Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tylko niektórzy samorządowcy używają aplikacji dot. sytuacji kryzysowych

0
Podziel się:

Samorządowcy w różnym stopniu korzystają z aplikacji komputerowej, która ma
wspomóc przekazywanie informacji na temat zagrożeń i sytuacji kryzysowych. Centralna Aplikacja
Raportująca (CAR), która ma temu służyć, została uruchomiona we wrześniu ub.r.

Samorządowcy w różnym stopniu korzystają z aplikacji komputerowej, która ma wspomóc przekazywanie informacji na temat zagrożeń i sytuacji kryzysowych. Centralna Aplikacja Raportująca (CAR), która ma temu służyć, została uruchomiona we wrześniu ub.r.

Aplikacja komputerowa CAR to system raportowania o zagrożeniach dla służb i instytucji. Jej celem jest usprawnienie obiegu informacji o sytuacjach kryzysowych na terytorium Polski. Użytkownikami systemu są pracownicy wojewódzkich i powiatowych centrów zarządzania kryzysowego, którzy na bieżąco aktualizują informacje nt. sytuacji kryzysowych.

W ramach CAR został utworzony jednolity katalog zagrożeń. Informacje wprowadzone do systemu są przyporządkowane jednej z około 20 kategorii, np.: katastrofy naturalne czy wypadki komunikacyjne. Taki podział m.in. skraca czas reagowania na zdarzenie.

Wojciech Radecki z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji powiedział PAP, że aplikacja ma wspomóc przekazywanie informacji na temat zagrożeń przede wszystkim ze szczebla wojewódzkiego; nie zastępuje jednak tradycyjnej drogi przekazywania informacji z gminy do powiatu i województwa, a jedynie ją uzupełnia. Radecki podkreślił, że nie ma danych, ilu samorządowców skorzystało z CAR.

Informacji o tym, ilu samorządowców zgłaszało sytuacje kryzysowe nie ma też - jak dotąd - Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. "Nie ma takich danych, bo aplikacja została na szczeblu centralnym wdrożona dopiero w październiku ubiegłego roku. W części województw ten proces jeszcze się nie zakończył. Sądzę, że to niewielki odsetek powiatów, które posługują się tym jednak świeżym narzędziem" - podkreślił w rozmowie z PAP doradca RCB Witold Skomra.

Zaznaczył, że jeśli chodzi o wdrożenie aplikacji na obszarze gmin i powiatów "jest pewien kłopot" polegający na tym, że większość zadań administracja samorządowa realizuje, jako tzw. zadania własne. "Dopóki samorządowcy nie zgłoszą, że nie dają sobie rady z takim zadaniem własnym, nie wiemy o tym, że jest trudna sytuacja. A nie mamy możliwości prawnych, aby obowiązek raportowania o zagrożeniach na nich nałożyć" - ocenił Skomra.

Jak dodał, z punktu widzenia RCB, czym innym jest informacja, że pada śnieg i drogi są nieprzejezdne, a czym innym informacja od wojewody, że jest sytuacja kryzysowa i nie daje on sobie rady. "O ile spływały informacje o nieprzejezdnych drogach i odciętych miejscowościach, to wraz z tym przychodził meldunek straży granicznej, która informowała, że dostarcza do zasypanych miejscowości chleb. Zatem z tych dwóch informacji nie wynikało, że mamy do czynienia z sytuacją kryzysową" - tłumaczył doradca RCB, odnosząc się do sytuacji, jaka miała miejsce w ostatnich dniach na terenie woj. lubelskiego.

Skomra zaznaczył, że kluczowe w tym przypadku jest nakłonienie samorządowców, by meldowali o zagrożeniach. Podkreślił, że w poszczególnych województwach różnie wygląda kwestia obiegu informacji elektronicznej. "Wiemy, że niektóre województwa postanowiły namówić czy skłonić starostów do korzystania z aplikacji CAR jako wygodniejszej" - powiedział. Dodał, że wojewoda ma prawo oczekiwać, że o sytuacji kryzysowej dowie się od sołtysa czy wójta, natomiast ustawa o zarządzaniu kryzysowym nie wskazuje w jakiej formie, jakich terminach i godzinach przekazywać informacje.

W związku z tym - podkreślił - RCB pracuje nie tylko nad udoskonaleniem aplikacji, ale też nad wprowadzeniem obowiązku stałego składania meldunku w pewnych godzinach, nawet gdy nic się złego nie dzieje.

Samorządowcy w różnym stopniu korzystają z CAR. W Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gorzowie Wlkp. poinformowano, że dostęp do aplikacji mają w woj. lubuskim samorządy powiatowe, a przekazywane przez nie raporty trafiają do służb wojewody, które przekazują je do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

Dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Gorzowie Wlkp. (miasto jest także powiatem grodzkim) Jan Figura przekazał PAP, że pierwsze szkolenia dotyczące korzystania z tej aplikacji pracownicy przeszli we wrześniu ub. roku. Wówczas Urząd Miasta otrzymał także kody dostępu do tego narzędzia.

Od października z CAR korzysta Starostwo Powiatowe w Nowej Soli. Dane z gmin i działających w powiecie służb - policji i straży pożarnej - zbiera główny specjalista ds. zarządzania kryzysowego Marek Skrzypczak. Jak wyjaśnił, aplikacja zastąpiła inną formę raportowania w postaci tabeli, w której opisywano zdarzenia, podjęte działania, użyte siły i środki. Taki raport trzeba było wysyłać w formie faxu do Centrum Zarządzania Wojewody, co w dni wolne od pracy bywało kłopotliwe.

Z kolei burmistrz Witnicy Andrzej Zabłocki powiedział PAP, że nie słyszał o tego typu aplikacji. Podobnej odpowiedzi na pytanie o CAR udzielił PAP burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak, odsyłając PAP do swojego specjalisty od zarządzania kryzysowego - inspektora ds. obrony cywilnej Rafała Wypycha. Ten powiedział PAP, że wie o takiej aplikacji, jednak Urząd Miejski w Gubinie nie posiada haseł, aby się do niej zalogować.

Z aplikacji skorzystał starosta hajnowski Włodzimierz Pietroczuk, który zgłosił do CAR jedną z nieprzejezdnych dróg na terenie starostwa.

Starosta sejneński (Podlaskie) Andrzej Szturgulewski poinformował PAP, że centralna aplikacja raportująca działająca w sytuacjach kryzysowych na terenie powiatu działa skutecznie. Podał przykład pożaru we wsi Pawłówka, w którym zginęła matka z dwojgiem dzieci i trzeba było szybko przygotować pomoc rodzinie zarówno materialną jak i psychologiczną. Poza tym jak dodał, aplikacja ta bardzo dobrze funkcjonuje w okresie zimowym, kiedy trzeba monitorować drogi albo spadnie bardzo dużo śniegu, co zdarza się bardzo często w tym regionie.

Starosta hrubieszowski (Lubelskie) Józef Kuropatwa przyznał, że zna CAR, ale z niej nie korzysta. "Nikt tego od nas nie wymagał" - wyjaśnił. Jak dodał, o problemach w swoim powiecie informował wojewódzkie centrum zarządzania kryzysowego i był przekonany, że to wystarczy, aby rząd był powiadomiony. Tak było w ubiegłym tygodniu, gdy w powiecie hrubieszowskim większość dróg zostało zawianych śniegiem.

"Mnie alarmowali wójtowie gmin, a ja wojewodę. W czwartek wysłałem dwa pisma do wojewody, w piątek przyjechałem do Lublina i spotkałem się osobiście z wicewojewodą. Mówiłem, jaka jest sytuacja. Wojewoda jest przedstawicielem rządu, to myślałem, że to wystarczy, aby rząd wiedział" - powiedział Kuropatwa. (PAP)

wni/ mmd/ kop/ swi/ bur/ par/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)