Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tusk udaje się we wtorek z wizytą do Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii

0
Podziel się:

#
dochodzi wypowiedź szefa MSZ Radosława Sikorskiego
#

# dochodzi wypowiedź szefa MSZ Radosława Sikorskiego #

08.03. Warszawa (PAP) - Premier Donald Tusk udaje się we wtorek z 4-dniową oficjalną wizytą do Azerbejdżanu, Gruzji i Armenii. Główne tematy rozmów szefa polskiego rządu to: Partnerstwo Wschodnie, sytuacja polityczna na Kaukazie oraz polityka energetyczna.

We wtorek Tusk wyląduje w Azerbejdżanie; w Baku spotka się z szefem azerskiego rządu Arturem Rasi-zade, prezydentem Ilhamem Alijewem oraz przewodniczącym parlamentu Oktajem Asadowem.

W czwartek w Gruzji Tusk będzie rozmawiał z premierem Nikolozem Gilauri i prezydentem Micheilem Saakaszwilim. Premier weźmie udział także w seminarium na temat realizacji przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wsparcia dla gruzińskiej administracji publicznej w zakresie polityki regionalnej. Planowane jest również spotkanie z szefem misji European Union Monitoring Mission (EUMM) Hansjoergiem Haberem oraz polskimi pracownikami EUMM.

W piątek w Armenii Tusk spotka się z premierem Tigranem Sargsjanem, prezydentem Serżem Sargsjanem, szefem parlamentu Howikiem Abrahamjanem oraz Katolikosem Wszystkich Ormian Karekinem II.

Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w poniedziałek PAP, że głównym tematem rozmów premiera na Kaukazie Południowym, będzie kwestia polsko-szwedzkiej inicjatywy Partnerstwa Wschodniego zmierzającej do zacieśnienia współpracy Unii Europejskiej z jej wschodnimi sąsiadami.

W programie Partnerstwa uczestniczą: Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Mołdawia, Ukraina i Białoruś. Graś podkreślił, że Partnerstwo powstało z myślą o wparciu tych krajów w ich unijnych aspiracjach. Przypomniał, że dzięki staraniom m.in. Polski na programy związane z Partnerstwem Unia przeznaczy 600 milionów euro do 2013 roku.

Tusk wielokrotnie podkreślał, że Partnerstwo ma stworzyć warunki do przyspieszenia politycznego stowarzyszenia i dalszej integracji gospodarczej między Unią a zainteresowanymi państwami partnerskimi. "Partnerstwo Wschodnie ma ułatwić życie i przybliżyć do Europy i standardów europejskich ludzi żyjących za polską i europejską wschodnią granicą" - mówił premier. Zapewnił, że rząd polski będzie dalej pracował, aby jeszcze więcej środków finansowych i "jeszcze więcej energii" przekazać krajom uczestniczącym w Partnerstwie Wschodnim.

Szef MSZ Radosław Sikorski podkreślił w poniedziałek w Polsat News, że to premier, z jego pomocą, "przekonał całą UE do pierwszego wielkiego projektu politycznego, czyli Partnerstwa Wschodniego". Jak mówił, Polska chce, aby kraje Partnerstwa w pełni włączyły się w program ustanawiania ruchu bezwizowego i strefy wolnego handlu.

"Chcemy usłyszeć od nich, które projekty w ramach Partnerstwa szczególnie je obchodzą" - powiedział.

Graś poinformował też, że wizyta Tuska w Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie jest pierwszą w historii wizytą szefa polskiego rządu w krajach Kaukazu Południowego. Jego zdaniem wizyta Tuska ma służyć nawiązaniu współpracy w zakresie rozwoju regionalnego - w przypadku Azerbejdżanu i Armenii oraz podsumowaniu dotychczasowych polsko-gruzińskich działań w tym zakresie.

Podczas wizyty Tusk wiele uwagi ma poświecić kwestii stabilizacji sytuacji politycznej w regionie Kaukazu. Polska strona niezmiennie opowiada się za pokojowym rozwiązywaniem wszystkich konfliktów w regionie zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego.

W wyniku wojny z Azerbejdżanem (1988-1994), Armenia faktycznie przejęła kontrolę nad Górskim Karabachem. Armenia jest jedynym państwem uznającym Republikę Górskiego Karabachu za pełnoprawny podmiot prawa międzynarodowego (Karabach uznawany jest też przez samozwańcze republiki na Kaukazie - Południową Osetię i Abchazję oraz przez Naddniestrze). Konflikt ormiańsko-azerski o Górski Karabach sprawił, że mająca bliskie związki z Azerbejdżanem Turcja zamknęła w roku 1993 granicę z Armenią.

Zasobny w ropę naftową i gaz Azerbejdżan często groził, że siłą odbierze Górski Karabach. Negocjatorzy z USA, Francji i Rosji - którzy pośredniczą w rozmowach azersko-ormiańskich, dostrzegają w nich pewne postępy; według dyplomatów żadna ze stron nie chce jednak pójść na bolesne ustępstwa, które mogłyby doprowadzić do zawarcia porozumienia pokojowego. Pomiędzy ich wojskami często dochodzi do wymiany ognia.

Obawiając się reakcji Azerbejdżanu - potencjalnie głównego dostawcy surowca do europejskiego gazociągu Nabucco - Turcja uzależniła ratyfikację porozumienia z Armenią (w sprawie normalizacji stosunków i ponownego otwarcia wspólnej granicy) od jej ustępstw w kwestii Górskiego Karabachu. Armenia - strategiczny i gospodarczy sojusznik Rosji na Kaukazie - odrzuca łączenie tych spraw, w czym wspiera ją Rosja.

W październiku ubiegłego roku Turcja i Armenia zawarły porozumienia przewidujące normalizację stosunków po niemal stu latach wrogości i ponowne otwarcie wspólnej granicy. Punktem sporu między Armenią, a Turcją jest sprawa eksterminacji Ormian w latach 1914-15 w ówczesnym imperium osmańskim. Erywań uznaje masakrę za ludobójstwo, co Ankara stanowczo odrzuca.

Pod koniec lutego Azerbejdżan ostrzegł, że rośnie ryzyko konfliktu o Górski Karabach oraz że "wielka wojna" na południowym Kaukazie jest nieunikniona, jeśli Armenia nie wycofa z tego regionu swoich wojsk.

"Dyplomaci nie mogli osiągnąć konkretnych rezultatów przez 15 lat, a Azerbejdżan nie może czekać kolejnych 15 lat. (...) Teraz zależy to od wojska i niebezpieczeństwo stopniowo się zwiększa. Jeśli armeński okupant nie uwolni naszych ziem, początek wielkiej wojny na Południowym Kaukazie jest nieunikniony" - miał powiedzieć minister obrony Azerbejdżanu Safar Abijew w rozmowie z francuskim ambasadorem w Baku Gabrielem Kellerem. Wypowiedź tę cytowano w oświadczeniu wydanym przez jego ministerstwo.

Tusk z azerskimi politykami będzie rozmawiał m.in. o gazociągu Nabucco i zaangażowaniu Unii w ten projekt. Polska deklaruje udział w projekcie; PGNiG zgłosiło zapotrzebowanie na gaz z tego rurociągu. Azerbejdżan należy do potęg naftowych, a wydobycie ropy stanowi około połowy krajowego PKB. Polska strona ocenia, że Azerbejdżan - kraj bogaty w surowce energetyczne - jest ważnym partnerem, zarówno jako dostawca, jak i kraj tranzytowy.

Sikorski mówił w Polsat News, że "dobrze by było, gdyby Azerbejdżan znalazł wystarczające ilości gazu ziemnego, aby zapełnić proponowany rurociąg Nabucco, który uniezależniłby Europę od wyłącznych dostaw rosyjskiego gazu".

Gazociąg Nabucco ma liczyć 3300 km i biec przez terytorium Turcji, Bułgarii, Rumunii i Węgier do Austrii. Rurociąg ten zaopatrywałby UE w gaz pochodzący z regionu Morza Kaspijskiego lub z Azji Środkowej. Docelowo ma nim płynąć 31 miliardów metrów sześciennych błękitnego paliwa rocznie. Koszty budowy szacowano wstępnie na 4,9 mld euro; obecnie mówi się o co najmniej 7,9 mld euro.

W Baku i Tbilisi Tusk będzie rozmawiał też o budowie euroazjatyckiego korytarza dostaw ropy naftowej do Europy. Chodzi o przedłużenie ropociągu Odessa-Brody do Płocka, a następnie do Gdańska, skąd ropa mogłaby trafiać do innych krajów europejskich.

Obecnie ropociąg Odessa - Brody tłoczy rosyjski surowiec w odwrotną stronę - z Brodów na zachodzie Ukrainy w kierunku Odessy. Gdyby kierunek ten został odwrócony, a rura przedłużona, to ropa znad Morza Kaspijskiego mogłaby trafiać do Gruzji, a stamtąd tankowcami do Odessy. Z kolei z Odessy surowiec mógłby być dostarczany rurociągiem aż do Gdańska przez Brody, Adamowo i Płock.

Dotychczas obietnicę dostaw ropy jednoznacznie zadeklarował Azerbejdżan. Realizatorzy projektu, w tym Polska, mają nadzieję na uruchomienie ropociągu w 2014 roku. Pod koniec stycznia spółka Nowa Sarmatia (tworzy ją pięć koncernów z Polski, Gruzji, Ukrainy, Azerbejdżanu i Litwy) realizująca projekt podpisała wstępną umowę z Instytutem Nafty i Gazu na unijne dofinansowanie przedłużenia ropociągu Odessa-Brody w wysokości 495 mln zł.

Prezes spółki Nowa Sarmatia Marcin Jastrzębski ocenił pod koniec ub.r., że od 2013-2014 r. przedłużony ropociąg mógłby transportować nawet do ok. 40 mln ton ropy rocznie.

Tusk w Tbilisi będzie rozmawiał również o stosunkach gruzińsko-rosyjskich. Abchazja - tak jak druga separatystyczna gruzińska prowincja - Osetia Południowa, oderwała się od Gruzji po krótkiej wojnie na początku lat 90. Przez ponad dekadę utrzymała niezależność od Tbilisi i budowała własne instytucje quasi-państwowe, jak oceniają obserwatorzy - przy nieformalnym wsparciu Rosji. Kiedy w 2008 roku Gruzja próbowała odzyskać zbrojnie Osetię Południową, wojska rosyjskie wkroczyły do Osetii i dalej na teren Gruzji. Moskwa uznała po tej wojnie niepodległość obu republik. Społeczność międzynarodowa uznaje je nadal za prowincje Gruzji.

W zeszłym tygodniu amerykańska marynarka wojenna i gruzińska straż przybrzeżna przeprowadziły wspólne ćwiczenia na Morzu Czarnym. Rosja jest nadal wyczulona na wojskową współpracę między Zachodem i Gruzją, która chciałaby przystąpić do NATO. W ubiegłym miesiącu władze Abchazji podpisały z Rosją porozumienie dotyczące budowy na jej terytorium bazy wojskowej dla 3 tys. żołnierzy. Planowana jest też budowa bazy marynarki wojennej.

Politolodzy oceniali w rok po wojnie gruzińsko-rosyjskiej, że skutki tego konfliktu wydają się dla Gruzji nieodwracalne, a odłączenie Abchazji i Osetii Południowej - trwałe. Zwracano uwagę na dalsze wypieranie z Abchazji ludności gruzińskiej i uzależnienie regionu od Rosji we wszystkich sferach - od gospodarki do bezpieczeństwa. Jako demonstrację politycznego wsparcia obserwatorzy ocenili wizytę Putina w Abchazji w sierpniu 2009 roku.

Tusk w każdym z odwiedzanych krajów będzie też rozmawiał o stosunkach dwustronnych oraz poprawie wymiany gospodarczej. (PAP)

mrr/ hgt/ ura/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)