Premier Donald Tusk powiedział w czwartek w przerwie przesłuchania przed hazardową komisją śledczą, że swoimi zeznaniami nie chce "nikogo bronić, ani niczego przysłaniać", ale rzetelnie i szczerze odpowiadać.
"Bardzo poważna rozmowa, bardzo poważna sprawa" - mówił Tusk dziennikarzom w przerwie obrad komisji. Jak dodał, cieszy się, że wrażanie po jego dotychczasowych zeznaniach jest takie, iż nie ma nic sensacyjnego.
"Przyszedłem przed komisję i mam nadzieję, że komisja też po to przyszła, aby wyjaśnić, co naprawdę się działo, jakie były intencje. Nie przyszedłem tutaj nikogo bronić, niczego przysłaniać, ale rzetelnie i szczerze odpowiadam o co tak naprawdę chodziło" - mówił szef rządu. "Myślę, że komisja to doceni" - dodał.
Tusk pytany był dlaczego tak wiele pamięta ze spotkania z 14 sierpnia 2009 roku z ówczesnym szefem CBA Mariuszem Kamińskim, a nie pamięta wiele z późniejszych spotkań z ówczesnym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim (19 sierpnia) i ówczesnym szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim (26 sierpnia).
Premier powiedział, że jeszcze nie było pytań o spotkania z Chlebowskim i Drzewieckim. "Jak będą pytania przed komisją, będę dysponował mniej więcej podobną pamięcią" - zapewnił.
"Spytajcie się między sobą a zobaczycie, że jak ktoś jest szczery, uczciwy i zeznaje pod przysięgą, to trudno z ręką na sercu powiedzieć, że dwa lata temu o 17.50 w rozmowie z panem redaktorem użyłem przekleństwa albo nie" - zwrócił się Tusk do dziennikarzy. (PAP)
ajg/ mok/ jra/