Bez żadnych aluzji politycznych, bez żadnego pojedynku finansowego północ-południe, ale w przypadku meczu Niemcy-Włochy serce będzie chyba bardziej po włoskiej stronie - powiedział w czwartek dziennikarzom premier Donald Tusk.
Wieczorem, gdy w Brukseli odbywać się będzie szczyt UE, na Stadionie Narodowym w Warszawie rozegrany zostanie drugi półfinałowy mecz Euro 2012, w którym zmierzą się reprezentacje Niemiec i Włoch.
Zdaniem premiera "Niemcy grają piłkę imponującą, na pewno najbardziej atrakcyjną na tych mistrzostwach, a Włosi grają piłkę najmądrzejszą". "I jeśli ktoś mi zaimponował, nie tylko mi, to na pewno włoska drużyna i Andrea Pirlo" - powiedział Tusk dziennikarzom w Brukseli.
Szef polskiego rządu wraz z pozostałymi unijnymi przywódcami będzie w trakcie czwartkowego meczu brał udział w roboczej kolacji, na której omawiane będą sposoby na zakończenie kryzysu w eurolandzie.
Nie oznacza to jednak, że premierzy i szefowie państw nie będą śledzić tego, co będzie się działo na Stadionie Narodowym w Warszawie. Tusk powiedział dziennikarzom, że z tego co wie, w salce przylegającej do miejsca, w którym będzie się odbywało spotkanie, przygotowany został telewizor. Premier zaznaczył, że będzie absolutnie zafascynowany obserwował, jak się zachowują przy stole jego koleżanki i koledzy w momencie, kiedy mecz się zacznie.
"Tutaj tak się śmieją w kuluarach, że kanclerz Merkel na pewno nie wyjdzie, bo jak wyjdzie oglądać mecz, to jej przegłosują euroobligacje i wróci do zupełnie innej Europy, Europy, która będzie kosztowała Niemców dużo pieniędzy" - żartował Tusk.
Jak dodał, "niewykluczone, że pani kanclerz będzie zaciskała zęby i palce, ale wytrzyma na kolacji, a ci mniej zaangażowani będą oglądali w sali obok przynajmniej fragmenty meczu".(PAP)
stk/ mok/ jra/