Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tusk: gdybym chciał odwołać Schetynę, mogę to zrobić w każdej chwili

0
Podziel się:

Premier Donald Tusk zdementował we wtorek doniesienia medialne, jakoby w
maju - właśnie decyzją szefa rządu - Grzegorz Schetyna miał stracić stanowisko sekretarza
generalnego Platformy Obywatelskiej. Premier powtórzył też, że Bronisław Komorowski i Radosław
Sikorski mają - w jego ocenie - równe szanse, aby z ramienia PO kandydować w wyborach
prezydenckich.

Premier Donald Tusk zdementował we wtorek doniesienia medialne, jakoby w maju - właśnie decyzją szefa rządu - Grzegorz Schetyna miał stracić stanowisko sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej. Premier powtórzył też, że Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski mają - w jego ocenie - równe szanse, aby z ramienia PO kandydować w wyborach prezydenckich.

Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Tusk nie chce, aby Schetyna uczestniczył w układaniu list wyborczych PO, dlatego na majowym kongresie PO nie zgłosi jego kandydatury na sekretarza generalnego Platformy.

"W ostatnich dniach nadzwyczajnie wzrosła ilość scenariuszy nieprawdopodobnych, albo zupełnie wyssanych z palca. Nie chciałbym komentować tego, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością" - powiedział Tusk po posiedzeniu rządu, pytany o te doniesienia "Rz".

Przypomniał też, że majowy kongres wybierze przewodniczącego partii, a sekretarza generalnego PO wybiera Rada Krajowa partii. "Nie muszę czekać na żaden zjazd. Gdybym miał ochotę zmienić sekretarza generalnego, mogę to zrobić w każdym dowolnym terminie. Te spekulacje nawet w punkcie wyjścia pozbawione są racjonalnych przesłanek" - oświadczył szef rządu.

Szef klubu PO Grzegorz Schetyna we wtorek był nieuchwytny dla dziennikarzy. Z otoczenia Schetyny PAP dowiedziała się, że nie martwi się on o swoje stanowisko. "Przecież Tusk zostanie w maju wybrany na przewodniczącego m.in. głosami zwolenników Grzegorza Schetyny. I tuż po tym jak sam zostanie wybrany, na tym samym zjeździe miałby utrącić Schetynę? To na pewno doprowadziłoby - jeśli nie do rozłamu - to do ostrych podziałów wewnątrz Platformy. A Tusk chce przecież, żeby partia prezentowała się jako monolit" - powiedział PAP zastrzegający anonimowość rozmówca z otoczenia Schetyny.

"Schetyna zachowa pozycję numer dwa w PO. To stanowisko daje bardzo silną pozycję, pozwala kontrolować struktury i mieć wpływ na listy wyborcze, nie zgodzi się na pozbawienie tego stanowiska. A za Schetyną stoją regiony" - ocenił z kolei polityk zbliżony do władz klubu.

Premier pytany we wtorek o kandydatów PO na prezydenta powiedział, że szef MSZ Radosław Sikorski i marszałek Sejmu Bronisław Komorowski "wydają się najbardziej prawdopodobnymi kandydatami". O obu mówił, że mają "różne zalety" i mają różne atuty. "Dzisiaj to jest z mojego punktu widzenia 50 na 50" - powiedział szef rządu.

Zapowiedział, że nie będzie wskazywał faworyta, bo - mówił - "jest miejsce na zdecydowanie szerszy zespół do podejmowania takich decyzji". "Wola jednego człowieka, nawet takiego, którego lubię - mówię o sobie - na pewno nie wystarczy. Nie chciałby kogoś dyskwalifikować w przedbiegach" - zaznaczył Tusk.

W nieoficjalnych rozmowach politycy PO podkreślają, że niemal przesądzone jest, iż wystartuje Komorowski - chyba, że jego poparcie w sondażach dramatycznie spadnie. Do tej pory jedynym znaczącym politykiem Platformy, który publicznie opowiedział się za Sikorskim jest Jarosław Gowin.

Premier wciąż nie ogłosił kogo powoła na sekretarza stanu odpowiedzialnego za deregulację. We wtorek powiedział, że "raczej na pewno w lutym" przedstawi nowego sekretarza stanu opinii publicznej.

Źródła zbliżone do władz Platformy informują, że w grę wchodzi m.in. kandydatura Jana Krzysztofa Bieleckiego, ale wtedy musiałby on uzyskać wyższe umocowanie niż sekretarz stanu. "Bielecki to były premier. Jeśli +deregulator+ nie będzie miał rangi ministra, nie sądzę, żeby on się zgodził. Chociaż miałby nadzór nad wszystkimi resortami, to będzie ważna postać" - mówi PAP polityk z władz partii.

Premier nie wykluczył w ubiegłym tygodniu, że wiosną dojdzie do rekonstrukcji rządu. Media spekulują, że odejść mogą m.in. minister obrony Bogdan Klich, minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, albo minister pracy Jolanta Fedak. Tusk zdementował we wtorek te doniesienia, ale o szczegółach ewentualnej rekonstrukcji mówić nie chciał.

Klich zdementował we wtorek doniesienia, jakoby miał wystartować w wyborach na prezydenta Krakowa. Politycy PO, z którymi rozmawiała PAP ocenili też, że Grabarczyk ma już za sobą okres, kiedy Tusk miał do niego największe pretensje za zbyt powolne tempo budowy autostrad i dróg ekspresowych.

Rozmówcy PAP podkreślają też, że odwołanie Jolanty Fedak mogłoby wywołać konflikt z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. "Ministerstwo pracy to resort ludowców, Tusk nie będzie tam mógł powołać nikogo spoza PSL, jeśli nie da ludowcom innego wyeksponowanego stanowiska" - podkreśla polityk z władz partii. (PAP)

laz/ mrr/ par/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)