*Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że śledztwo w sprawie fałszywych alarmów bombowych ma charakter priorytetowy. Wyraził przekonanie, że sprawa ta "szybciej niż niektórzy się spodziewają, znajdzie swój finał". *
Dwaj mężczyźni, zatrzymani w związku z fałszywymi alarmami bombowymi, które we wtorek sparaliżowały wiele obiektów użyteczności publicznej w kraju, zostali w czwartek zwolnieni do domów. Katowicka prokuratura nie znalazła podstaw do przedstawienia im zarzutów. Premier był pytany o tę sprawę w piątek w Brukseli.
"Rozmawiałem z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem tuż po zatrzymaniu osób, które podejrzewano o jakiś związek z tymi mailami bombowymi. Minister Sienkiewicz uznał wówczas, że ważne jest, aby możliwie szybko zawiadomić prokuraturę i skierować sprawę do prokuratury, mimo poszlakowego charakteru sprawy" - powiedział szef rządu.
Tusk zaznaczył, że "sprawa jest priorytetowa" i - jak ocenił - "szybciej niż niektórzy się spodziewają znajdzie swój finał". "Sprawa na pewno będzie się rozwijała, więc tak jak unikaliśmy sformułowań o pewności winy, tak teraz bym unikał sformułowań o pewności, że zatrzymania dotyczyły osób zupełnie przypadkowych" - podkreślił premier.
We wtorek po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było ponad 400 policjantów. Według resortu spraw wewnętrznych nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.
Tego samego dnia po południu w Chrzanowie (Małopolskie) zatrzymano podejrzewanego o związek z tą sprawą mężczyznę. Późnym wieczorem zatrzymano drugą osobę - jak donosiły media - w Zawierciu (Śląskie). Policja nie wykluczyła kolejnych zatrzymań.
Katowicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie alarmów w oparciu o materiały własne - informacja o podłożeniu bomby została przesłana pocztą elektroniczną także do tej prokuratury i także ten gmach ewakuowano. Prowadzone w Katowicach śledztwo dotyczy wszystkich alarmów wywołanych we wtorek w całym kraju.
W czwartek po południu do katowickiej prokuratury trafiły akta zgromadzone przez policję. Prokuratorzy, którzy informowali, że zapoznają się z tym obszernym materiałem, śledztwo określili jako "dynamiczne".
Sprawa została wszczęta pod kątem wywołania zdarzenia zagrażającego zdrowiu, życiu lub szkody w wielkich rozmiarach i wywołania przez to reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
Maile z informacjami o podłożeniu bomby wysłano w nocy z poniedziałku na wtorek z serwerów w kraju i za granicą - w Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech. Autorów wiadomości poszukuje specjalna grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego wspierana przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. (PAP)
mzk/ eaw/ mag/