Szefowa unijnej dyplomacji Chatherine Ashton oświadczyła w piątek, że jest przerażona doniesieniami o możliwymi torturowaniu przywódcy ukraińskiego ruchu Automajdan Dmytro Bułatowa, który po ponad tygodniu poszukiwań odnalazł się w czwartek ze śladami pobicia.
Bułatow, jeden z organizatorów ruchu kierowców, który w ramach walki z przeciwnikami władz nękał najazdami samochodowymi domy wysokich urzędników państwowych, zaginął 22 stycznia. Odnalazł się w czwartek w jednej z podkijowskich wsi. Według mediów na jego ciele widniały ślady pobicia. Telewizja 1+1 podała, że obcięto mu ucho.
"Jestem przerażona wyraźnymi śladami długich tortur i okrutnego traktowania organizatora Automajdanu Dmytro Bułatowa, który wczoraj, po tygodniu poszukiwań, został odnaleziony żywy" - oświadczyła Ashton.
"Inni, jak demonstrant z Majdanu Jurij Wierbicki, którego ciało znaleziono 22 stycznia, zapłacili życiem za korzystanie z praw obywatelskich. To dwa przypadki stałych i umyślnych działań przeciwko organizatorom i uczestnikom pokojowych protestów" - dodała szefowa dyplomacji UE.
Podkreśliła, że takie działania są nie do przyjęcia i trzeba ich natychmiast zaniechać. "Na władzach spoczywa odpowiedzialność podjęcia wszystkich koniecznych kroków, aby przeciwdziałać atmosferze zastraszania i bezkarności za takie akty. Wszyscy bezprawnie zatrzymani powinni zostać uwolnieni, a sprawcy stanąć przed sądem" - dodała.
Dmytro Bułatow zaginął 22 stycznia. Milicjanci pobili wówczas w Kijowie grupę aktywistów Automajdanu, którzy zostali zwabieni do jednego ze szpitali w Kijowie informacją o znajdujących się tam działaczach ich ruchu. Gdy przyjechali na miejsce, zostali otoczeni przez milicję, brutalnie poturbowani, a ich pojazdy - zniszczone. Funkcjonariusze pobili i zatrzymali 18 osób.
Znajomi Bułatowa obawiali się, że ich kolega nie żyje. Podejrzewano, że działacz został porwany przez milicję, bądź wykorzystywanych przez nią chuliganów, zwanych "tituszkami". (PAP)
awi/ ro/