Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

TVP wyemitowała nagrania rozmów Gudzowaty-Michnik

0
Podziel się:

To był przeciek od faceta, który moim
zdaniem, w sposób pośredni czy bezpośredni, w taki czy inny
sposób, jest związany ze służbami - mówił Adam Michnik w rozmowie
z Aleksandrem Gudzowatym. Rozmowę nagrała ochrona biznesmena.
Chciał on znać źródła "Gazety Wyborczej", bo uznał, że jej teksty
o Bartimpeksie mogą być elementem prowokacji służb specjalnych
wymierzonej przeciwko niemu.

To był przeciek od faceta, który moim zdaniem, w sposób pośredni czy bezpośredni, w taki czy inny sposób, jest związany ze służbami - mówił Adam Michnik w rozmowie z Aleksandrem Gudzowatym. Rozmowę nagrała ochrona biznesmena. Chciał on znać źródła "Gazety Wyborczej", bo uznał, że jej teksty o Bartimpeksie mogą być elementem prowokacji służb specjalnych wymierzonej przeciwko niemu.

TVP wyemitowała w czwartek wieczorem felieton filmowy w programie "Misja specjalna" przygotowany wspólnie z dziennikarzami tygodnika "Wprost". Zawarto w nim m.in. kilka nagrań fragmentów rozmów Gudzowatego z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" Adamem Michnikiem. Miały się odbywać w siedzibie Bartimpeksu (spółki Gudzowatego, istotnej firmy na rynku energetycznym, przede wszystkim w sektorze gazowym) i warszawskich restauracjach - ostatnia we wrześniu tego roku.

W programie Gudzowaty twierdził, że on i jego syn są ofiarami prowokacji inspirowanej przez służby specjalne. Mówił, że "Gazeta Wyborcza" publikuje pochodzące od nich przecieki. Upatrywał w tym działania na swoją niekorzyść.

Dlatego - jak twierdzili autorzy wyemitowanego felietonu filmowego - Gudzowaty kilkakrotnie spotykał się z Michnikiem, by całą sprawę wyjaśnić. Niektóre spotkania zostały nagrane przez ochronę biznesmena. W czasie jednego z nich Gudzowaty poinformował Michnika, że zgłosił go do prokuratury jako świadka w sprawie, o której sam zawiadomił - gróźb kierowanych pod swym adresem. (Ma on zeznawać 30 października - PAP).

Gudzowaty namawiał redaktora, by ten ujawnił jemu, a potem prokuratorowi, skąd dziennikarze gazety czerpali informacje na temat interesów biznesmena. Michnik kilka razy odmawiał podania źródła powołując się na tajemnicę dziennikarską, którą ma obowiązek chronić.

Michnik indagowany przez Gudzowatego o autora przecieków gazety powtarzał, że jego zdaniem chodzi o osobę lub osoby pośrednio lub bezpośrednio związane z tymi służbami. Raz nawet powiedział, że "to jest prawdopodobieństwo graniczące z pewnością". Innym razem mówił o przecieku, który dostał - nie on osobiście - "z kół, co do których istniało domniemanie, że są z kręgu służb".

We wszystkich wypowiedziach przedstawiciele "Gazety" podkreślają, że nie byli inspirowani przez służby specjalne i mówią, że to Gudzowatemu trudno uwierzyć, iż poszczególni dziennikarze kierują się swoimi ocenami w tekstach na temat interesów Gudzowatego.

Taśmy z nagraniami rozmów - autorzy programu podali, że trwają one łącznie dwie i pół godziny, szef ochrony Gudzowatego b. antyterrorysta Marcin Kossek, przekazał prokuraturze. Występujący w programie zastępca Prokuratora Generalnego Jerzy Engelking ujawnił, że przeprowadzona ekspertyza wykazała, iż nagrania są wolne od ingerencji czy prób montażu.

Emisję nagrań pochodzących z jednego ze spotkań Michnika i Gudzowatego zapowiadano w zeszły czwartek w programie "Misja specjalna" w TVP. Wówczas do emisji nie doszło.

W drugiej połowie września Prokuratura Apelacyjna w Warszawie formalnie przejęła śledztwo w sprawie gróźb wobec syna Gudzowatego, wraz z pomijanym wcześniej przez prokuraturę na stołecznej Pradze wątkiem próby odsunięcia od władzy w 2003 r. premiera Leszka Millera.

Obecnie postępowanie ma kilkanaście wątków. Najważniejsze - jak mówili w październiku prokuratorzy - to przyjęcie 10 tys. dolarów łapówki przez funkcjonariusza UOP, groźby karalne pod adresem Gudzowatego i jego rodziny (pojawiające się od połowy lat 90.), poświadczenie nieprawdy w dokumentacji Bartimpeksu przez funkcjonariuszy służb specjalnych w latach 90., przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w latach 1996-2002, płatna protekcja, czyli powoływanie się na wpływy u premiera Leszka Millera (maj 2003 r.) i żądanie od 1 do 3 mln dolarów w zamian za zaniechanie zakłócania prowadzenia działalności gospodarczej Bartimpeksu.

W sierpniu 2005 r. warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia Gudzowatego w sprawie gróźb wobec jego syna. Dopiero po zażaleniu biznesmena w styczniu 2006 r. rozpoczęto śledztwo. W kwietniu zaś pojawiły się zeznania świadka, na którym "Dziennik" oparł swe artykuły o próbie wykorzystania Gudzowatego przez służby specjalne do usunięcia Millera z funkcji szefa rządu. (PAP)

wkt/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)