Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tusk: w środę poinformuję o zmianach w rządzie

0
Podziel się:

#
Dochodzą wypowiedzi polityków opozycji i koalicji
#

# Dochodzą wypowiedzi polityków opozycji i koalicji #

14.02. Warszawa (PAP) - W związku z planowanym odejściem szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego przewiduję zmiany w rządzie; poinformuję o nich na posiedzeniu Rady Ministrów w środę - zapowiedział premier Donald Tusk. Jak dodał, zmiany będą dotyczyć też ministrów konstytucyjnych.

Z rozmów PAP z politykami koalicji wynika, że Tomasza Arabskiego - który ma zostać ambasadorem w Hiszpanii - na stanowisku szefa Kancelarii Premiera może zastąpić szef Rządowego Centrum Legislacji Maciej Berek; natomiast sekretarzem stanu w KPRM w miejsce Ewy Kierzkowskiej może zostać współpracownik szefa PSL Janusza Piechocińskiego Tomasz Jędrzejczak.

"W środę odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów i tam poinformuję ministrów, a następnie państwa, o zmianach w rządzie - bo ich będzie więcej - w związku z odejściem pana ministra Arabskiego" - powiedział premier.

Dopytywany, czy będą zmiany konstytucyjnych ministrów, premier powiedział: "Tak". Nie chciał jednak mówić o szczegółach.

Politycy PO w oficjalnych rozmowach zapewniają zgodnie, że nie wiedzą, kto oprócz Arabskiego miałby odejść z rządu. Nieoficjalnie źródła w PO spekulują m.in., że nowym szefem Kancelarii może zostać Maciej Berek, który kieruje teraz Rządowym Centrum Legislacji. Sam Berek pytany o to przez PAP nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył. Powiedział jedynie, że o wszystkich zmianach będzie informował Donald Tusk.

Z kolei źródła zbliżone do PSL informują, że "na 90 proc." jedną ze zmian w kierownictwie KPRM będzie odwołanie Kierzkowskiej ze stanowiska sekretarza stanu w KPRM i powołanie na jej miejsce Tomasza Jędrzejczaka, bliskiego współpracownika wicepremiera Janusza Piechocińskiego.

Piechociński złożył wniosek o odwołanie Kierzkowskiej w styczniu. W wyborach szefa PSL Kierzkowska poparła konkurenta Piechocińskiego, dotychczasowego przewodniczącego Stronnictwa Waldemara Pawlaka. Sam Piechociński twierdził, że wnioskując o odwołanie Kierzkowskiej nie kierował się tym, że nie popierała go w wyborach prezesa PSL, ale tym, że nie widział, aby jako sekretarz stanu w KPRM była aktywna w kontaktach z klubem parlamentarnym.

"Jeśli chodzi o +naszych ludzi+ i +nasze resorty+, innych zmian się nie spodziewamy" - powiedziały PAP źródła zbliżone do kierownictwa PSL.

Przedstawiciele opozycji uważają, że członków rządu, którzy powinni zostać wymienieni, jest znacznie więcej. Wśród kandydatów do odwołania wyliczają przede wszystkim ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, a także szefa resortu zdrowia Bartosza Arłukowicza.

Wiceszefowa PiS Beata Szydło powiedziała PAP, że zapowiedzią zmian w rządzie premier "przykrywa" coraz gorszą sytuację gospodarczą, a także debatę nad paktem fiskalnym, która ma odbyć się w przyszły wtorek.

"Rząd jest słaby i każdy minister nadaje się do wymiany. Nie chcę spekulować, jakie to będą nazwiska, bo właśnie o to chodzi Tuskowi. Pewnie, jak zawsze w wykonaniu tego premiera, z dużej chmury będzie mały deszcz. Odwołani zostaną Arabski i Kierzkowska, a pozostałych ministrów premier pouczy" - stwierdziła.

Z kolei szef SLD Leszek Miller powiedział, że "dwóch ministrów zbiera cięgi: minister Arłukowicz i minister, który zajmuje się skarbem państwa (Mikołaj Budzanowski - PAP)". "Jeżeli zostaną zdymisjonowani, to się nie zdziwię" - dodał Miller.

Wiceszef Ruchu Palikota Artur Dębski powiedział PAP, że zapowiedź zmian w rządzie jest chwytem PR-owym. "Opinia publiczna jest niezadowolona z rządu i całej sytuacji, więc kogoś trzeba odwołać" - stwierdził. Według niego w grę wchodzi odwołanie Budzanowskiego, Arłukowicza, ministra transportu Sławomira Nowaka albo szefa resortu sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Zdaniem Dębskiego niezależnie od tego, którego z ministrów odwoła Donald Tusk, to i tak będzie to chwyt wizerunkowy, bo niemal każdy z szefów resortów nadaje się do wymiany.

Również zdaniem szefa klubu SP Arkadiusza Mularczyka "pół rządu nadaje się od razu do dymisji". "Szkoda, że w rzeczywistości będą dwie czy trzy dymisje. Myślę, że wśród odwołanych może być Budzanowski i Arłukowicz" - ocenił Mularczyk.

Dziennikarze pytali w czwartek premiera także, czy zmienił zdanie ws. swojej zapowiedzi, że nie będzie ubiegał się w 2014 r. o funkcję przewodniczącego PO. "Jeśli zmienię decyzję w sprawie kandydowania, to natychmiast państwa poinformuję i nie wykluczam, że to będzie szybki komunikat" - odpowiedział.

Tusk był też pytany o nowego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. "Gdy będę miał informację, to ją przekażę. Jak wiecie, ja nie lubię o służbach rozmawiać, kiedy nie ma jakiejś ewidentnej potrzeby" - odpowiedział.

Przy okazji wywiązała się wymiana zdań na temat ewentualnej kandydatury rzecznika rządu Pawła Grasia na szefa ABW. Sam Graś wtrącił, że dziennikarz, który zadał pytanie w tej sprawie, zauważył na jego biurku książkę o kontrwywiadzie, którą czytał. "I na tej podstawie wysnuł wniosek, że być może przygotowuję się do objęcia tej zaszczytnej funkcji" - żartował Graś.

Zareagował na to premier: "Ja wczoraj czytałem taką dużą informację o konklawe, ale też się nie wybieram".

W połowie stycznia szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk zrezygnował z tej funkcji, bo - jak ujawnił wtedy premier - nie zgadzał się na zapowiadany kierunek zmian w służbach specjalnych. Premier od zeszłego roku mówi o potrzebie reformy systemu polskich służb specjalnych tak, by były one bardziej wyspecjalizowane; chodzi np. o to, by ABW koncentrowała się na wyprzedzającym informowaniu o zagrożeniach oraz zwalczaniu najważniejszej części przestępczości gospodarczej i terrorystycznej. Obecnie obowiązki szefa ABW pełni płk Dariusz Łuczak, który wcześniej był zastępcą Bondaryka. (PAP)

hgt/ wkt/ mrr/ tgo/ laz/ gł/ mok/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)