Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Turcja - eskalacja protestów może wystraszyć turystów i zaszkodzić gospodarce

0
Podziel się:

Trwające od zeszłego tygodnia największe od lat antyrządowe protesty
w Turcji mogą wystraszyć turystów. Ankara napominana m.in. przez USA stara się łagodzić sytuację,
jednak, jeśli wystąpienia przekształcą się w kolejną rewolucję, gospodarka może ucierpieć.

Trwające od zeszłego tygodnia największe od lat antyrządowe protesty w Turcji mogą wystraszyć turystów. Ankara napominana m.in. przez USA stara się łagodzić sytuację, jednak, jeśli wystąpienia przekształcą się w kolejną rewolucję, gospodarka może ucierpieć.

Zamieszkiwaną głównie przez muzułmanów Turcję określa się mianem mostu łączącego Europę i Azję. Jak zauważyła AP, dzięki starożytnym zabytkom, szerokim piaszczystym plażom Morza Śródziemnego, a także światowej metropolii - Stambułowi, kraj może cieszyć się kwitnącym przemysłem turystycznym.

Turcja przyciągnęła w zeszłym roku ponad 37 mln odwiedzających. Według tamtejszego Ministerstwa Kultury i Turystyki kraj należy do 10 najpopularniejszych destynacji turystycznych na świecie. W tym roku liczba odwiedzających wyniosła już 5,2 mln, co stanowi prawie 14-procentowy wzrost w porównaniu do analogicznego okresu w 2012 r.

Dla Polaków Turcja też jest jednym z najważniejszych kierunków wycieczek. W zeszłym roku, zgodnie z danymi polskiego Ministerstwa Sportu i Turystyki, kraj ten odwiedziło 300 tys. naszych rodaków.

Póki co starcia policji i protestujących, które odbywają się w ostatnich dniach w Stambule, Ankarze i ponad 60 innych miastach, nie miały większego wpływu na ruch turystyczny. Muzea, czy miejsca starożytnych zabytków pozostają w dużej mierze otwarte, choć zdarza się już odwoływanie rezerwacji, czy wydarzeń kulturalnych.

W Stambule - jak donosi AP - wciąż ustawiają się kolejki po bilety do miejsc turystycznych. Zdecydowana większość z nich - Hagia Sophia, Błękitny Meczet, Pałac Topkapi, czy słynne łaźnie - oddalone są o ponad 30 min. marszu od placu Taksim, gdzie zbierają się protestujący.

"Słyszeliśmy o protestach, ale nie odbieramy ich jako zagrożenia" - powiedział AP jeden z amerykańskich turystów, czekając na wejście do muzeum. "Nie zmienialiśmy naszych planów, a po przybyciu na miejsce byliśmy zaskoczeni, jak tu jest spokojnie" - dodał.

Niektórzy turyści traktują protesty jako kolejną atrakcję. Przychodzą na plac Taksim wcześnie rano, gdy protestujący jeszcze odsypiają poprzednią noc, niejednokrotnie okupioną walką z używającą gazu policją.

Zupełnie inaczej niż w centrach miast sytuacja wygląda w nadmorskich kurortach, do których w sezonie tłumnie przybywają niemieccy, angielscy, rosyjscy, a także polscy turyści.

"Spokój wypoczywających nie był zakłócany przez naszych obywateli. Jednak, jeśli wystąpienia będą się nasilać, można się spodziewać anulacji rezerwacji w naszych nadmorskich kurortach" - powiedział cytowany przez lokalną prasę szef tureckiego stowarzyszenia hotelarzy Osman Ayik.

Póki co również polskie MSZ zaleca jedynie zachowanie ostrożności i unikanie zgromadzeń publicznych w Turcji. Ministerstwo w swoim komunikacie dotyczącym stanu bezpieczeństwa w tym kraju podkreśliło, że kurorty nadmorskie są bezpieczne, choć w centrach dużych miast możliwe są demonstracje.

Mimo że premier Recep Tayyip Erdogan zapewnia, że kilkudniowe protesty nie oznaczają jeszcze "tureckiej wiosny", wielu ekspertów uważa, że to właśnie początek społecznego fermentu na miarę arabskich rewolucji.

Warto jednak zauważyć różnice - wystąpienia w Egipcie, Tunezji, czy innych krajach Północnej Afryki obalały dyktatury, tymczasem Turcja ma demokratycznie wybrany rząd. Ten jednak nie przebiera w środkach - służby, aby rozpędzać setki uczestników demonstracji, sięgają po gaz łzawiący i armatki wodne. Doszło też do aresztowań za rozpowszechnianie informacji przez Twittera.

Według Komitetu Obrony Dziennikarzy, w Turcji uwięzionych jest więcej dziennikarzy niż w jakimkolwiek innym kraju na świecie, włączając w to Chiny i Iran.

We wtorek amerykański wiceprezydent Joe Biden wezwał tureckie władze do respektowania praw swych politycznych oponentów i zaznaczył, że Stany Zjednoczone bronią prawa do zgromadzeń i niestosowania przemocy zarówno przez demonstrantów, jak i stronę rządową. Krytyka na Ankarę spadła też ze strony UE.

Wicepremier Turcji Bulent Arinc przeprosił na początku tygodnia manifestantów rannych w starciach z policją. Wezwał też do zaprzestania demonstracji i zapowiedział, że spotka się z protestującymi.

Protesty jednak nie słabną. Jeśli zaczną przypominać te w Egipcie, z pewnością odbije się to na gospodarce i ruchu turystycznym. W Egipcie zyski z turystyki spadły zaraz po rewolucji o blisko jedną trzecią.

Turecka gospodarka, która w ostatniej dekadzie, pod rządami ugrupowania AKP obecnego premiera Erdogana rozwijała się średnio w tempie 5 proc., w 2012 r. mocno wyhamowała (wzrost PKB w zeszłym roku osiągnął 2,2 proc.).

Dekada dynamicznego rozwoju, mimo że obecne rozmiary tureckiej gospodarki można porównać do hiszpańskiej czy kanadyjskiej, nie przyniosła poprawy dla wielu ludzi. Tylko 31 proc. Turków w wieku 25-64 lat ukończyło szkołę średnią, a nierówności społeczne pozostają dalej wysokie. Związki zawodowe wezwały na początku tygodnia do strajku generalnego, aby wesprzeć protestujących.

"Wydarzenia na placu Taksim i innych tureckich miastach są brutalnym przypomnieniem, że Turcja to kraj słaby instytucjonalnie. Ludzie, którzy są na ulicach, nie śpieszą się do domów" - napisała z Turcji dla Project Syndicate profesor ekonomii Sebnem Kalemli-Oezcan. Cytując protestujących przypomniała: "Demokracja bez wolności nie jest demokracją".

Tureckie demonstracje początkowo odbywały się pod hasłem sprzeciwu wobec planów przebudowy stambulskiego placu Taksim i postawienia tam, na miejscu parku, nowego meczetu. W piątek policja podjęła interwencję przeciwko osobom okupującym w namiotach park w celu niedopuszczenia do wycinki drzew.

Wystąpienia nabrały od tego czasu antyrządowego charakteru. Ich uczestnicy zarzucają premierowi i jego islamsko-konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) m.in. zapędy autorytarne i próbę islamizacji kraju.

Krzysztof Strzępka (PAP)

stk/ pad/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)