Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tusk o Dowgielewiczu jako ew. kandydacie do dyplomacji UE

0
Podziel się:

Premier Donald Tusk nie zdementował w piątek informacji, że Polska ubiega
się o ważne stanowisko dla ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza w unijnej dyplomacji.
Zaprzeczył, jakoby Polska zrezygnowała z postulatu równowagi geograficznej czy kwot narodowych.

Premier Donald Tusk nie zdementował w piątek informacji, że Polska ubiega się o ważne stanowisko dla ministra ds. europejskich Mikołaja Dowgielewicza w unijnej dyplomacji. Zaprzeczył, jakoby Polska zrezygnowała z postulatu równowagi geograficznej czy kwot narodowych.

"Powiem otwarcie, że gdyby okazało się, że trzeba wykorzystać autorytet - a on jest naprawdę duży - Mikołaja Dowgielewicza, bo dzięki temu uzyskamy jakiś duży sukces, to bym się nie wahał ani chwili - powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli. - A gdyby się okazało, że inne rozwiązanie personalne będzie bardziej opłacalne dla Polski i UE, to będzie inne".

Absurdem nazwał natomiast twierdzenie, że Polska zrezygnowała z postulatu równowagi geograficznej czy kwot narodowych w tworzonej obecnie Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych (ESDZ), "bo nie ma pojedynku, czy mają być kwoty narodowe czy nie". Zwłaszcza, że ESDZ wciąż jest w fazie projektu; propozycję szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton muszą jeszcze zaaprobować kraje członkowskie; nieznana jest "nawet docelowa liczba pracowników" ESDZ.

"Pokutuje jakiś mit. Nie jest tak, że jest jakaś zasada obowiązująca w UE, że będą kwoty w ESDZ, a Polska postanowiła od tej zasady odstąpić. To jest absurd" - powiedział. Wyjaśnił, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, wypowiadając się w poniedziałek w Brukseli na temat kwot narodowych w ESDZ, "był przekonany, że dla Polski jakościowe rozwiązania mogą być dużo lepsze niż ilościowe".

"Nikt nie kwestionuje tego, co nazywamy różnie: kwotami narodowymi czy proporcjami geograficznymi (...) i z całą pewnością UE będzie zainteresowana taką proporcjonalnością" - powiedział premier. Premier zadał natomiast pytanie: "Czy możliwe jest wyliczenie, aby każdy kraj dostał tyle, ile ma mieszkańców" i "czy jest to celowe". "To będzie dopiero przedmiotem dyskusji" - dodał. Premier zapewnił, że Polska będzie starała się nie tylko o jak największą liczbę Polaków w ESDZ, ale też o stanowiska kluczowe, we władzach korpusu dyplomatycznego, "które będą miały realny wpływ na to, jak te kadry będą wyglądały".

"Jeśli czegoś mogę się obawiać, to tego, żeby Polska nie była traktowana jako zbyt pazerna, a nie zbyt ustępliwa" - zapewnił.

Ashton zaproponowała, by za służbę dyplomatyczną UE odpowiadał jeden silny sekretarz generalny, któremu podlegałoby dwóch zastępców. Ponadto odpowiednimi departamentami tematycznymi i podzielonymi według klucza geograficznego (regiony świata) ma kierować sześciu dyrektorów.

"Ja bym bardzo chciał, aby w centrum, czyli wśród tych kluczowych postaci, które będą decydowały o dyplomacji unijnej, znalazł się Polak. Wydaje mi się, że jakąś szansę mamy, tylko ważne, byśmy sięgali po ludzi kompetentnych, bo oni wtedy z tych miejsc zrobią pożytek" - powiedział.

Czy premierowi nie żal będzie ewentualnego wyjazdu Dowgielewicza, eksperta ds. europejskich, do Brukseli, tuż przed polską prezydencją w UE w 2011 roku? Były szef UKIE jest pełnomocnikiem rządu ds. prezydencji. "Możemy dla siebie wygrać dzięki takim ludziom jak Mikołaj Dowgielewicz bardzo dużo i w Polsce, i w Brukseli" - podkreślił premier. Poza tym, przyznał, "dzisiaj rola prezydencji jest mniej ważna niż przed wejściem w życie Traktatu z Lizbony. Nie ma się co oszukiwać. Musimy w tych nowych okolicznościach do maksimum wykorzystać rolę prezydencji nie w tych sprawach prestiżowych, ale szczególnie ważnych, jak nowa perspektywa budżetowa".

Catherine Ashton zaprezentowała w czwartek swą ostateczną propozycję w sprawie korpusu dyplomatycznego UE. Choć nie zaproponowała kwot, obiecała, że co roku będzie w raportach sprawdzać równowagę geograficzną, tak by wszystkie kraje były obecne w nowej służbie. Ponadto propozycja przewiduje, że przy nominacjach Ashton doradzać będzie komitet selekcyjny. W jego składzie będzie przedstawiciel każdego państwa członkowskiego.

"Moja propozycja zawiera równowagę geograficzną. Osiągnę ją, bo poprosiłam wszystkich o przysyłanie mi jak najlepszych kandydatów. Dzięki monitoringowi zapewnię, że będzie to służba dla całej Europy, ale to zajmie jakiś czas" - powiedziała szefowa unijnej dyplomacji.

Inga Czerny i Michał Kot (PAP)

icz/ kot/ ro/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)