Pomoc Unii Europejskiej w procesie przemian demokratycznych oraz doświadczenia Polski w budowie demokracji - to główne tematy poniedziałkowych rozmów marszałka Senatu Bogdana Borusewicza z tymczasowym prezydentem Tunezji Fuadem Mebazą.
Borusewicz, który wraz z polską delegacją od niedzieli przebywał w Tunezji, by wspierać zachodzące tam demokratyczne przemiany, po spotkaniu z prezydentem powiedział dziennikarzom, że pomoc ze strony UE jest "konieczna i niezbędna".
"Sytuacja w Tunezji i w innych państwach Afryki Północnej koniecznie wymaga pomocy ze strony Unii. Wspieramy te zmiany i oceniam je bardzo pozytywnie, ale do tego potrzebna jest wspólna polityka zagraniczna i obronna UE" - powiedział Borusewicz.
Zapewnił, że głównym priorytetem Polski, która 1 lipca obejmie przewodnictwo w Radzie UE, będzie podjęcie działań na rzecz przemian demokratycznych w krajach Afryki Płn.
"Te zmiany i konieczność ich wsparcia dotyczą w zasadzie całej Afryki Północnej, a także innych regionów, w których funkcjonują społeczeństwa arabskie. To, co się dzieje obecnie w Syrii pokazuje, że te zmiany nie ograniczają się tylko do Afryki Północnej, one wykraczają poza to terytorium" - podkreślił marszałek.
Zaznaczył, że Tunezja była tym państwem, które rozpoczęło proces demokratycznych przemian w tym regionie i ważne jest, żeby osiągnęła sukces i była tym przykładem, za którym pójdą inne kraje zmierzające do demokracji i wolności.
"Ta fala wolności przechodzi przez całą Afrykę Północną i kraje arabskie. Wiadomo, gdzie się zaczęła, ale nie wiadomo, gdzie się skończy. (...) Wspieramy zmiany demokratyczne i oceniam je bardzo pozytywnie. Chcemy, żeby Tunezji się udało" - oświadczył Borusewicz.
Marszałek Senatu poinformował, że z tunezyjskim prezydentem rozmawiał również o doświadczeniach Polski w budowaniu demokracji.
Wizyta polskiej delegacji z marszałkiem Borusewiczem odbywała się w trudnym momencie dla Tunezji. Na dwa miesiące przed pierwszymi w pełni demokratycznymi wyborami w kraju narasta napięcie. Świadczy o tym m.in. ubiegłotygodniowa fala demonstracji przeciwko obecnym władzom i cieszącej się największym poparciem umiarkowanej partii islamistycznej Ennahda, zakazanej pod poprzednimi rządami. Tę falę demonstracji wywołała wypowiedź byłego ministra spraw wewnętrznych, że w razie wygrania wyborów przez Ennahdę nastąpi zamach stanu, udaremniający przejęcie władzy przez islamistów.
Z Tunisu Andrzej Gajcy (PAP)
agy/ az/ ap/ jra/
