Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Turcja: Noc starć na placu Taksim w Stambule

0
Podziel się:

Przez całą noc na placu Takism w Stambule trwały walki między policją, która
użyła armatek wodnych, gazów łzawiących i plastikowej amunicji a demonstrantami. Protestujący
zgromadzili się na placu, by wyrazić poparcie dla grup okupujących pobliski park Gezi.

Przez całą noc na placu Takism w Stambule trwały walki między policją, która użyła armatek wodnych, gazów łzawiących i plastikowej amunicji a demonstrantami. Protestujący zgromadzili się na placu, by wyrazić poparcie dla grup okupujących pobliski park Gezi.

Relacjonujący z ostatnich pięter okolicznych budynków komentatorzy telewizyjni opisywali przez całą noc powtarzającą się wiele razy tę samą scenę: na pusty Taksim napływają z pobliskich ulic setki, jeśli nie tysiące ludzi, którzy powoli zajmują cały plac, Taksim następnie zostaje objęty kłębami gazu łzawiącego wystrzelonego przez policję, protestujący wycofują się, dym znika, tłumy napływają od nowa.

"Ile to jeszcze razy może się powtórzyć. Jestem tu już od kilkunastu godzin i to jest ciągle ta sama scena" - mówił jeden z reporterów stacji telewizyjnej CNN, stojący w masce gazowej na ostatnim piętrze hotelu.

"Wszędzie jest Taksim, Erdogan musi odejść!" - skandowali zarówno demonstrujący na placu, jak i młodzież w parku, który mimo iż znajdował się poza strefą walk, również zasnuwały kłęby gazu.

Chociaż oficjalnie rząd twierdzi, że policja nie mierzyła z pistoletów gazowych w stronę parku, niektóre media twierdzą, że miało to miejsce.

"To był piekło" - powiedziała PAP Ezgi Ariduru, wykładowca na jednym ze stambulskich uniwersytetów, która w parku Gezi została rzeczniczką ochotniczego punktu medycznego.

"Nasz punkt jest położony nieco wyżej niż reszta parku, więc sytuacja z gazem nie była tam aż tak zła, ale całą noc przychodzili lub byli przynoszeni do nas ludzie, zarówno z placu jak i z parku. Było kilka poważnych ran spowodowanych przez plastikową amunicję, kilka poważnych złamań kończyn wywołanych uderzeniami policyjną pałką, no i setki przypadków problemów z oddychaniem wywołanych przez gaz".

Według informacji zamieszczonych w mediach społecznościowych jedna z ofiar, trafiona przez kulę plastikową w głowę, znajduje się w krytycznym stanie w jednym ze stambulskich szpitali. Ariduru potwierdza tę informację.

Te same media społecznościowe podają, że od pierwszych interwencji policji na Taksim, które miały miejsce we wtorek wcześnie rano, obrażeń doznało co najmniej 500 osób, z tego przynajmniej 20 zostało ciężko rannych.

Punk medyczny w parku Gezi jest obsługiwany przez lekarzy ochotników. Wielu z nich pracuje w państwowych szpitalach. Dlatego z obawy przed reperkusjami nie udzielają oni wywiadów. Jest też zakaz fotografowania i filmowania na terenie izby chorych. Punkt jest uznawany za legalnie działający przez turecki związek lekarzy, a także farmaceutów, dlatego ma prawo prosić o natychmiastowy przyjazd ambulansu i odesłać poważne przypadki do stambulskich szpitali.

Według jednego z reporterów mediów społecznościowych, którzy wrzucają regularnie na Facebook krótkie filmiki z zamieszek nie tylko w Stambule ale i innych miastach Turcji, we wtorek w Ankarze, gdzie całą noc także trwały walki, policja użyła innego, o wiele bardziej niebezpiecznego rodzaju gazu.

"Mam profesjonalną maskę gazową, by móc kręcić filmy tam, gdzie jest naprawdę najgorzej, więc nie miałem takich problemów jak inni. Ale ta noc była bardzo ciężka" - powiedział PAP reporter mediów społecznościowych.

Policja wyciągnęła też wnioski z przebiegu zamieszek na Takism 31 maja i zablokowała niektóre drogi prowadzące do centrum Stambułu, żeby na pomoc walczącym nie mogły przybyć posiłki.

Media społecznościowe podały około północy, że ze stambulskiej dzielnicy Gazi, którą zamieszkują w większości alawici, na Taksim wyruszył kilkunastotysięczny tłum, jednak po kilku godzinach walk z policją musiał on wrócić do domu.

"Musieliśmy zawrócić - powiedział PAP jeden z uczestników marszu. - Ale ciągle walczymy".

Nad ranem na Taksim zapanował spokój. Policja usunęła zbudowane naprędce przez demonstrantów barykady. W parku Gezi tłum się także przerzedził.

"Większość lekarzy poszło odpocząć, ale za kilka godzin przyjdą z powrotem (...). My jesteśmy uparci, nie poddamy się tak łatwo" - powiedziała Ariduru.

Nikt nie wie, jak rozwinie się sytuacja. Jest środek tygodnia i wiele osób uczestniczących w demonstracjach, w ciągu dnia pracuje. Być może dopiero wieczorem okażę się, czy tłum wróci na plac.

"Najbardziej obawiam się, co się stanie, jeśli policja zaatakuje park" - powiedziała PAP Barcin Yinanc z tureckiej gazety "Hurriyet".

Ze Stambułu Agnieszka Rakoczy (PAP)

ara/ fit/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)