji były "niewłaściwe relacje interpersonalne wśród kadry". Kontrola w Toruniu była reakcją na list Dariusza W., ale jak podkreśla kierownictwo SW, wcześniej nie docierały do Warszawy żadne sygnały o poważnych nieprawidłowościach w toruńskim areszcie.
Błędów w postępowaniu funkcjonariuszy nie dopatrzono się także wcześniej, po dwóch samobójstwach więźniów, do których doszło w krótkim odstępie czasu latem. Uznano, że oba przypadki nie miały ze sobą nic wspólnego, a także nie wynikały bezpośrednio z sytuacji w areszcie, ale z przyczyn osobistych.
Przyczyn desperackiej decyzji Dariusza W. na razie nie udało się jednoznacznie ustalić. Zdaniem funkcjonariuszy SW badających tę sprawę, samobójca z wyprzedzeniem zaplanował swoją śmierć. (PAP)
olz/ itm/ jra/