Premier Donald Tusk dobrze ocenił wynik pierwszego dnia szczytu UE, który jest poświęcony dalszemu zacieśnianiu unii walutowo-gospodarczej. Zapewnił, że Polska cały czas toczy bój, by mieć wpływ na to, co będzie działo się ze strefą euro.
"Konkluzje zostały zatwierdzone przez wszystkich przywódców" - powiedział Tusk dziennikarzom opuszczając miejsce szczytu, czyli gmach Rady Europejskiej w Brukseli w nocy z czwartku na piątek.
"Nam zależało na tym, aby państwa, które podpisały pakt fiskalny - my jesteśmy jeszcze przed ratyfikacją, ale wiadomo, że Polska będzie uczestniczyła w pakcie fiskalnym - miały także wpływ na sposób procedowania, kiedy będą się odbywały szczyty euro" - powiedział Tusk. "Czyli cały czas chodzi o ten bój, aby Polska mogła wpływać na to, co się będzie działo ze strefą euro, bo jak wiadomo zakładamy, że my tam się znajdziemy" - dodał.
Pytany, czy podczas szczytu były rozmowy o budżecie UE na lata 2014-2020 odparł, że budżet unijny nie był tematem rozmów. "Tak naprawdę 90 proc. czasu zajęły dyskusje dość drobiazgowe i nie dotyczyły nas, tylko dotyczyły raczej obaw w obrębie strefy euro. (...) Południe spierało się z Północą na temat pewnych zapisów. Południe chciało zyskać szansę na szybszą pomoc, Północ, ta bogatsza, jak zawsze się broniła" - tłumaczył.
Debata na szczycie opierała się na propozycjach przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya zawartych w tzw. mapie drogowej "ku prawdziwej unii walutowej i gospodarczej", która szczegółowo opisuje kalendarz kolejnych etapów zacieśniania unii walutowej. Na najdalej idącą propozycję stałego budżetu eurolandu, który łagodziłby szoki kryzysowe w strefie euro, nie chciały zgodzić się Niemcy. Ostatecznie mowa jest tylko o doraźnych funduszach solidarnościowych na zachętę do reform strukturalnych, o ile kraje zobowiążą się do nich w kontraktach z instytucjami UE.
Najbardziej konkretne uzgodnienia pierwszego dnia szczytu dotyczą unii bankowej, która ma przeciąć błędne koło powiązania długów państw z długami banków i sprawić, by to nie podatnicy, ale same banki ponosiły koszty swych ryzykownych działań. Postęp w tej sprawie umożliwiło przełomowe porozumienie ministrów finansów w czwartek nad ranem ws. wspólnego nadzoru bankowego, umieszczonego w Europejskim Banku Centralnym, nad największymi bankami w eurolandzie. Następnym krokiem ma być wspólny system likwidacji banków (tzw. single resolution mechanism), by w sposób wspólny i jednolity restrukturyzować i w kontrolowany sposób likwidować banki.
Z Brukseli Julita Żylińska i Andrzej Gajcy (PAP)
jzi/ agy/ icz/ kot/