Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Trybunał w Strasburgu ws. kobiety zwolnionej z pracy w polskiej ambasadzie

0
Podziel się:

Była recepcjonistka w polskiej ambasadzie w Wilnie, Alicja Cudak skarży
państwo litewskie o to, że litewskie sądy umorzyły sprawę jej zwolnienia z pracy w ambasadzie.
Sprawę rozpatrywała w środę Wielka Izba Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wyrok zapadnie za
kilka miesięcy.

Była recepcjonistka w polskiej ambasadzie w Wilnie, Alicja Cudak skarży państwo litewskie o to, że litewskie sądy umorzyły sprawę jej zwolnienia z pracy w ambasadzie. Sprawę rozpatrywała w środę Wielka Izba Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wyrok zapadnie za kilka miesięcy.

Obywatelka Litwy Alicja Cudak była zatrudniona w ambasadzie polskiej od 1 listopada 1997 roku. W 1999 roku złożyła skargę do pełnomocnika ds. równego traktowania, twierdząc, że była molestowana seksualnie przez kolegę z pracy, członka korpusu dyplomatycznego. Pełnomocnik stwierdził wówczas, po przeprowadzonym dochodzeniu, że była ona ofiarą molestowania seksualnego.

Kobieta - jak podaje Trybunał w Strasburgu - z powodu napięcia, jakie było w jej pracy, zachorowała. Od 1 września 1999 roku do 29 października 1999 roku przebywała na zwolnieniu lekarskim. Po powrocie z niego kilkakrotnie nie pozwolono jej wejść do budynku ambasady.

Kobieta wystosowała w tej sprawie list do ambasadora Polski w Wilnie. W grudniu otrzymała odpowiedź, że jej umowa o pracę została rozwiązana, gdyż w dniach 22-29 listopada nie przyszła do pracy.

Kobieta złożyła więc pozew, domagając się rekompensaty za zwolnienie. Polskie ministerstwo spraw zagranicznych wydało notę, w której zaznaczyło, że nie podlega jurysdykcji litewskich sądów. W sierpniu 2000 roku sąd w Wilnie umorzył postępowanie, gdyż - jak zaznaczy - nie miał podstaw do wydania wyroku. Sąd apelacyjny podtrzymał tę decyzję, podobnie - jak rok później Sąd Najwyższy.

Cudak złożyła więc skargę do Trybunału w Strasburgu, twierdząc, że została pozbawiona prawa do sądu, gwarantowanego przez art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. W 2009 roku sprawa została przedstawiona do rozpatrzenia Wielkiej Izbie i w środę była rozpatrywana w poszerzonym składzie sędziowskim - tj. przez około 20 sędziów.

Zgodnie bowiem z art. 30 Europejskiej Konwencji, "jeżeli w sprawie toczącej się przed Izbą powstaje poważne zagadnienie dotyczące interpretacji Konwencji lub jej Protokołów, lub jeżeli rozstrzygnięcie takiego zagadnienia może doprowadzić do powstania sprzeczności między tym rozstrzygnięciem a wyrokiem, który został uprzednio wydany przez Trybunał, Izba może, w każdym czasie przed wydaniem wyroku, zrzec się rozpoznawania sprawy i przekazać ją do rozpoznania przez Wielką Izbę, chyba, że sprzeciwi się temu jedna ze stron".

Wyrok zapadnie za kilka miesięcy.

Sprawę pilotuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Jak powiedział PAP Adam Bodnar z Fundacji "najciekawsze w całej sprawie jest to, czy pracownicy ambasad, którzy chcą skierować sprawę przeciw ambasadzie, muszą pójść do sądu kraju, do którego należy ambasada". "Czy możemy wymagać od ofiary, by stawała przed sądem innego kraju. Poza tym, to są dodatkowe koszty: trzeba znaleźć pełnomocnika, tłumacza, to także podróże do innego kraju" - powiedział Bodnar.

Jego zdaniem, takich sytuacji może być więcej, a składanie pozwów w kraju, do którego należy ambasada w wielu przypadkach jest po prostu niemożliwe. Dlatego też - jak podkreślił - ciekawe jest, jak Trybunał zinterpretuje zasadę suwerenności terytorialnej ambasady. (PAP)

dom/ malk/ jbr/

praca
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)