Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tusk: Obama zapewnia, że START2 bez wpływu na tarczę

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź Tuska na temat oceny uroczystości w Katyniu
#

# dochodzi wypowiedź Tuska na temat oceny uroczystości w Katyniu #

09.04. Praga (PAP) - Ze strony USA mamy zapewnienie, że amerykańsko-rosyjski układ START 2 w niczym nie zmienia naszych wspólnych planów dotyczących tarczy antyrakietowej - powiedział w czwartek w Pradze premier Donald Tusk po spotkaniu z prezydentem USA Barackiem Obamą.

Premier wraz prezydentami i premierami 10 państw Europy Środkowej i Wschodniej uczestniczył w Pradze w roboczym obiedzie z prezydentem USA. Wcześniej w czeskiej stolicy Obama i rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew podpisali umowę ws. redukcji strategicznej broni nuklearnej (START 2).

"Przyjeżdżałem z niepokojem, a wyjeżdżam ze spokojem" - podsumował polski premier. Relacjonował, że podczas spotkania z Obamą pytał, na ile polityka na rzecz rozbrojenia i podpisana w czwartek amerykańsko-rosyjska umowa będzie miała wpływ na bezpieczeństwo państw w naszym regionie.

"A konkretnie rzecz biorąc, na ile sam traktat i komentarze do niego wygłoszone między innymi przez prezydenta Rosji będą miały wpływ na przyszłość tarczy antyrakietowej" - mówił szef rządu.

"Przekazuję opinii publicznej: to, co usłyszałem zabrzmiało jednoznacznie - z punktu widzenia prezydenta USA i państwa amerykańskiego podpisanie układu START2 nie ma żadnego wpływu na prace nad tarczą antyrakietową SM3" - oświadczył Tusk.

"Na poziomie deklaracji słownych można uznać, że nie zdarzyło się nic, co by miało poddać w wątpliwość nasze wspólne plany dotyczące tarczy antyrakietowej i skutecznego działania artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego" - relacjonował premier i podkreślił, że w kwestii solidarności wewnątrz NATO "chcemy iść do przodu, a nie do tyłu".

Miedwiediew wyraził w czwartek w Pradze przekonanie, że nowy układ amerykańsko-rosyjski może funkcjonować tylko w warunkach braku jakościowego i ilościowego rozszerzania systemu obrony przeciwrakietowej USA, który "może być zagrożeniem dla sił strategicznych Rosji".

"My jako Polska możemy mieć dobre samopoczucie, ale nie możemy z tym przesadzać. To nie jest tak, że prezydenci Obama i Miedwiediew czekają, aż ja rozstrzygnę jak pogodzić ich dwa stanowiska. Zachowajmy proporcje" - komentował te słowa Tusk.

"Dla mnie istotne jest to, aby Amerykanie wobec naszego regionu - także wobec Polski - konsekwentnie postępowali w sprawach zasadniczych, a więc więcej wspólnych praktycznych działań jeśli chodzi o NATO, jasne stawianie sprawy jeśli chodzi o przyszłość systemu SM3 - mówił premier.

Poinformował też, że nie rozmawiali z Obamą o obecności baterii rakiet Patriot w Polsce. Dodał, że za kilka dni dojdzie do jego kolejnego spotkania z amerykańskim przywódcą w Waszyngtonie, również w szerszym gronie. "Ale nie wykluczam, że na poziomie niższym - dyplomatów - tych kilka spraw bilateralnych tam będziemy mieli okazję poruszyć" - powiedział Tusk.

Podkreślił, że komunikat jaki usłyszał, był satysfakcjonujący. "Przyjeżdżałem tu z pewnym niepokojem i ze spokojem wyjeżdżam" - dodał uściślając, że odnosi to do usłyszanych od Obamy "deklaracji i słów".

Premier powiedział też, że Obama z uznaniem odniósł się do środowych uroczystości w Katyniu z udziałem Tuska i premiera Rosji Władimira Putina.

"Zauważono, że Polska stała się krajem, który - stawiając twardo kwestię bezpieczeństwa regionu względem Rosji - jednocześnie prowadzi politykę poprawiania relacji z Rosją. Przy tym stole przywódcy zauważyli znaczenie spotkania katyńskiego. Prezydent Obama także reagował na to z wyraźnym uznaniem, bo jest to dokładnie w tej logice działania, jaką uznaliśmy za wspólną - państwa regionu i Stany Zjednoczone, tzn. nie ma (...) rezygnacji z solidarności NATO-wskiej, ale jednocześnie jest próba budowy lepszych relacji z Rosją na twardych, transparentnych warunkach" - podkreślił Tusk.

Tusk poinformował, że rozmowy w czasie spotkania dotyczyły także sytuacji w Iranie.

"Prezydent Obama bardzo liczy na twarde stanowisko państw naszego regionu jeśli chodzi o mocne sankcje wobec Iranu. Obama zwrócił uwagę, że jeśli nie znajdziemy - także przy użyciu sankcji - sposobów, aby zabezpieczyć świat przed nuklearnym zbrojeniem się Iranu, to alternatywą dla tego może być konflikt zbrojny ze wszystkimi konsekwencjami, w tym kryzysem na rynku energetycznym, a także drugą fazą kryzysu ekonomicznego na świecie" - wyjaśnił.

Według niego apel Obamy o solidarną politykę wobec Iranu spotkał się ze zrozumieniem wszystkich uczestników praskiego spotkania.

"Nie będę z relacji polsko-amerykańskich i polskiej polityki zagranicznej robił proszalnych procesji" - w ten sposób Tusk odpowiedział pytany, czy podczas spotkania z Obamą poruszył kwestię zniesienia wiz dla Polaków.

Premier zwrócił uwagę, że nie było to bilateralne spotkanie polsko-amerykańskie, a rozmowa z udziałem przywódców naszego regionu Europy. "Czułbym się dziwnie, gdybym rozmawiał np. o problemie wizowym w tym towarzystwie. Ja zresztą już wiele, wiele miesięcy temu, to już chyba dobrze rok minął, powiedziałem, że Polska w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi nie będzie prosiła o kwestię wiz" - podkreślił Tusk.

Jak ocenił, kiedy patrzymy na sytuację gospodarczą, a także na poziom bezrobocia w obu krajach, to już nie jest tak, że Polacy muszą "błagać o liberalizację regulacji wizowych czy zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych".

"Przyjdzie ten moment, że to nasz partner, nasz przyjaciel dojrzeje do takiej decyzji. Wolałbym też, żeby to było szybciej, ale na pewno nie będę z relacji polsko-amerykańskich czy z polskiej polityki zagranicznej robił takich proszalnych procesji. To w ogóle nie wchodzi w rachubę" - oświadczył polski premier.

Tusk pytany, czy zapraszał Obamę do Polski, odparł, że amerykański prezydent "ma otwarte zaproszenie do przygniatającej większości państw na świecie. Amerykanie wiedzą, że zawsze będzie mile widziany w Warszawie" - zapewnił. W opinii Tuska, "w obecnej dobie większość spraw można załatwić bez wizyt".

Pytany, czy konsultował się już z prezydentem Lechem Kaczyńskim ws. szczytu nuklearnego w Waszyngtonie i czy to możliwe, żeby pojechali tam obaj, premier podkreślił, że zaproszenie z Waszyngtonu "było dość jednoznaczne".

"Lepiej byłoby (...) żebyśmy nie zawracali światu głowy tym, że czasami chciałoby jechać dwóch albo trzech, a nie jeden" - ocenił premier. Zapewnił zarazem, że "między kancelariami nie ma żdanego sporu w tej sprawie".

Marta Tumidalska (PAP)

laz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)